Chciałbym dziś odbyć sentymentalną podróż za kierownicę mojego pierwszego BMW. Skąd ten pomysł na wspominki? Otóż zachęcił mnie wpis na fanpage’u Bawaria Motors Gdańsk :
Jako stereotypowy burak szukający zaczepki gdzie popadnie poczułem się przez Bawarię wezwany do tablicy…
Szanownych pasażerów uprasza się o zapięcie pasów bezpieczeństwa, złożenie stolików pokładowych i przyjęcie pozycji bezpiecznej, czyli schowanie głów między nogi…
Pierwszą jazdę pamiętam bardzo dobrze, ponieważ był to pierwszy moment, gdy prowadziłem tylnonapędowy samochód. Wspominałem już kiedyś o tym, jak to się właściwie stało, że stałem się zapalonym zwolennikiem samochodów spod znaku bawarskiej szachownicy.
Gdy zasiadłem więc za kierownicą upragnionego i wyczekanego jak na tamtą chwilę BMW E34 tysiące myśli z prędkością światła przepłynęło przez mój umysł niczym kobieta przez galerię handlową z kartą kredytową męża w dłoni. Musiałem od razu na spokojnie zapoznać się z nieco surowym wnętrzem i majestatycznie nieco obróconym w stronę kierowcy kokpitem. Może to ten zapach? A może zaprojektowane z niemiecką precyzją kształty?
Gdy usadowiłem się już wygodnie w fotelu kierowcy mój umysł w jedną chwilę zaczął nadawać na nieco innych falach i nie mam tu na myśli chęci podjęcia próby przebycia pierwszego napotkanego skrzyżowania płynnym poślizgiem. ( co niektórzy mogliby próbować mi wmówić podpierając się przy tym krążącymi stereotypami) Przekręciłem więc kluczyk i słysząc dobiegającą spod maski, nieco stłumioną harmonię sześciu cylindrów ustawionych w rzędzie poczułem, że moje serce zaczęło bić nieco szybciej, a w żyłach zaczęła pojawiać się nie odnotowana wcześniej i płynąca zwartym strumieniem porcja adrenaliny. Wziąłem więc głęboki oddech i ruszyłem delikatnie starając się finalnie wyczuć sprzęgło. Nieco leniwie włączyłem się do ruchu i od razu postanowiłem wybrać się na małą przejażdżkę po okolicy, zamiast niezwłocznie obrać za cel miejsce zamieszkania. To było coś nowego. Coś innego. Wcześniej jeśli już gdzieś wybierałem się samochodem to była to podróż z punktu A do punktu B. Bez żadnych udziwnień, czy punktów, które celowo miałyby wydłużyć podróż.
Z każdą chwilą pierwszej przejażdżki odkrywałem zupełnie nowe jak dotąd doznania związane z odczuwaniem tzw. przyjemności z jazdy. Biorąc pod uwagę, że zakupiony przeze mnie staruszek, był w całkiem niezłej kondycji to niemal od razu dostrzegłem nieco inną niż w samochodach, które przyszło mi do tej pory prowadzić pracę zawieszenia, a także układu kierowniczego. Nie dało się również przeoczyć faktu, że tylnonapędowy samochód to zupełnie inna para kaloszy. W końcu zorientowałem się, że w domu byłbym już dwie godziny temu, a zamiast tego płynę gdzieś gładką asfaltową serpentyną przecinającą pola rozciągające się wokół miasta. Jeszcze większe zdziwienie dotarło do mnie, gdy zauważyłem, że nie włączyłem radia. To także było do tej pory nieznane. Zatem nie pozostało mi nic innego postawić sobie „mocne postanowienie poprawy” i wybrać się w drogę powrotną. Dobra, dobra… Tak naprawdę chciałem jeszcze raz płynnie pokonać kilka minionych łuków, ciesząc się z tego jaką przyjemność sprawia składanie do zakrętu, tej bawarskiej niegdyś „limuzyny”. Po powrocie zaobserwowałem u siebie początku syndromu spoglądania na swój samochód po zaparkowaniu.
Bo jeżeli nigdy nie obejrzałeś się za swoim samochodem wchodząc do domu to znaczy, że kupiłeś nieodpowiedni samochód.
Co do ekipy Bawaria Motors to zerknijcie co tam mają fajnego do zaoferowania. Sam od jakiegoś czasu wybieram się do nich, by ustalić cóż za ciekawe gadżety związane z marka BMW mają na miejscu. Myślę, że w końcu tam trafię :-)
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!