Zobacz możliwości portalu TurboRebels

Zobacz sesje zdjęciowe, kalendarz imprez, i wiele więcej.
Zaloguj się, włącz tablicę i wyłącz ten komunikat ;)

CHAOS – DODGE VIPER

Poleć:

_dsc2038

„Na początku był Chaos. Z Chaosu wyłonili się pierwsi bogowie: Uranos – Niebo i Gaja – Ziemia. Mieli oni dzieci, lecz Uranos strącał je wszystkie do Tartaru, bowiem nie mógł znieść ich potworności. Zrozpaczona Gaja namówiła jednego z synów, by dokonał zemsty. Kronos mieczem pozbawił ojca męskości.” – dokładnie tak opisałbym to, co dzieje się gdy prowadzisz Viper’a i chcesz sprawdzić kto jest większym kozakiem, Ty czy On.

Do tej pory w nasze ręce trafiły dwa Dodge Viper – SRT-10 Copperhead z 2006 roku oraz GTS z 2014 roku. Samochody pod wieloma względami różne, jednak mimo 8 lat wciąż ze wspólnym mianownikiem – niesamowicie dzikie i agresywne.

Dodge Viper SRT-10 Copperhead

DSC_0215

Mój serdeczny kolega – Michał Tymkiewicz, powiedział kiedyś „pamiętaj, najgorsze jest pierwsze 40 lat dzieciństwa. Później już jest łatwiej”. Dodge Viper to jeden z tych samochodów, którego plakaty wisiały w prawie każdym pokoju młodego fana motoryzacji, a w piaskownicy każdy dzieciak chciał jeździć albo Lamborghini Countach’em albo Viper’em. Nikt wtedy nie rozumiał, że są to ikony tego co złe, niewygodne i kompletnie bez sensu. W okresie dzieciństwie jednak nie ma takich problemów, wszystko jest piękne i łatwe, dopiero życie pokazuje jak jest naprawdę i kopie Ci dupsko na każdym kroku. Można powiedzieć, że nasze spotkanie twarzą w twarz z Viper’em było spełnieniem jednego z dziecięcych marzeń, a przy tej okazji zderzeniem z brutalnym dorastaniem.

DSC_0112

Viper to auto z tego gatunku, który lubię najbardziej – wzbudza emocje. I nie chodzi tu wyłącznie o możliwości, moc czy prędkość, ważne żeby było jakieś. W tejsted jest nas trzech i każdy ma inne zdanie na temat tego auta i o to chodzi! Ma budzić mieszane uczucia, bo jak da się jednogłośnie stwierdzić, że coś jest takie albo inne, to zwyczajnie jest nudne. Ja polubiłem Viper’a, bo jest surowy i nieobliczany, Merc nie lubi z założenia amerykańskich aut, więc dla niego było to spotkanie totalnie obojętne, ale przyznał że trzeba być nieco chorym, żeby tym jeździć, a Ołówek, jak to Ołówek, im łatwiej auto idzie bokiem tym bardziej mu się podoba.

DSC_0142

Przygodę z Viper’em rozpoczęliśmy od krótkiego szkolenia przeprowadzonego przez właściciela – „Pamiętajcie, ten Viper nie ma ESP, ASP, USB, SLD i PiS. W tym aucie nie ma w zasadzie nic oprócz 600-konnego silnika, kierownicy i kół.” Do testów dostaliśmy Viper’a SRT10 z 2006 roku w limitowanej wersji Copperhead, co wzmacniało uczucie, że jeździmy czymś wyjątkowym. Pod maską naszej Żmii znalazł się silnik V10 o pojemności 8,4l generujący moc 600hp i 759Nm.

DSC_0202

Wsiadasz do Vipera i co? Pierwsze wrażenie z wnętrza totalnie nie zachwyca. Typowo amerykańska bieda, słabe, trzeszczące plastiki i ogólnie kiepska jakość wszystkiego dookoła. Ale w amerykańskich samochodach tak już jest. Jeśli dla kogoś jest to duży problem to można go szybko rozwiązać. Wystarczy wcisnąć magiczny czerwony guzik z napisem „start engine”. Od tego momentu zaczynasz realizować swoje dziecięce marzenia, że kiedyś poprowadzisz prawdziwego Vipera. Ten krok ma też swoje skutki uboczne, jak tabletki od Morfeusza z Matrixa, bezlitośnie odzierają Cię z dziecięcego złudzenia, że Viper to auto marzeń.

DSC_0204

Viper to auto, które wymaga nieustannego skupienia, opanowania i kontroli nie tylko nad autem ale i nad samym sobą. Bardzo łatwo przedobrzyć i doprowadzić do trudnej sytuacji. W tym samochodzie każde dotknięcie pedału gazu bez wyczucia prowokuje boczną rotację, bez względu na to, który bieg masz zapięty – wszystkie są jak „jedynka”. W całym tym chaosie nie pomoże Ci też manualna skrzynia biegów o specyficznym sportowym, krótkim, skoku. Co ciekawe, bieg z „jedynki” na „dwójkę” można zmienić dopiero po osiągnięciu odpowiedniej ilości obrotów i poinformuje nas o tym dioda umieszczona pomiędzy zegarami.

DSC_0077

Po pewnym czasie, kiedy jazda Żmiją stała się bardziej przyjemnością – o ile można to tak nazwać, niż walką o przeżycie, zacząłem się zastanawiać w czym tkwi piękno i legenda Vipera. Doszedłem do dość prostego wniosku. Viper to „młode auto”, pierwsza generacja została pokazana w 1991 roku, nasze opuściło fabrykę w 2006. Jednak cała sztuka tkwiąca w Żmii polega na tym, że wsiadasz do auta które przenosi cię do czasów Hunta, Laudy i Senny, w których sportowy samochód nie tyle był kwestią zasobnego portfela co zbioru pewnych cech charakteru kierowcy. Trzeba lubić to uczucie niepewności i ryzyka, tego  co przyniosą kolejne kilometry – i mówię to całkiem serio. Żeby dobrze i pewnie jeździć Viper’em potrzeba dużo praktyki. Ale nie samymi umiejętnościami się go prowadzi, do tego potrzeba właśnie tego szalonego pierwiastka lat 70. Jego możliwości są daleko poza tym, co może reprezentować przeciętny kierowca. My nawet nie próbowaliśmy sprawdzać, gdzie są granice i co można zrobić z tym autem. Wystarczy, że każde skrzyżowanie przy nieco wilgotnej nawierzchni było doskonałym miejscem na pójście bokiem.

DSC_0128

Przejechaliśmy tym Viper’em dość spory kawałek Wielkopolski i dało się odczuć, że staramy się opanować okrutny chaos. Przede wszystkim po pierwszych 100km łeb pękał od tego jak w tej puszcze jest głośno. Wydechy poprowadzone pod progami nie ułatwiały zadania, myślę że to też wina szmacianego dachu, który z pewnością mniej wygłusza niż hardtop. Przy zdjętym dachu też nie jest lepiej, bo przy 100km/h pęd powietrza urywa głowę. Problemów na tym nie koniec. Viper nie do końca może się pochwalić doskonałym skrętem… jest też tak szeroki, że koleiny w asfalcie chcą Cię wynieść w rów. Legendą jest też to, że kierowcy Viperów mają specjalne karty zniżkowe na stacjach benzynowych – ciężko się dziwić, skoro producent w rubryce „spalanie” zamiast konkretnej liczby postanowił wpisać „od 30 litrów”. Lista wad Viper’a jest tak długa, że można by założyć osobnego bloga o tym. Ale mimo wszystko warto raz na jakiś czas go zażyć.

DSC_0275

Dodge Viper SRT GTS

13681076_726598374110326_6922376943978607278_n-1

Viper SRT GTS z 2014 roku to kompletnie inny samochód w porównaniu do Vipera SRT-10 z 2006 roku. Pod każdym względem GTS jest dużo bardziej europejski. Olbrzymie zmiany dostrzeżemy przede wszystkim we wnętrzu, które już nie straszy plastikiem kiepskiej jakości.

_dsc2034

W GTSie jest naprawdę dobrze. Skóra w połączeniu z lakierowanymi elementami robi bardzo dobre wrażenie. Duże wyświetlacze, wyłącznie najpotrzebniejsze przyciski i proste formy. To wszystko uzupełnione przyjemną, sportową, kierownicą, lekko spłaszczoną u dołu i tą wyjątkową, w dzisiejszych autach, manualną wajchą zmiany biegów. Robi to bardzo pozytywne wrażenie, bo jest minimalistycznie, ale schludnie i sportowo. Pomińmy temat tego czy coś trzeszczy, bo tego Amerykanie nigdy się nie nauczą.

_dsc2048

Przez lata w Viperze nie zmieniło się jedno – nadal jest to tak samo dzikie i agresywne auto. Mimo tego, że ta Żmija jest dużo świeższa i wydawałoby się bardziej ucywilizowane, nadal do jej prowadzenia trzeba trochę talentu oraz rozwagi. Zresztą wystarczy zajrzeć pod maskę, żeby się dowiedzieć, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Lata mijają, a pod przednią pokrywą wciąż znajdziemy starą, sprawdzoną, jednostkę V10 o pojemności 8.4l z sekwencyjnym wtryskiem i dwoma zaworami na każdym cylindrze.

_dsc2049

Co oczywiste, w stosunku do Vipera z 2006 roku, w GTSie z 2014 pojawiło się wiele nowoczesnych udogodnień, jak choćby rozbudowany system kontroli trakcji i modyfikacji ustawień zawieszenia. Opcje te są połączone z doborem trybu jazdy, począwszy od kilku trybów ulicznych – choćby do jazdy po deszczu albo śniegu, aż po torowy. Jednak jakie to ma znaczenie skoro wciąż, aby okiełznać te 640 koni trzeba odpowiedniego podejścia. Kontrola trakcji mimo wielu starań nie do końca radzi sobie z utrzymaniem auta w linii, a już kompletnie nie wyobrażam sobie jazdy Viper’em po śniegu.

_dsc2023

Viper z wiekiem z pewnością zyskał. Jest nieco bardziej dokładny w prowadzeniu, ale wciąż wymaga nieustannej kontroli i czuwania. Nic w tym aucie nie jest takie proste jakby to się mogło wydawać. Parkowanie, moja zmora i nie tylko moja jak się okazuje. Mimo, że GTS ma kamerę cofania to i tak trzeba się bardzo namęczyć, żeby go wstawić w jakąkolwiek dziurę. Problemem jest bardzo długi przód, który ciężko wyczuć i sprawia, że auto ma dość skromny promień skrętu.

_dsc1997

Mimo wszystko, nowszy Viper po prostu mi się podoba. Stylistycznie cały czas nawiązuje do poprzednich generacji, których wizerunki wisiały nad moim łóżkiem… a jednak jest przy tym bardzo świeży i efektowny. Nie wiem czemu, ale przód Vipera przypomina mi nieco Koenigsegga.

_dsc2062

Viper GTS to po prostu samochód, który spełnia moje oczekiwania w kategorii „auto do zabawy”. Nie oszukujmy się, on do niczego innego się nie nadaje. Kompletnie niepraktyczny do jazdy po mieście, przy tym paliwożerny (20 litrów to wynik bardzo uśredniony w mieście), wydaje mi się, że na tor też nie jest to auto idealne. Ciągłe czuwanie, kontrolowanie i hałas, to wszystko sprawia, że Viper męczy swoją obecnością. Ale Żmija nie powstała po to, żeby stwarzać komfort podróżowania. Ten samochód ma dawać maksimum przyjemności z poczucia, że choć w pewnym stopniu można kontrolować chaos i to jest w nim piękne. Czysty fun z tego, że coś może pójść bokiem.

_dsc2013

Nie wątpię, że dziś można by znaleźć bardzo wiele aut, które niosą ze sobą ten sam system zabawy i są o wiele bardziej ekstremalne w prowadzeniu. Już czekam na te komentarze typu „Ale ale Ferrari FXX to dopiero prawdziwe piekło”, ok. Ale bez wątpienia Viper przez 25 lat obecności w piaskownicach na całym świecie i na plakatach nad łóżkami młodych pasjonatów motoryzacji, stał się ikoną stylu „ulicznego skurczybyka” – współczesne auto z oldschoolową filozofią. Ktoś kiedyś powiedział, że jeśli nie prowadziłeś Viper’a, to nie wiesz co to znaczy auto, które może Cię zabić. I myślę, że to doskonałe podsumowanie.

_dsc2000_dxo

Komentarze (0)