Segment kompaktowych crossover’ów, „suv’ów” z roku na rok poszerza swoje kręgi, jednocześnie sięgając do coraz większego grona odbiorców, a niemal już każda licząca się marka na rynku ma swojej ofercie taki model. W tej „grupce” jest także producent ze Stuttgartu, który w 2013 roku zaprezentował światu GLA, a on błyskawicznie odniósł sukces. Teraz po pięciu latach Mercedes zdecydował się przeprowadzić mu małą kurację odmładzającą, a ja postanowiłem sprawdzić co jest takiego fajnego w tym kompaktowym „suv’ie”.
Warto wspomnieć już na początku tego testu, że Mercedes GLA uklasował się na ósmej pozycji tuż za swoim kuzynem (klasą C) w dziesiątce najlepiej sprzedających się modeli klasy premium w Polsce w roku 2016. Dodatkowo jest czwartym najchętniej wybieranym Suv’em premium w naszym kraju, a to oznacza, że w swojej klasie nie ma sobie równych. Ponadto odnosi on sukcesy także w Chinach, USA, Wielkiej Brytanii oraz Niemczech. W cale mnie, to nie dziwi, bowiem wystarczy spędzić z nim kilka chwil, aby poznać jego urok. A dlaczego? O tym poniżej.
Po pierwsze wygląd. Stylistycznie Mercedes GLA, to tak naprawdę klasa A w „uterenewionej” wersji. Jednak oba te modele posiadają kilka znaczących różnic oczywiście poza inną nazwą. Przede wszystkim do nich należy: zwiększony prześwit, czarny pas biegnący u dołu wokół nadwozia, który świadczy o „terenowym” zacięciu, muskularniejsze przetłoczenia czy też w zupełności odmienne lampy tylne i przednie, które teraz po liftingu są w pełni LED’owe.
Pomimo tego, że konkurenci GLA tj. Countryman, X1, Q3, Q2 są bardziej dojrzalsi, masywniejsi stylistycznie i więksi, to bohater tego wpisu przykuwa uwagę swoją lekkością, a zarazem elegancją i to właśnie jest fajne! Choć osobiście brakowało mi, ładniejszego, a może bardziej wyrazistego wzoru felg, który w połączeniu z czarnym metalicznym lakierem podkreślałby jeszcze bardziej charakter tego samochodu.
Serce. Pod maskę prezentowanego samochodu trafił po raz pierwszy w GLA, ale znany już z innych modeli marki, motor benzynowy o pojemności dwóch litrów i rozwijający moc 184 koni mechanicznych oraz 300 Nm momentu obrotowego. Uzupełnia on lukę jednocześnie stając się takim złotym środkiem pomiędzy wersjami 156 km, a 211 km. Silnik ten reaguję bardzo żwawo na pedał gazu, a obecność systemu Dynamic Select, pozwala na wybór trybu jazdy w zależności od potrzeb. Począwszy od Eco, Comfort, Sport, Offroad oraz Individual.
Ten ostatni z nich pozwala dowolnie skonfigurować m.in. pracę silnika, skrzyni biegów, klimatyzacji, układu kierowniczego czy zawieszenia. Przyśpieszenie do 100 km/h bohaterowi tego testu zajmuję 7.1 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 230 km/h. Pozostając już przy wartościach, to warto wspomnieć o średnim zapotrzebowaniu na paliwo. Producent deklaruje wartość oscylującą przy 6,6 l/100 km, z kolei podczas mojego testu przy spokojnej jeździe wyniosła ona o ok. 1,5 l więcej.
Motor ten dostępny jest tylko i wyłącznie z siedmiostopniową automatyczną skrzynią biegów oraz napędem na obie osie – 4MATIC. Słynie on z tego, że sam rozdysponowuje moment przenoszony na koła o największej w danym momencie przyczepności, zapewniając nam przyjemną i bezpieczną podróż.
Zdolności off-road’owych tego modelu osobiście nie sprawdzałem, ale poznając już kiedyś bliżej ten napęd, śmiem twierdzić, że GLA spokojnie sobie poradzi poza asfaltem w szczególności podczas dojazdu na działkę czy „rybki”. Już od pierwszych chwil po odebraniu samochodu z salonu, pozytywnie zaskoczył mnie układ kierowniczy, który działał bardzo precyzyjnie i lekko, a dobrze zestrojone zawieszenie pozytywnie tłumiło nasze rodzime nierówności. Ponadto GLA zaimponował mnie zwrotnością i uczuciem, że prowadzę hatchback’a, a nie małego Suv’a czy crossover’a – fajne!
Najważniejsze jest wnętrze. Zaglądając do niego, spotkamy się z kokpitem znanym z innych modeli z gamy NGCC (Klasa A, CLA i B). Czyli trzy charakterystyczne, okrągłe nawiewy z srebrnymi ramkami, ekran systemu multimedialnego przypominający doczepiony tablet oraz zestaw ergonomicznych przycisków na desce rozdzielczej, który nie tylko zresztą znajdziemy w innych wariantach małych Mercedesów, ale także np. w SL’u czy GLE. Klasycznie już w modelach marki ze Stuttgartu dźwignia zmiany biegów „powędrowała” za kierownicę, a na tunelu środkowym oprócz schowków znajdziemy pokrętło obsługi multimediów. Co do działania systemu, to nie można mieć do niego żadnych zastrzeżeń, choć szkoda, że ekran systemu nie jest dotykowy.
W środku miejsca jest sporo. Cztery osoby będą podróżowały bardzo komfortowo, a z kolei piąta osoba może czuć lekki dyskomfort. Ponadto zintegrowane przednie fotele z zagłówkiem są wygodne i zapewniają dobre trzymanie boczne, a materiały, które posłużyły do wykończenia wnętrza są dobrej jakości jak, to na Mercedesa przystało. Przestrzeni również nie brakuję w bagażniku, który w porównaniu do Klasy A jest o 80 litrów pojemniejszy, co daje nam 421 l do wykorzystania na bagaże czy zakupy.
Podsumowując. Spędziłem z Mercedes’em GLA dwa dni, które bardzo dobrze wspominam i z przyjemnością stwierdzam, że jest on fajnym, „lekkim”, kompaktowym Suv’em, którym warto się zainteresować. Polecam go przede wszystkim osobom, które szukają samochodu zarówno do eksplorowania miejskiej dżungli i nie tylko, a także do zapuszczania się nim w lekki teren. Osobiście jeśli miałbym szukać dla siebie samochodu w tym segmencie, to z pewnością GLA byłby jedną z ważniejszych opcji na mej liście.
Ceny Mercedesa GLA 220 4Matic z bazowym wyposażeniem rozpoczynają się od 150 tys. złotych, a prezentowany model został wyceniony na niewiele ponad 177 tysięcy złotych.
Samochodu do testu użyczył trójmiejski przedstawiciel marki, firma BMG Goworowski
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!