Zbliża się koniec roku, a więc powoli wygaszane są sezony wyścigowe w najważniejszych światowych seriach. W zamian już zaraz, już za momencik, rozpoczyna się największe wydarzenie świata rajdów cross-country.
Ostatnia edycja rajdu nie należała, przynajmniej wedle mojej opinii, do zbyt udanych. Więcej przeczytacie o niej tutaj, ale w skrócie powiem tylko, że znaczna część imprezy została odwołana przez lokalne powodzie i inne katastrofy naturalne, a reszta odcinków, nieraz w wykonaniu czołowych załóg sprawiała wrażenie dziecinnie łatwych. Chwilami ich jazda zdecydowanie przypominała tą znaną z tras WRC. Dakar słynie z dużo cięższych wyzwań, a w wydaniu 2017 czegoś mu zdecydowanie zaczynało brakować. Ponadto pojawiły się pogłoski o możliwości powrotu "na stare śmieci", czyli do Afryki.
Mam jednak nieodparte wrażenie, że z imprezą dzieje się coś poważnego i raczej złego. Przygotowując się do pisania tego tekstu, jak co roku z resztą, przeszukiwałem najodleglejsze i najgłębsze otchłanie sieci. Wierzcie mi, jak co roku informacji było prawdziwe zatrzęsienie, tak od końca zeszłej edycji newsów nie ma prawie w ogóle, a jak są to zdecydowanie niewesołe. Nawet oficjalna strona rajdu nie oferuje zbyt wiele informacji, raczej głównie wspomnienia przeszłości... Z kolei strona Poland National Team zamarła już kilka lat temu. Jest słabo, co tu dużo kryć.
Kontynuując tą najbardziej pesymistyczną zapowiedź Dakaru, jaką do tej pory przyszło mi pisać, wspomnę o oficjalnym komunikacie Peugeota, który potwierdził wycofanie się z rywalizacji wraz z końcem Rajdu Dakar 2018. W dodatku Gerard de Rooy, główna siła sprzeciwiająca się dominacji Kamazów w Dakarze, zapowiedział, że nadchodzącą edycję sobie odpuszcza, na rzecz wspominanego Africa Eco Race, który powoli wyrasta na poważną konkurencję. Co do Peugeota natomiast, sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Koniec ich programu jest po części pokłosiem totalnej dominacji w ostatnich latach i pewnie braku realnej konkurencji. Może to być też wynik jakiejś nowej strategii firmy i generalnego obrażenia się na FIA za nowe zasady gry. Te nowe zasady to nowe regulaminy techniczne Dakaru, mające spowolnić nieco auta typu buggy.
Próbując wyprostować sytuację FIA już zaczyna powielać swoje stare błędy, skacząc z jednej skrajności w drugą. Oto pojawiają się propozycje, by każdy koncern startujący w Dakarze, a więc w sumie też w Mistrzostwach Świata Cross-Country (tak, mają powstać Mistrzostwa, zamiast obecnego Pucharu) MUSIAŁ startować samochodem 4WD napędzanym turbodoładowanym silnikiem benzynowym. Dla mnie jest to kompletna bzdura, niczym nieuzasadniona. FIA zapewne podpiera się argumentem, że buggy ma pozostać tą tańszą kategorią, dzięki której małe prywatne zespoły, będą mogły się zbliżyć tempem do fabryk. Prawda jest taka, że jeśli jakiś producent będzie chciał, to i tak zrobi samochód dystansujący buggy. No chyba, że regulaminy tak mocno ograniczą inwencję inżynierów wielkich koncernów. Wtedy z kolei, żaden duży gracz nie dołączy do tej zabawy.
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!