Auto Nostalgia to znane wydarzenie w warszawskim kalendarzu wystaw motoryzacyjnych. Ósma edycja imprezy dla pasjonatów pojazdów zabytkowych miała być nowym otwarciem. Wszystko przez nawiązanie współpracy z firmą Międzynarodowe Targi Poznańskie oraz nową lokalizację, czyli Stadion Narodowy. Jak było w rzeczywistości?
Relację z zeszłorocznej edycji przeczytacie TUTAJ. Dla niezbyt zainteresowanych zeszłorocznym wydaniem powiem tylko, że impreza była fajna, choć bez rewelacji, jakby gdzieś zaczynało brakować środków, zapału, pomysłów i kto wie czego jeszcze. Auto Nostalgia 2018, a przynajmniej jej zapowiedź, świadczyła o tym, że organizatorzy dostrzegli pewne problemy i zamierzają je rozwiązać, wynosząc targi na nowy poziom. Oto nawiązana została współpraca z Międzynarodowymi Targami Poznańskimi, by ściągnąć jeszcze więcej, jeszcze ciekawszych samochodów. Jakby tego było mało, impreza została przeniesiona z hal MT Polska na Stadion Narodowy. To nie mogło się nie udać, prawda?
Pierwsze zaskoczenie, dające niejako odpowiedź na powyższe pytanie, spotykało odwiedzających już na wejściu. Targi zorganizowano nie na płycie, czy w dużych salach, ale na koronie stadionu, czyli betonowym owalnym korytarzu biegnącym dookoła obiektu i rozdzielającym górne oraz dolne trybuny. Jakie problemy z tego wynikły? Otóż po pierwsze ten tor pieszy/korytarz jest przeznaczony tylko i wyłącznie do przemieszczania się ogromnych mas ludzi, a te masy ludzi nie potrzebują reflektorów oświetlających ich wypolerowane chromy. Zabytkowe samochody za to ich potrzebują i to bardzo. Nie raz było widać właścicieli polerujących swoje auta, a ja za każdym razem zastanawiałem się z czego u licha, bo naprawdę niewiele było widać. Pojazdy stały głównie w cieniu, tracąc przy tym przynajmniej połowę swojego uroku. Oglądanie jednak to pół biedy, spróbujcie zrobić zdjęcie! Jasne, nie każdy idzie na targi by zrobić sobie pamiątkową fotkę z pięknym zabytkiem, czy natrzaskać zdjęć na stronę jak ja, ale wierzcie mi - było to niemal niewykonalne. Ludzie robiący zdjęcia telefonami, stanowiący oczywiście zdecydowaną większość, praktycznie mogli tylko wykonać ciemne zdjęcia z poruszonymi masami w tle. Jestem to w stanie sobie wyobrazić, skoro ja miałem problemy z dobrymi zdjęciami posługując się nie najgorszą lustrzanką. To, co widzicie w tekście, nie odpowiada warunkom na miejscu i musiałem się sporo napocić by zdjęcia prezentowały się znośnie. Serio, a i tak są marne wedle mojej oceny.
Druga wada terenu, gdzie odbywała się wystawa: ustawność. Nie wiem dlaczego w zespole organizatorów wykiełkowała myśl, że skoro cały świat organizuje targi na halach wystawienniczych, gdzie są prostokątne stoiska, pozwalające się obejść i obejrzeć każdy eksponat, to z pewnością wszyscy oni się mylą! Na pewno lepiej jest zorganizować podobną imprezę na "deptaku" dookoła trybun stadionu, gdzie stosika to tak naprawdę samochody ustawione przed krzywizną trybun, obok których tylko można przejść, ewentualnie wcisnąć się pomiędzy, a generalnie może stać tylko jeden rząd, bo dwa za sobą już całkowicie zabijają komfort oglądania. Ni to obejść, ni przejść obok, ni przeskoczyć. Samochody czasem wyglądały jak przypadkowo rozstawione po ciemnych zakamarkach, z resztą chyba tak po prostu było. Generalnie, jako że cała wystawa była jednym ciągiem komunikacyjnym jakbyśmy szli korytarzem, to może trzeba to było zorganizować jako wycieczkę gęsiego jeden za drugim, gdzie każdy ma co 10 sekund robić krok do przodu? To by było coś!
Ponarzekałem, więc teraz powinno być coś co zawsze ratuje takie imprezy - fajne samochody. No więc... erm.... yyyyy... naprawdę ciekawe auta można by chyba zliczyć na palcach jednej dłoni. Śliczne Porsche 356 B w kabriolecie, to z pewnością coś co zawsze przyciąga uwagę. Były też na szczęście auta, które widziałem po raz pierwszy. Triumph Toledo, świetna Celica RA23 pierwszej generacji, czyli japoński samochód, który wydawał się bardzo amerykański. Jako ciekawostka Amphicar, czyli bodaj najbardziej znana i rozpoznawalna amfibia. Niezły rodzynek, gdyż wyprodukowano jej zaledwie 4000 sztuk. Wreszcie Volkswagen Puma. Nigdy bym nie powiązał VW z produkcją małych, eleganckich coupe. Kto nie miał okazji być na Forza Italia 2017 mógł tutaj podziwiać również włoski rodzynek - Lancia Flavia. Auto do którego użytkowania, jak kiedyś opowiadał właściciel, trzeba się przyzwyczaić. Taki urok nietypowych, zabytkowych konstrukcji.
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!