Baby Lambo - tak potocznie nazywane jest Lamborghini Huracan (właściwie Huracán). Zdrobnienie to nie jest przypadkowe, bo model ten przypomina po części zmniejszonego Aventadora ze względu na łagodniejsze kształty i mniejszą surowość bryły. Jednak wystarczy chwila w jego towarzystwie, aby przekonać się, że baby w tym wypadku oznacza "wrednego bachora" zamiast "dzidziusia".
Zanim przejdziemy dalej i poznamy historię oraz specyfikę samochodu musimy powiedzieć trochę o silniku, bo to on jest duszą całej orkiestry i tworzy ważne powiązania. Napędzanie Huracana spoczywa na barkach silnika V10 o pojemności 5.2 litra generującego 611 KM oraz 560 Nm. Jednostka ta ma bardzo duży potencjał i została również wykorzystana w bratnim modelu, czyli Audi R8, gdzie w standardowej odmianie ma 540 KM a w wersji Plus 610 KM.
Jak już wyżej wspomniałem, Audi R8 to pokrewny model Huracana i podobieństwa nie kończą się na silniku. Identyczna a wręcz przejęta żywcem jest połowa samochodu. Rama wykonana z lekkich i sztywnych materiałów o nazwie Space Frame występuje w obu modelach pod tą samą nazwą, a waga we wszystkich wariantach każdego modelu jest bardzo zbliżona. Podobna masa i ten sam silnik skutkują przyspieszeniem do setki w czasie 3,2 sekundy w Lamborghini i Audi. Jednak żeby móc osiągnąć taki wynik potrzeba porządnej skrzyni. Tutaj za przełożenie mocy na koła odpowiada 7-biegowa dwusprzęgłowa automatyczna skrzynia biegów, która mimo, że w obu modelach jest taka sama to Włosi nazywają ją Lamborghini Doppia Frizione (LDF) a u kolegów z Niemiec nazywa się Direct Shift Gearbox, czyli po prostu DSG. Oba samochody mają napęd na wszystkie koła.
Różnic jest tyle co podobieństw, ale najważniejsza różnica to cena już w wersji podstawowej. Pomijając niedostępność Audi w konfiguratorze ze względu na emisję spalin to w podstawie zwykła wersja kosztuje 812 300 zł a odmiana Plus 919 200 zł. Lamborghini Huracan kosztuje bagatela 1 062 921 zł !!!
Patrząc na Huracana można się zakochać i ja tak właśnie zrobiłem. Z przodu rzuca się w oczy agresywne spojrzenie za sprawą świateł w kształcie dwóch liter Y oraz masywność pojazdu dzięki poszerzonemu nadwoziu. Maska opada gwałtownie i zdecydowanie ku zderzakowi z wlotem powietrza na całej jego szerokości. Inaczej niż w przypadku Aventadora, nie ma tu wielu żłobień na masce oraz wielkiego splittera.
Spoglądając na rzut z boku można dostrzec, że linia nadwozia została narysowana praktycznie za jednym pociągnięciem. Lekkie odchylenie znajduje się jedynie w punkcie styku maski z szybą. O ile przód z tej perspektywy wydaje się spokojny i mało agresywny to tył jest "poszarpany" i pełen wybrzuszeń. Wloty powietrza zostały umieszczone w progu za drzwiami oraz za szybą nad wlewem paliwa (wersja Coupe).
Z tyłu widać większe podobieństwo do starszego brata Aventadora. W jednej bryle umieszczone światła w kształcie rozciągniętej litery Y wraz z wylotem powietrza, przechodzą przez modelowany pas prosto w poczwórny wydech (dwa razy po dwie końcówki na każdą stronę). Nad znajdującą się pomiędzy wydechami tablicą umieszczona jest kamera cofania, a czujniki parkowania powyżej w czterech punktach. Silnik został umieszczony za szybą, która może być przykryta w pełni "żeberkami" (jak w Aventadorze) lub tylko częściowo w ich mniejszej formie po bokach.
Wnętrze? To takie coś w ogóle istnieje w Lamborghini? Jeśli tak, to bazuje na wojskowych myśliwcach. Względem Gallardo czy pierwszej odsłony Aventadora zostało unowocześnione, gdyż trafił nowszy wyświetlacz zamiast standardowych zegarów, a materiały są na jeszcze wyższym poziomie mimo, że w pokrewnym Audi jest bardziej luksusowo. Zostały charakterystyczne dla Lamborghini przyciski, które sprawiają, że czujemy się "odlotowo". Mimo, że jest ich od gromu to bardzo szybko można nauczyć się ich obsługi i znaleźć najpotrzebniejsze funkcje. Na próżno tu szukać ekranu na konsoli środkowej 10-calowego wyświetlacza. Zamiast tego umieszczono tu ekranik z takimi informacjami jak temperatura oleju czy napięcie akumulatora. mogłoby się wydawać, że wielu opcji doposażenia nie będzie, ale opcjonalny pakiet nagłośnienia jest dostępny, a nawet istnieje możliwość instalacji schowka na rękawiczki.
Czasami okazuje się, że seria to za mało i potrzeba czegoś mocniejszego, bardziej radykalnego, ale wciąż kocha się bazowy model. Jeśli Waszym ulubieńcem jest Huracan i macie taki problem to Lamborghini przygotowało odpowiedź na Wasze potrzeby - wersja Performante. Posiada 30 koni więcej, waży 50 kg mniej i pierwszą setkę osiąga po czasie 2,9 sekundy! Aby móc stać się jej właścicielem trzeba zapłacić aż 1 209 212 zł. Co jeszcze obejmuje ta wersja? Ano wielki spojler z tyłu, rozbudowany pakiet aerodynamiczny, włoską flagę na drzwiach, poprawione zawieszenie, ulepszony układ kierowniczy, ogołocone wnętrze wypełnione Alcantarą i Carbonem, lżejsze felgi, lekkie zmiany wizualne i jeszcze więcej Carbonu. Co ciekawe, różnica w czasie do 200 km/h wynosi aż sekundę i teraz jest to 8,9s.
Jeśli za to masz marzenie, aby móc osiągnąć pierwszą setkę w czasie Huracana Coupe i poczuć rozbijające się o twarz muchy (lub lekko rozczochrać sobie przy tym włosy) to właśnie dla Ciebie jest Huracan Performante Spyder. Samochód od wersji Performante z dachem różni się właśnie jego brakiem i osiągami na poziomie zwykłego Huracana Coupe. Pozostałe elementy zostały bez zmian. No może poza ceną, ale co tu dużo mówić. Będzie jeszcze drożej o kolejne 100 tysięcy.
Warto wspomnieć o jeszcze jednym dostępnym wariancie Huracana stworzonym szczególnie dla osób chcących "pozamiatać bokiem". Mowa o wersji RWD, czyli z napędem na tylną oś, która dysponuje mocą 580 KM i zakresem momentu obrotowego wynoszącego 540 Nm. Mimo, że jest to najmniej spośród całej gamy to samochód wciąż ma zbliżone osiągi i daje sporo satysfakcji z jazdy. W tym wariancie występuje również wersja Spyder. Aby rozróżnić ten samochód trzeba, albo sprawnego oka albo patrzeć po oznaczeniach. Zmiany wizualne są minimalne i wystąpiły na przykład w tylnej części samochodu w okolicy lamp.
Wiele osób nie darzy Huracana sympatiom tłumacząc to tym, że za dużo w nim Volkswagena (czytaj Audi) i nie zasługuje na miano następcy Gallardo. Osobiście mam całkiem odwrotne zdanie. Jest to samochód stworzony nie tylko do jazdy po torze, ale również sprawdzi się w mieście przy wystarczającym budżecie na paliwo i mandaty. Nie jest tak wygodny jak R8, ale czy kupuje się sportowy samochód po to, aby był wygodny? Raczej nie, a od tego są limuzyny pokroju BMW serii 7 czy Audi A8. Na pewno nie będzie to samochód dla osób chcących ukryć się w tłumie, bo Lamborghini od zawsze zwraca uwagę na siebie swoim wyglądem. Szczególnie jeśli zdecydujemy się na jeden z rzucających się w oczy kolorów. To auto zostało stworzone dla osób z temperamentem, chcących pokazać się na ulicy, zaszpanować a przy okazji móc przejechać nim ponad 1000 km za jednym razem autostradami czy dojechać do pracy trzy ulice dalej. Huracan ma sprawiać radość z jazdy i pozwolić poczuć gęsią skórkę w ostrych zakrętach.
Zdjęcia do tekstu zostały wykonane przez marta.supercars i ac.car.photography
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!