Zobacz możliwości portalu TurboRebels

Zobacz sesje zdjęciowe, kalendarz imprez, i wiele więcej.
Zaloguj się, włącz tablicę i wyłącz ten komunikat ;)

Turbo
1
1 komentarz

Trochę o sportowej kierownicy MOMO…

Jakiś czas temu zdecydowałem się, na pewien eksperyment. Mianowicie pomyślałem o tym, ze ciekawym doświadczeniem mogłoby być posiadanie w swoim samochodzie typowo sportowej kierownicy. Jako, że teorie na które można się natknąć w tym temacie są co najmniej dwie postanowiłem to sprawdzić. To na co chciałem zwrócić uwagę to to, że przede wszystkim wszystko co chciałem zrobić musiało mieć przysłowiowe ręce i nogi.

IMG_0699

Dlatego kupiłem okazyjnie na jednym z portali aukcyjnych oryginalną kierownice MOMO CORSE D32 i dedykowaną do mojego samochodu nabę MOMO. Z przyczyn oczywistych odpuściłem sobie tańsze alternatywy w postaci chińskich zamienników. Osobiście miałem okazję sprawdzić jak łatwo wyginają się kierownice po 50 zł. Serio. Łatwiej niż stołowa łyżka. W przypadku naby również chciałem uniknąć sytuacji w której podczas jazdy na AOT kierownica zostanie mi w dłoniach. Trudno było mi to w ogóle sobie wyobrazić. Kupiłem i zamontowałem.

Co było dalej? Od bardziej doświadczonych w tym temacie usłyszałem, że w przypadku sportowej kierownicy sa dwie możliwości. Albo ją pokocham, albo znienawidzę i wyrzucę.

Na szczęście lub nie prawdziwą w moim przypadku okazała się pierwsza teoria. Owszem. Na początku prowadzenie samochodu za pomocą nieco mniejszego koła kierownicy było doświadczeniem nieco dzikim. Ale gdy minął pierwszy szok okazało się, że jest to całkiem przyjemne doświadczenie. Naturalnie na początku przy pierwszej konieczności zaparkowania tyłem, było to nieco niezręczne. Ale w miarę upływu kolejnych kilometrów przekonywałem się coraz bardziej, że był to dobry wybór.

momo

Samochód prowadzi się niczym gokart. W moim odczuciu wzrosła precyzja prowadzenia i zmniejszył się nieco czas reakcji w przypadku sytuacji awaryjnych. Małą kierowniczką, gdy tylko nabierzemy odrobinę wprawy, operuje się dużo szybciej.

Dlaczego akurat MOMO?

Jak już wspomniałem na początku zależało mi na tym, aby uniknąć sporego fuck upu związanego z jakością wykonania. Jako że trudno było mi na ten cel przeznaczyć około 1000 zł (koszt nowej markowej kierownicy) zdecydowałem się na używkę. Rozsądną kierownicę sportową można kupić za rozsądne pieniądze, a w połączeniu z kosztem ewentualnego obszycia nowym materiałem wypada i tak dość korzystnie. ( choć swojej jeszcze nie obszyłem) Podobna historia ma miejsce w przypadku wyboru naby. Miało być bez fuck upu i było.

Gdy już przyzwyczaiłem się do nowego rozwiązania to teraz czuję lekkie utrudnienie, gdy muszę prowadzić samochód z seryjną kierownicą. Nie żebym miał jakieś problemy, ale po prostu odczuwam delikatny dyskomfort. Do przeżycia. Ważniejsze jest to, że prowadzi mi się na tyle dobrze, że jestem święcie przekonany, że gdybym nabył drogą kupna dużo nowszy samochód do jazdy na co dzień z pewnością rozważyłbym wymianę kierownicy na sportową.

W większości przypadków decydując się na kierownicę sportową zmuszeni będziemy zrezygnować z poduszki powietrznej. To już kwestia indywidualna. Ale posiadając 20 letni samochód, będąc świadomym jego i moich ułomności liczę się z tym, że poduszka (jeśli by zadziałała poprawnie pomimo upływu lat) w przypadku dużej wpadki nie będzie miała dla mnie dużego znaczenia.

IMG_0690m

W każdym razie polecam takie rozwiązanie. A na pewno warto chociaż spróbować.

Komentarze (1)

Jakub Sadowski
22.06.2017
12:39

Jakub Sadowski napisał

Taka kierownicę MOMO to ja kiedyś do kompa miałem :D

POZOSTAŁE KOMENTARZE (1)