Pierwszy raz z bliska Jaguara F-Type oglądaliśmy na tegorocznych targach Motor Show w Poznaniu. Wtedy Ołówek powiedział jedno – musimy go mieć w tejsted. Zajęło nam to trochę czasu, ale udało się go zdobyć i zbadać. Jaguar F-Type R… dawno żadne auto tak bardzo nas nie zaskoczyło. W motoryzacji tak już jest, że jak coś w nazwie zawiera literkę „R” to z reguły jest to pierwsza oznaka wścieklizny. To tak jak z ludźmi. Napotykamy kogoś i myślimy, że ten ktoś jest super. Dopiero później się okazuje, że nie lubi zwierząt i pierogów ruskich, a przecież wyglądał nienagannie.
Przyjemność z jazdy. F-Type to typowa zabawka dla dużych chłopców, ale ubrana w ładne słowa. Jeśli twoja kobieta zapyta, gdzie wyparowało kilkaset tysięcy złotych ze wspólnego konta to zawsze możesz powiedzieć, że to „inwestycja we wspólną przyszłość”, bo to w końcu dostojny Jaguar, a nie jakieś tam BMW, którym jeździ sąsiad. To trochę tak jak z kupowaniem dziecku na pierwsze urodziny zestawu klocków Lego +18. Mówisz, że to dla dobra dziecka i jego rozwoju intelektualnego, a tak naprawdę chcesz się bawić samemu, tylko musisz to jakoś wytłumaczyć. Zakup F-Type można tak samo usprawiedliwiać – BMW za mało, Ferrari za dużo. Przy czym uważam, że F-Type R jest jedynym dobrym wyborem i jedynym, który powinien być w ofercie. Po co model z silnikiem V6 albo napędem AWD? O kabrio już nie wspomnę, bo auta z dziurą w dachu powinny być zdelegalizowane.
Daily jednak nie dla każdego. Jeździliśmy Jagiem w różnych warunkach i doszliśmy do wniosku, że na typowe daily kiepsko się nadaje. Przede wszystkim w skrajnych warunkach tylny napęd nie jest wymarzonym rozwiązaniem. 550 koni i ponad 620Nm to też nie są „bezpieczne cyferki”. Zresztą, przyjrzyjmy się potencjalnym użytkownikom F-Type R. Taki Ołówek. Jechaliśmy w ulewie, pytam go „Krzysiek, czemu nie masz trybu rain zapiętego?”. Spodziewałem się różnych odpowiedzi, ale mój przyjaciel mnie zaskoczył i tym razem: „Bo jak jest włączony to źle wygląda”. Rozumiecie, ŹLE WYGLĄDA, bo mu się przycisk podświetla. To dużo nam mówi po co ktoś chce mieć F-Type R, na pewno nie dla poczucia bezpieczeństwa.
Druga poważna wada to zarazem największa zaleta. V8 generuje piękny dźwięk brytyjskiej wyścigowej tradycji. Ale po 300, 500, 600 kilometrach może się zdarzyć, że głowa trochę zacznie boleć, bo za twoimi plecami jest totalna wojna. A przecież nie będziesz jeździł na zamkniętych wydechach, bo nie po to można je otworzyć. Swoją drogą przycisk do otwierania wydechów wygląda tak samo jak w Porsche, co nie zmienia faktu, że jak się można spodziewać w aucie tej klasy, w środku jest cicho, przez co słabo czuć prędkość. Wydechy jednak i tak słychać. O dziwo podróżowanie tym autem to wcale nie tak abstrakcyjna czynność jak by się wydawało, bo na trasie można zejść do spalania 10l/100 przy spokojnej jeździe. Tryb zabawowy to już inna historia, której lepiej nie poruszać.
Zabawka dla wiecznych chłopców. Jeśli podejdziemy do Jaguara jak do samochodu kategorii „toys for boys”, albo „daily na krótkie przyjemne dystanse”, to będziemy w siódmym niebie. Dostaniemy świetnie wyglądającego i obłędnie brzmiącego dzikusa. Stylistycznie trochę przypomina pocisk – długa maska, krótki tył. To może się podobać i ja jestem osobiście kupiony tym designem. Prosta brytyjska stylistyka, która wzbudza u mnie dreszczyk podniecenia. Plus wysuwana lotka, która przypomina, że żarty się skończyły, a swoją drogą lotka bardzo dużo daje i generowany przez nią docisk jest realnie odczuwalny.
Wnętrze Cię przytuli. Jag to jedno z tych aut, w których czuję się przytulony. Wszystko jest blisko i czujesz, że jesteś częścią tego straganu. Doskonale, że w naszej wersji była panorama. Małe i ciemne wnętrze ma to do siebie, że jest ponure i przytłaczające, ale przez tę szybę w dachu jest o wiele przyjemniej i można dziewczynom gwiazdy pokazywać. Już ktoś myśli, że to dobre auto do randkowania. Otóż nie, bo konsola środkowa jest strasznie szeroka, a ma jeszcze więcej wad. Jest na niej tyle przycisków, że zaczynasz się sam siebie pytać, czy lubisz poziomki, bo zastanawianie się do czego to wszystko służy jest z grubsza bez sensu. Prosty przykład. Wsiadam po Ołówku za kierownicę i pytam go, co ten fotel taki ciepły… nawet nie wiecie ile czasu potrzeba, żeby wyłączyć podgrzewanie fotela.
A skoro przy fotelach jesteśmy. Reguluje się je we wszystkich możliwych pozycjach, oprócz pozycji „wygodna”. I można by się tu rozwodzić, że fotele nie wygodne i twarde jak ławki w kościele, ale wtedy przypominam sobie po kiego ciężkiego wsiadłem do tego auta. Dla totalnej zabawy, której tutaj nigdy nie brakuje. Dlatego pozycję za kierownicą przyjmujesz taką, żeby utrzymać się w siodle – blisko kierownicy i pedałów, żeby nie odlecieć i mieć się czego trzymać.
Ale czy to w ogóle jedzie? Jedzie i to nie najgorzej. Jag jest dziki i agresywny. Trochę taki panicz, który idzie na mecz w papuciach za 3.000 funtów ze skrywaną nadzieją, że po meczu trafi na ustawkę. Na tym polega paradoks jazdy tym autem. Zdecydowanie potrzeba do niego odpowiedniego podejścia. V8 na sprężarce, 550 koni, 625Nm i to wszystko na tylnej osi. Igraszki dla grupy średnio zaawansowanej. F-Type jest bardzo agresywny, ławo go uślizgnąć bokiem, wciśnie cię w fotel i będzie ryczał obłędnie… ale sprawia wrażenie wolnego. Wolny pod tym względem, że na te fajerwerki typu pójście bokiem traci dużo czasu. Stąd też do pierwszej setki ma nawet ponad 4 sekundy, ale o to chodzi w tym aucie, żeby było wesoło. Im jestem straszy tym bardziej doceniam Quattro, dlategozajrzyjcie do Audi R8 gdzie jest pełna przyczepność.
Prowadzenie lorda po melanżu. Kierownica Jaguara reaguje na wszystko co z nią zrobicie i to jest godne pochwały – tak jak skrzynia Quickshift, która jest tak dobra, że nawet łopatek nie trzeba używać. To wszystko daje nam bardzo ciekawe auto. Z jednej strony badboy, który lubi chuliganować na ulicy, z drugiej strony elegancki i miły chłopiec. Jaguar F-Type zaskakuje. Nie wiem czemu, ale cały czas, gdy nim jeździliśmy miałem uśmiech na twarzy. A to gdzieś sobie zamruczał, a to strzelił z wydechu, a to poszedł bokiem. To są takie małe przyjemności, które w pewnym wieku, albo na pewnym etapie „rozwoju motoryzacyjnego” są nie do zastąpienia.
Jaguar F-Type R, to auto którym musisz się przejechać zanim osiągniesz w życiu poziom „kupiłem Skodę Octavię – jestem człowiekiem sukcesu”. Lubię kiedy coś mnie pozytywnie zaskakuje i staje się innym niż sobie to wyobrażałem – czymś o wiele dalej idącym w swojej dzikości i tym samym jeszcze bardziej pociągającym. Nie przejmuję się pojemnością bagażnika, bo dostaję całą masę atrakcji w zamian. A tu ciekawostka. F-Type R to auto sportowe, a ma bagażnik otwierany i zamykany automatycznie – przyciskiem, a jest to gadżet, którego ostatnio nie znalazłem w rodzinnym suvie Rangu Evoque. Logicznie rzecz ujmując, powinno być na odwrót. Jest cała masa takich smaczków. Klamki, które mówią – męcz się jak mnie otworzyć, albo podświetlany na błękitno napis Jaguar na listwach progowych. Nie wiem ile takie bajery kosztują w dodatkowej opcji, ale jestem zachwycony ich obecnością. To jest to, co kocham w Jaguarach albo Astonach. Jakość materiału, prosty chwytający pomysł i wykonanie na najwyższym poziomie.
Podsumowując. Tak, lubię Jaguary i się tego nie wstydzę. F-Type R lubię bardzo, bo to genialny diler rozrywki, który jest w stanie uzależnić od adrenaliny. Jeśli tak podejdziecie do tego auta, to się nie rozczarujecie i będziecie zachwyceni. Już dziś każdy z Was może osobiście przetestować Jaga. Wystarczy, że skontaktujesz się z nami ridemeday@gmail.com, bądź z naszymi parterami z RideMe.
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!