Zobacz możliwości portalu TurboRebels

Zobacz sesje zdjęciowe, kalendarz imprez, i wiele więcej.
Zaloguj się, włącz tablicę i wyłącz ten komunikat ;)

Turbo
15
7 komentarzy

A teraz szybko, zanim zorientujemy się, że jesteśmy już dorośli!

Jeśli spojrzeć na to ile czasu zajęło mi doprowadzenie już nie bordowej do obecnej postaci (czytaj zepsucie całkiem ładnego, klasycznego BMW), można założyć, że do chwili, w której ku uciesze ZUS-u pożegnam się z tym ziemskim padołem, zdążę kupić i zbudować sobie jeszcze zaledwie kilka prentkich samochodów (kiedy tylko zacznę mieć problemy z nietrzymaniem moczu, spierdzielę się po pijaku z klifu w Monte Carlo siedząc za kierownicą skradzionego chwilę wcześniej Ferrari 250 California)

Pomyślcie tylko jakie to demotywujące – na świecie jest w tej chwili przynajmniej kilkaset modeli, na widok których moja kiełbaska reaguje tak, jak wtedy gdy Iza założy te swoje kuse szorty.

Kolejne kilkadziesiąt działających na pana kiełbaskę aut pojawi się jeszcze najpewniej za mojego życia. Tak więc nawet jeśli odrzucę z listy samochody wykraczające daleko poza akceptowalny przeze mnie próg cenowy, to i tak zostanie przynajmniej setka takich, które bardzo, ale to bardzo chciałbym mieć.

Tak bardzo, bardzo.

Peugeot 205 GTI, BMW e12, Honda Prelude, Clio Williams, Mercedes 190E, Alfa Romeo 75, Porsche 944 turbo…

Najchętniej przed śmiercią kupiłbym i objeździł je wszystkie ale gdy uświadomię sobie ile czasu, pracy i pieniędzy wymaga nawet jeden taki wóz, dochodzę do wniosku, że w najlepszym wypadku za swego życia dam radę „ogarnąć” sześć, może siedem z nich.

Siedem z gruuubo ponad setki.

A to i tak wariant mocno optymistyczny – bo widzicie, za każdym razem kiedy przechodzę obok wąskiej, do głowy wpada mi jakiś nowy pomysł. Początkowo planowałem zwykły remont i lakierowanie w czarną perłę, ale potem myślałem jeszcze o lakierze w kolorze kości słoniowej i brązowym wnętrzu, wciśnięciu w nią za dużego silnika i dwóch kubełków, przerobieniu jej na wintydżową wyścigówkę z analogową haldą i niskimi fotelami, albo o zbudowaniu luźnej repliki w klimacie Porsche 911 startujących lata temu w Rajdzie Safari.

Takiej z zamontowaną na masce elektrownią, bagażnikiem dachowym i terenowymi oponami.

Tak więc nawet gdyby jakimś cudem udało mi się w końcu wybrać jeden, konkretny samochód i kliknąć KUP TERAZ, to i tak miałbym cholernie duży dylemat dotyczący tego, w jaki sposób powinienem go potem popsuć. W mojej głowie pojawia się za dużo różnego rodzaju pomysłów, wizji i kombinacji.

I jeszcze ta Iza w kusych szortach – to nie ułatwia sprawy…

Wniosek jest więc taki, że planując kupno każdego kolejnego auta powinienem zachowywać stoicki spokój i naprawdę dobrze przemyśleć wszystkie za i przeciw. Pomyśleć o kosztach, możliwościach, problemach, a potem nakreślić sobie jakąś konkretną wizję i przespać się z nią kilka razy. Tak, żeby upewnić się na sto procent, że to najlepsza z najlepszych opcji. I, że decydując się na nią, nie będę niczego żałował.

Tak, żebym na stare lata nie obudził się z drzemki w trakcie oglądania Familiady i nie pomyślał sobie „kurwa, trzeba było kupić wtedy to Porsche”.

Oczywiście i tak doskonale wiem jak to się skończy – najpierw będę miesiącami porównywał i analizował różne opcje, a potem wpadnę do znajomego, żeby pożyczyć smarownicę do zwrotnic i wrócę z czterdziestoletnim, pomalowanym za pomocą wałka Fiatem 124 Spider.

Zawsze tak robię.

W taki właśnie sposób kupiłem już moje cabrio, BMW E30 i zielone 328i.

Do czego jednak właściwie zmierzam – widzicie, mamy naprawdę cholernie mało czasu. Dziś może wydawać się Wam, że przed nami są jeszcze całe lata świetlne, ale przypomnijcie sobie tylko ile czasu zajęło wam zmotywowanie się do kupna tych felg, o których od dawna myśleliście. Ile czasu myśleliście o tym, szukaliście w internecie zdjęć, odkładaliście pieniądze…  A potem trzeba było jeszcze zająć się ich renowacją, dobrać opony, poskładać to wszystko do kupy, zamontować na samochód i tak dalej.

Podejrzewam, że zajęło Wam to przynajmniej ze dwa-trzy miesiące, a to przecież tylko felgi – gdzie reszta się pytam?

A zegar tyka…

Rodzą się nam dzieci, szef dokłada kolejne tomy papierów do przerzucenia, zaczynają boleć plecy, rynny domagają się wymiany, bo zaczynają przeciekać… Młodsi już nie będziemy, a bez naszej inwencji wszystkie te głupie pomysły nigdy nie nabiorą realnych kształtów. Łatwiej nie będzie dlatego trzeba zebrać się w sobie i zrobić w końcu to wszystko, o czym od dawna myśleliśmy. Podjąć wyzwania.

Dokonać wyborów.

Jakichkolwiek – choćby i najgorszych z możliwych.

Zapewniam was, że stara, poobijana Alfa stojąca na podjeździe da wam znacznie więcej niż idealne Porsche, które pozostało jedynie niespełnionym marzeniem.

Tik, tak, tik, tak…

Komentarze (7)

Agata Sowińska
8.08.2017
12:11

Agata Sowińska napisała

Pasja to też nauka podejmowania racjonalnych decyzji ;)

Prentki-BLOG.pl
14.07.2017
14:57

Prentki-BLOG.pl napisał

Przynajmniej dopóki nie musiałbyś sprzedać nerki, żeby starczyło Ci kasy na nowe klocki na tył ;) 

Tomek Raczek
14.07.2017
14:39

Tomek Raczek napisał

Wiadomo, bo samo dłubanie przy aucie to frajda. Czasem tego nienawidzisz ale i tak nadal chcesz to robić :) Ale przyznam się szczerze, że mimo wszystko chyba fajniej by było dłubać w tym Dino co to go tejsted testowali, niż w starym fiacie :)

Patryk Choszczyński
14.07.2017
12:57

Patryk Choszczyński napisał

O proszę! I jeszcze nie zdziera z pacjentów!

Prentki-BLOG.pl
14.07.2017
12:53

Prentki-BLOG.pl napisał

Można płacić chrupkami i piwem ;)

Patryk Choszczyński
14.07.2017
12:52

Patryk Choszczyński napisał

Dr Prentki, specjalista ds. motywacji przyjmuje codziennie :D

Grzegorz Paczuski
14.07.2017
09:56

Grzegorz Paczuski napisał

Życie pełne jest kompromisów, a niektórym z nas czasem brakuje sił i/lub odwagi, aby zacząć ryzykować i się realizować. I często to rozumiem. Fajnie jest jednak, że innym się udaje. Bo mogą być inspiracją dla tych mniej odważnych ;)

POZOSTAŁE KOMENTARZE (7)