Zobacz możliwości portalu TurboRebels

Zobacz sesje zdjęciowe, kalendarz imprez, i wiele więcej.
Zaloguj się, włącz tablicę i wyłącz ten komunikat ;)

Od kilku lat w Polsce coraz większą popularność zdobywają tzw. wyścigi wraków. Na czym polegają? Trzeba mieć auto, najlepiej takie, które można spisać na straty. Dokonujemy w nim najważniejszych napraw tak, aby jakkolwiek dało się nim jeździć i części karoserii nie odpadały od reszty. Następnie stajemy w szranki z innymi kierowcami w podobnych pojazdach i staramy się wygrać, albo przynajmniej dojechać do mety.

Warto tutaj podkreślić, że naszym wrogiem jest też sama trasa wyścigu. Z reguły szutrowa lub błotnista, pełna dziur i wybojów. Nie ma też co liczyć na uprzejmość innych zawodników. Zderzenia, wypchnięcia, otarcia karoserii to normalna sytuacja. Na torze trwa bezpardonowa walka o pierwsze miejsce, a samochód staje się bronią.

Choć z opisu wygląda to jak agresywne starcie kilkunastu maniaków motoryzacji, to wszystko odbywa się w atmosferze zabawy i humoru. Wystarczy obejrzeć sobie zdjęcia z dowolnego wyścigu aby zobaczyć, jak fantazyjnie potrafią być przystrojone wraki, a kierowcy to z reguły weseli i uśmiechnięciu ludzie.

Niedawno, po wielu latach spędzonych w fazie wczesnego dostępu, zadebiutował „Wreckfest”. Wcześniej znany jak „Next Car Game”, tytuł oferuje nam emocje związane z wyścigami wraków. Studio Bugbear Entertainement ma niemałe doświadczenie z tego typu rozgrywką, wszak to oni są odpowiedzialni za powstanie trzech pierwszych odsłon serii „Flatout”, które hucznie (i nie bez powodu) były nazywane spadkobiercami idei „Destruction Derby”.

Pierwsza i jedyna zasada „Wreckfesta” brzmi: „Masz być pierwszy na mecie, lub pozostać ostatnim jeżdżącym, bez względu na wszystko”. Co to oznacza? Ano tyle, że nikt tu nie będzie nas premiować za idealnie przejechane zakręty, utrzymywanie linii wyścigowej, czy zasady fair play. Na porządku dziennym są stłuczki, otarcia, wypychanie z toru, pukanie, stukanie i inne chwyty, które pozwalają nam wygrać. I trzeba przyznać, daje to ogromną frajdę!

We „Wrekfeście” mamy zasadniczo dwa typy zawodów. Pierwszy to wyścig po zróżnicowanym torze, gdzie należy zająć jak najlepsze miejsce. Na jednej trasie możemy napotkać różne rodzaje nawierzchni oraz spore wzniesienia, ostre zakręty, a także mijanki. Te ostatnie potrafią być całkiem zdradzieckie, ponieważ często w pewnej fazie wyścigu dochodzi do sytuacji, w której rozciągnięta stawka zaczyna się tam mijać. I jak nietrudno się domyślić, o kraksę nietrudno.

Twórcy gry stworzyli naprawdę dobry model jazdy, któremu trochę bliżej do symulacji niż prostej zręcznościówki. Nie oznacza to jednak, że trzeba mieć jakieś nadzwyczajne umiejętności, aby opanować pędzącego wraka. Każdy po chwili przyzwyczajenia będzie mógł wyczuć styl prowadzenia auta i błyskawicznie odkryje niuanse pomiędzy przednim a tylnym napędem, większą a mniejszą masą pojazdu.

Drugim typem wyścigów jest deatchmatch na arenie. Kilkanaście samochodów ustawionych naprzeciwko siebie i… totalna rozwałka! Trzeba jednak wykazać się zmysłem taktycznym, bo bezmyślne walenie autem w przeciwników nie zagwarantuje sukcesu. Trzeba kombinować, nauczyć się celować podczas jazdy na wstecznym biegu, wybierać sobie co bardziej poobijane ofiary, aby je wykończyć.

Model zniszczeń i uszkodzeń mechanicznych zachwyca! Uszkodzeniu mogą ulec zewnętrzne części karoserii, jak i podzespoły. Wpierw, przy pierwszych kontaktach zaczyna giąć się blacha. Potem poszczególne części mogą odpaść, a w międzyczasie po kilku mocniejszych starciach zaczynamy mieć problem z zawieszeniem, silnikiem lub chłodnicą. Nie dość, że cały ten element został przestawiony dość realistycznie, to na dodatek bardzo efektownie. W powietrzu latają części karoserii, auta potrafią ciągnąć za sobą uszkodzone zderzaki lub błotniki, a z komory silnika wydobywa się chmura dymu. Wszędzie też walają się mniejsze odłamki pojazdów. Uczta dla oczu!

Tryb kariery dla pojedynczego gracza potrafi zaskoczyć też nietypowymi zawodami. Na samym początku stajemy do śmiertelnego pojedynku w… kosiarkach. Wbrew pozorom emocji nie brakuje. Innym razem musimy przetrwać wyścig, w którym jedziemy trzykołowym samochodem przypominającym brytyjskiego Relianta Robina, a nasi konkurenci prowadzą amerykańskie szkolne autobusy. Oprócz takich nietypowych pojazdów, w grze do dyspozycji mamy ponad dwadzieścia innych maszyn. Oczywiście nie natrafimy tu na licencjonowane samochody, ale dla wprawnego oka nie będzie problemu z rozszyfrowaniem poszczególnych modeli.

Czytaj dalej na Filmweb.pl

Komentarze (7)

Miłosz Łętowski
24.08.2018
23:10

Miłosz Łętowski napisał

Recenzja mnie przekonała, że warto kupić tą grę ;) 

Marcin Rdzanek
24.08.2018
10:15

Marcin Rdzanek napisał

Poczekam chyba na jakąś promocję

Tasker GT-R
23.08.2018
10:40

Tasker GT-R napisał

Straszniue długo ją robili i obawiam się, że sprzeda się kiepsko. A szkoda, bo prezentuje naprawdę zacny poziom.

Leszek Olechowski
22.08.2018
20:07

Leszek Olechowski napisał

Super gra!

Bartez B.
22.08.2018
08:53

Bartez B. napisał

Jeden z fajniejszych modeli zniszczeń i pokaz zaawansowanej fizyki obiektów. Chyba tylko BeamNG Drive ma lepszą. No i klimat rodem z kultowego Destruction Derby. Mam już mocno pograne, polecam!

Janusz Kabicki
21.08.2018
23:24

Janusz Kabicki napisał

Ciekawy wpis ;) 

Kacper Doomny
21.08.2018
09:39

Kacper Doomny napisał

Ja już zapomniałem, że ta gra w ogóle ma wyjść. Tyle lat była w early accessie.

POZOSTAŁE KOMENTARZE (7)