Dawno temu, gdy gaz kosztował 1zł kupiłem pierwszy własny samochód za równowartość tysiąca litrów gazu.
Był czerwony i miał napęd na tył. Prawie jak Ferrari.
Następnie mając zwyżkę za młodość i zero zniżek zapłaciłem 1500zł za jego ubezpieczenie (teraz to pewnie by z 5tyś kosztowało, sam fiat 125p w takim stanie też pewnie jest teraz warty majątek :)). Nie miałem większego pojęcia o mechanice i motoryzacji, na szczęście trafił się egzemplarz zadbany blacharsko bo od lakiernika, mechanicznie nawet po małym tuningu, bo była wsadzona skrzynia od poloneza i przez około rok jego posiadania absolutnie nic nie trzeba było w nim naprawiać.
A lekko nie miał, w pierwszy dzień po zakupie zabrałem kolegów na pokład (miał oczywiście instalację lpg więc można było tanio wozić się po mieście). Puściłem z kasetowego odtwarzacza Blaupunkt muzykę białego murzyna zwanego Eminemem i ruszyliśmy z kopyta lansować się na dzielni pełnym samochodem. No może nie do końca z kopyta, bo coś auto nie chciało jechać na żadnym biegu oprócz jedynki, po wrzuceniu dwójki już był za słaby i zwalniał. Nie zastanawiała mnie jakoś czerwona, wielka lampa świecąca się na desce. Po jakimś kilometrze jak już śmierdziałobsprzęgłem i hamulcami okazało się, że ciągle mam zaciągnięty ręczny.
Nie miałem żadnego porównania do innych samochodów (no może poza maluchem i punto z kursu na prawko) więc to był dla mnie wtedy najlepszy samochód na świecie, duży, wygodny, szybki jak błyskawica (ej, 75koni!) i tani w eksploatacji (no może poza tym ubezpieczeniem). Sprzedałem go bez straty, za 1000zł, bo drugi samochód dostałem od dziadka, ale o tym w kolejnym odcinku.
PS. Zdjęcie z neta, mój był prawie identyczny, ale miałem chyba jakąś wypasioną wersje, bo kratki w tylnych słupkach były chromowane.
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!