Zobacz możliwości portalu TurboRebels

Zobacz sesje zdjęciowe, kalendarz imprez, i wiele więcej.
Zaloguj się, włącz tablicę i wyłącz ten komunikat ;)

Turbo
60
9 komentarzy

Od ricera do racera - jak przez dekadę zmieniałem Civica

Opole

Tytuł trochę na wyrost, bo na początku był po prostu wiejski tjuning, a nie ricer, teraz też pełnokrwisty racer z tego auta nie jest, a raczej zabawka weekendowa z nieco lepszą wydolnością niż dała fabryka.

Ale zacznijmy od początku, w dużym skrócie, bo ciężko jest zmieścić 10 lat w tekście który komuś będzie się chciało przeczytać.

Po obejrzeniu pierwszej części "Szybkich i wściekłych" i latach grzebania w starych VW, którymi regularnie dostawałem manto na 1/4 mili od Hond różnej maści, sam zapragnąłem mieć Civica Coupe. Więc równo 10 lat temu, w styczniu 2008r, kupiłem sobie własną Hondę. Pojechałem po czerwoną (wiadomo, że czerwone szybsze) do handlarza, który handlował tylko Hondami. Niestety czerwona wyglądała dobrze tylko na zdjęciach, a w rzeczywistości blacharka istniała tam tylko z nazwy, więc porozglądałem się po hali i w ciemnym rogu wypatrzyłem czarny egzemplarz, który blacharki miał zdecydowanie więcej. Oczywiście samochód nie miał akumulatora, bo był potrzebny do innego sprzedanego już samochodu i stał zastawiony innymi autami, więc nie dało się go sprawdzić. Handlarz zapewniał, że stan super, niemiec płakał itd... Umówiłem się, że przyjadę za kilka dni, jak już włoży do auta akumulator i go odgruzuje na tyle, żeby dało się sprawdzić czy samochód porusza się o własnych siłach. Tak też się stało i kilka dni później moją czarną Honda wracałem do domu z milionem pomysłów co z nią dalej zrobię.

Pierwszym, dosć tanim i łatwym do realizacji było przywrócenie stanu w miarę zbliżonego do fabryki, bo zakupiony samochód miał kilka... hmm nazwijmy to niekonwencjonalnych rozwiązań tamtej epoki tuningowej.

Jak już wywaliłem wszystko co świeciło i nadmiernie błyszczało, oddałem do zrobienia blacharzowi tylne nadkola i progi, które standardowo w Hondzie były rudo-dziurawe. Potem zacząłem realizować swój niecny plan. Oczywiście idąc za myślą przewodnią F&F, olałem hamulce, zawieszenie i stan silnika, bo moja Honda musiała sapać i syczeć, więc trafiła do Warszawy, gdzie została lekko uturbiona w jednej ze znanych wtedy firm tuningowych. Wtedy jeszcze nie uturbiano Hond w każdej stodole i fachowca trzeba było trochę poszukać, ja sam o uturbianiu miałem mgliste pojęcie i jak patrzę na rozwiązania wtedy zastosowane przez tą firmę, to była taka trochę partyzantka na dodatkowych wtryskiwaczach, bez żadnego strojenia itp. 

Turbinka sobie dmuchała 0,4bara, moc wzrosła z seryjnych 125KM (no prawie, bo wyszło, że cos tam już pozmieniane było i silnik wyjściowo wypluł 132KM) do 190KM. Niby już fajnie, ale nie do końca, bo coś problem na łączach nastąpił przy zamawianiu usługi i gdy ja chciałem żeby auto głośno sapało zaworem upustowym, ale miało cichy wydech, to wyszło tak, że zawór upustowy został seryjny, recyrkulacyjny i wcale go nie było słychać, a wydech miał dzwięk słonia pierdzącego w garnek i cichy nie był.

Ponieważ jak wcześniej wspomniałem - stan silnika był w sumie nieznany to po krótkim czasie od powtoru do domu z doładowanym silnikiem poddały się pierścienie olejowe, auto zaczęło niemiłosiernie kopcić i spalać tyle samo oleju co benzyny (ja rozumiem, że Honda musi dymić ale bez przesady ;)).

Jak mówi staropolskie przysłowie - "dzwon podstawą tuningu", więc zastosowałem tą zasadę do mojego silnika i podczas remontu wymieniłem kilka elementów na mocniejsze (kute korby, odprężające tłoki, nowe panewki), aby przygotować go pod nieco większe dmuchanie.

Chyba się domyślacie, który tłok i korba na zdjęciu są nowe i trafiły do silnika?

Oczywiście po chwili jeżdżenia, i to bez zwiększenia doładowania, okazało się, że sprzęgło nie ogarnia tematu, podobnie jak hamulce i intercooler, więc trzeba było następnie zainwestować w te elementy.

  

Po roku jeżdżenia, gdy już silnik się dotarł, całość działała w miarę bezawaryjnie (wtedy to był mój samochód do codziennej jazdy), a ja trochę się dokształciłem w temacie doładowania silników, dorosłem do decyzji, że podnosimy ciśnienie i robimy całość jak należy.

Zmieniłem wtryskiwacze i pompę paliwa na wydajniejsze i znowu pojechałem do stolicy, tym razem na strojenie silnika. Pojechałem z mocnym przekonaniem, że dmuchniemy tak z 1,5bar, moc podskoczy pod granicę wytrzymałości bloku silnika czyli 300KM (mam bieda VTEC czyli D-serię - ponoć tyle znosi), jednak przyznaję się bez bicia, że podczas strojenia w normalnym ruchu na dwupasmowej ulicy w Warszawie nie miałem wystarczająco dużych cohones, żeby ogarnąć - jak mi się wydawało wtedy - takie szybkie auto i poddałem się przy 1,1 bar i 236KM. Może to brzmi śmiesznie, bo teraz zwykłe, seryjne i rodzinne samochody maja więcej mocy, ale tak na prawdę ani hamulce, ani podwozie, ani kierowca tego samochodu nie byli gotowi wtedy na więcej.

Róźnica w przyspieszeniu wyglądała tak (wiem, wiem, jakość do bani - takie czasy): 

Wróciłem do domu, wymieniłem przedni stabilizator na grubszy (z 21 na 26mm) i tylne hamulce z bębnowych (!) na tarczowe.

Trochę też popracowałem przy wyglądzie zewnętrzym auta, ale nie opisuję, bo to nudne. W każdym razie po dwóch latach posiadania wyglądało tak:

Potem pojeździłem trochę na mniejszych obiektach zamkniętych, przeznaczonych do szybszej jazdy autem np. tor Redeco na Rakietowej we Wrocławiu (już niestety nie istnieje)

Tam poznałem jaką różnicę może zrobić dobra opona:

a także pierwszy raz w życiu pojechałem na prawdziwy tor wyścigowy do Czech (Brno). Oczywiście okazało się, że podzespoły samochodu nadal nie ogarniają obciążeń jakim poddawane jest auto na torze i urwałem półoś na starym torze kartingowym w Wyrazowie pod Częstochową (ten też niestety już zaorany),

a na torze w Brnie zamordowałem po raz kolejny hamulce, klocki się stopiły, tarcze pogięły, nawet gumki na zaciskach się przytopiły i zaczął wyciekac płyn.

Standardowo więc trzeba było zainwestować w nieco lepsze rozwiązania: przewody hamulcowe w oplocie, większe tarcze wraz z zaciskami (zamiast seryjnych tarcz 262mm założyłem 282mm z Prelude z solidnymi wg mnie klockami Hawk HP+) oraz żeby nie obciążać pojedynczo półosi i zapewnić lepszą trakcję - szperę do skrzyni biegów. Jak ktoś nie wie jak działa szpera - w skrócie - ma za zadanie sprawić, aby moc była przekazywana zawsze na dwa koła, oto filmik (dla jasności oba koła kręcą się w dobrą stronę - że wygląda przeciwnie to niezamierzony efekt wizualny :))

W ramach akcji "walka z nadwagą" wymieniłem maskę stalową na wykonana z włókna szklanego, ale wyglądała do bani, z obawy, że będzie pękać lakier gdy ją pomaluję, okleiłem ją folią udającą carbon. Coś tam pogrzebałem też we wnętrzu i całość wtedy wyglądała tak:

To były początki robienia z tego auta zabawki, przestało służyć już jako "daily", a ja zacząłem jeździć coraz częściej na jakieś trackdaye gdzie auto było dość nijakie na tle tych wszystkich kolorowych wyścigówek. Kupiłem drugi komplet felg na opony na tor, zaczałem je nieśmiało kolorować i oklejać.

Kilka razy odwiedziłem tor w Poznaniu, gdzie podczas upałów auto cierpiało z powodu przegrzewania, więc dorzuciłem chłodnicę oleju, pokroiłem maskę i zderzak ułatwiając przepływ powietrza przez komorę silnika i chłodnice, wsadziłem tez rollbar do środka dla usztywnienia budy i bezpieczeństwa (na torze chyba łatwiej wydachować niż w coś wjechać). Jednak w końcu zaczeło brakować mocy, a coraz więcej osób nauczyło się stroić auta pod turbo, więc oddałem ponownie do wystrojenia, tym razem komus bliżej domu i z aktualnego setupu wyciągneliśmy bezpiecznie ile się dało - teraz turbo dmucha 1,5bar (niestety turbina nie trzyma tego ciśnienia do końca obrotów silnika), finalnie udało się uzyskać bezpieczną dla podzespołów moc 270KM i moment 340Nm. 

Auto przy takim układzie przyspiesza do 100km/h powyżej 5s, prędkość maksymalna jest nieznana, bo licznik sie kończy przy 230km/h ;) Najważniejsze jest jednak to, że od lat już jeździ w trybie sportowym praktycznie bezawaryjnie.

Moc może nie poraża, bo teraz hot hatche seryjnie mają więcej, ale nie zapominajmy, że ten samochód ma ponad 20 lat, większość modyfikacji ogarniałem sam we własnym garażu, albo innej stodole i podniosłem moc seryjnego silnika ponad dwukrotnie, oraz, że jednak ta stara honda jest sporo lżejsza od współczesnych samochodów (ważona - wyszło około 1070kg bez kierowcy).

Poza tym auta z takim dokładanym turbo, na wpół wybebeszone dają inne wrażenia z prowadzenia niż seryjne, mocne samochody, tutaj auto sapie, ryczy, jest trwado i głośno, przyspiesza z małym opóźnieniem od momentu wciśnięcia gazu, za to jak już zacznie to świetnie wciska w i tak już ciasny kubełek. Zresztą zobaczcie sami, że można powalczyć ze sporo mocniejszymi samochodami (celowo piszę samochodami, bo ich kierowcy to jak widać inny temat)

Teraz jestem na etapie nauki ustawiania geometrii, pomontowałem zawieszenie z możliwościa regulacji wysokości, wahacze pozwalające na ustawienie kątów pochylenia koła, tuleje poliuretanowe i trochę innych patentów. Staram sie kilka razy w roku pojechac na jakiś fajny obiekt, gdzie można sie trochę rozpędzić i przegonić pająki z wydechu ;)  

Jak powszechnie wiadomo każda naklejka na aucie to dodatkowe 5KM, więc ponaklejałem ich całą masę i Honda wygląda teraz tak:

Oczywiście nie opisałem tutaj wszystkich modyfikacji jakie porobiłem w tym samochodzie, ich wypisywanie zajęło by pół dnia, a i tak nikt by tego nie przeczytał. Jak ktos jest zainteresowany co tam w trawie piszczy to zapraszam do zadawania pytań w komentarzach poniżej, ewentualnie do rzucenia okiem na moją stronę mowad.opole.pl gdzie opisywałem na bieżąco - rok po roku - co się w aucie zmieniało, jest też tam sporo filmów, onboadrów z trackdayów i wyścigów mniej lub bardziej legalnych ;), porównań przed/po modyfikacji jakichś części, opisanych startów w imprezach itp.

 Na zachętę daję film z prezentacją samochodu i podsumowaniem sezonów 2015/16 (początek trochę przydługi mi wyszedł, ale potem się rozkręca ;) :

Komentarze (9)

Leszek Olechowski
11.01.2018
18:39

Leszek Olechowski napisał

Można zazdrościć Ci tej Hondy ;) 

Leszek Rudnicki
10.01.2018
17:30

Leszek Rudnicki napisał

Finalny efekt robi wrażenie....

Oskar Chamera
7.01.2018
23:30

Oskar Chamera napisał

Dużo pracy w nią włożyłeś... ale było warto! Podziwiam! ;) 

Jerzy Makarewicz
6.01.2018
19:58

Jerzy Makarewicz napisał

Bardzo ciekawa historia ;) 

Michał Mowad
5.01.2018
16:21

Michał Mowad napisał

Rozwojowych juz raczej brak. Pojezdzic bym chcial, bo czasu na to coraz mniej.

Dominik Kaczorowski
5.01.2018
13:11

Dominik Kaczorowski napisał

A jakieś plany rozwojowe na przyszłość?

Michał Mowad
3.01.2018
08:31

Michał Mowad napisał

Złote to 16 cali, a czerwone kupiłem tylko na tor bo to 15 i wybór opon sportowych dużo większy i tańszy w tym rozmiarze :) 

VWoxel 2017
2.01.2018
13:58

VWoxel 2017 napisał

Super wpis!

Bartez B.
2.01.2018
13:32

Bartez B. napisał

Fajne story, widać, że sam też się dużo przy tym nauczyłeś. Ale jednak na złotych lepiej wygląda niż na czerwonych :D

POZOSTAŁE KOMENTARZE (9)