Niestety druga część rajdu Dakar 2020 rozpoczęła się od tragedii na trasie imprezy.
Motocykle
Nie od dziś wiadomo, że motocykle należą do najniebezpieczniejszych pojazdów, także na imprezach sportowych. Niestety drugi tydzień rajdu Dakar 2020 zaczął się od bardzo przykrego przypomnienia, jak niebezpieczna jest ta kategoria. Po starcie odcinka specjalnego organizatorzy odebrali wezwanie o wypadku na 276. kilometrze. Osiem minut później na miejscu lądował już helikopter, który zabrał zawodnika do szpitala, niestety wyłącznie po to, by potwierdzić zgon. Tym zawodnikiem był Paulo Goncalves, czyli portugalski weteran Dakaru, należący do ścisłej czołówki kategorii jednośladów.
Wypadek miał miejsce na bardzo szybkiej części trasy. Na jego miejscu pierwszy pojawił się Toby Price. Jak powiedział sam zawodnik od razu było widać, że sytuacja Paulo jest krytyczna. Potem pojawił się także Stefan Svitko. Niestety Panowie niewiele mogli zrobić, bo po prostu niewiele się dało. Jak powiedział Price - te osiem minut oczekiwania na helikopter, było najdłuższymi w jego życiu. Z resztą po odlocie helikoptera Toby tkwił w miejscu jeszcze bardzo długo, zanim był w stanie się pozbierać i ruszyć w dalszą drogę.
Maciej Giemza na trasieReszta zawodników nie wiedziała co się stało i odcinek wygrał Benavides, przed Bortem i Walknerem. Nie miało to jednak wielkiego znaczenia, bo po dotarciu na biwak wszystkich zatkało. Wszyscy opowiadają, że dakarowa karawana jest swego rodzaju rodziną i w obrazkach z tamtych wydarzeń było to widać, szczególnie wśród motocyklistów.
Dakar po raz kolejny przypomniał jak niebezpieczną jest imprezą. Z resztą (o ironio) Toby Price dzień wcześniej zdenerwowany mówił w wywiadzie, że irytujące jest kiedy oni tu wciąż ryzykują życiem, a potem mała usterka techniczna niweczy wynik.
Paulo Goncalves zaliczał właśnie swój 13. start w Dakarze. W 2015 roku zajął drugie miejsce przegrywając tylko a Marc'iem Comą...
W związku tą tragedią ósmy odcinek dla motocykli i quadów odwołano. Do startu dziewiątego etapu zawodnikom udało się już nieco poukładać w głowach to co przeżyli i ruszyli na trasę z nowymi siłami. Etap był bardzo trudny, sami organizatorzy ostrzegali zawodników, by uważali m.in. na dużą ilość kamieni. W pewnym momencie na trasie uformowała się grupka liderów, którzy dojechali niemal jednocześnie do mety. Wygrał Quintanilla, przed Pricem i Barredą Bortem. W rajdzie prowadzi dość pewnie Brabec, przed Quintanillą i Pricem właśnie. Maciej Giemza zajmuje świetne 18. miejsce, a Krzysztof Jarmuż 47. w generalce i 12. w kategorii Original, czyli zawodników praktycznie bez wsparcia.
Quady
W klasie małych czterokołowców Francuz Vitse cały czas próbuje podgryzać liderującego Ignacio Casale, ale ten ma jeszcze ponad pół godziny przewagi nad rywalami.
Rafał Sonik podczas siódmej próbyNa dziewiątym etapie zapowiadało się na ogromny sukces polskich quadowców, bo przez dłuższą prowadził debiutujący w rajdzie Arkadiusz Lindner, przed Rafałem Sonikiem! Panowie jechali razem i niestety ostatecznie razem też się zgubili, tracąc nieco czasu. W generalce Sonik dalej trzeci, ale z półtorej godziny straty do lidera, Kamil Wiśniewski już na piątej lokacie, a Arkadiusz po wcześniejszych problemach, na ostatnim miejscu w klasyfikacji.
Ciąg dalszy na 4 kółka i nie tylko...
PS. Zapraszamy do śledzenia "4 kółek" na Facebooku, Twitterze i Instagramie. Tam jeszcze więcej treści!
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!