Z tego co zauważyłem, większość BMW e46 ma problem z porysowanymi plastikami we wnętrzu. Chodzi przede wszystkim o elementy środkowego tunelu czyli klapki od schowków, ramkę drążka zmiany biegów i obudowę wokół wajchy ręcznego. Fabrycznie są one pokryte czymś w rodzaju gumy i kiedy w z czasem się ona ściera, zaczyna wyglądać to po prostu tragicznie.
Nie inaczej wyglądało to w wypadku złotego coupe, które jakiś czas temu kupiliśmy dla Izy.
Tu było nawet gorzej bo poprzednia właścicielka samochodu była najprawdopodobniej ukrywającym się w górach Bawarii Wolverinem – bo takich rys po prostu nie mógł zostawić ktoś, kto posiada paznokcie zrobione ze zwykłej kreatyny.
I teraz tak – ponieważ wygląd tych plastików za każdym razem doprowadzał mnie do płaczu, postanowiłem w końcu coś z nimi zrobić. A, że udało mi się odkryć przy tym kilka „trików” to korzystając z okazji powiem o nich także i Wam.
Od początku więc.
Nie będę opisywał tutaj techniki demontażu poszczególnych elementów bo myślę, że każdy to bierze się samemu za taką renowację należy do grupy osób, które wiedzą jak posługiwać się wkrętakiem bez ryzyka, że po tym będą mogli na legalu parkować na miejscach ze znaczkiem inwalidy.
Od siebie powiem tylko, że jeśli chodzi o schowki to nie warto próbować demontować klapek tak, aby pomalować je osobno.
Chodzi o to, że łatwo coś tu połamać, a ponowne złożenie mechanizmu ze sprężynką śmiało można uznać za czynność z pogranicza neurochirurgii i sadomasochizmu.
A więc tak – co będzie nam potrzebne do przeprowadzenia takiej renowacji:
- Pad ścierny (taka gąbka do szlifowania) gradacja 220 – ze 2 sztuki
- Zmywak kuchenny (gąbka z jedną szorstką stroną) – ze 2-3 sztuki
- Papier wodny 360 – 2 arkusze
- Lakier do zderzaków BOLL (spray) – 1 puszka
- Podkład do plastików (spray) – 1 puszka
- Zmywacz silikonu lub benzyna estrakcyjna (do odtłuszczania powierzchni przed lakierowaniem)
- Lakiernicze ściereczki antystatyczne (wystarczy nawet 1 sztuka)
- Ciepła woda z odrobiną płynu do mycia naczyń
A teraz co i jak – jak wspominałem, wszystkie te plastikowe elementy są przykryte cienką warstwą czegoś w rodzaju gumy. To właśnie w niej robią się te rysy i zadrapania i dlatego nie wystarczy tutaj zwykłe pomalowanie powierzchni (owszem, będzie miała jednolity kolor ale rysy i ubytki i tak zostaną). Trzeba więc usunąć całą tę gumę, a najlepiej nadaje się do tego gorąca woda z płynem do mycia naczyń i zmywaki.
U mnie przed renowacją plastiki wyglądały tak:
W zasadzie po demontażu wszystko jest już gotowe do zdzierania gumy – trzeba tylko wyjąć pochromowane elementy, żeby nie uszkodzić ich podczas szlifowania (są montowane na wcisk – trzeba podważyć je jakąś igłą czy innym wihajstrem):
I teraz tak – najtrudniejszą i najbardziej czasochłonną częścią całej renowacji jest zdzieranie tego gumowego gówna.
W moim wypadku najlepiej radził sobie z tym zmywak kuchenny (szorstka strona) i papier ścierny. Papierem szlifuje się wygodnie gładkie powierzchnie, gąbka nadaje się idealnie do zawijasów i krawędzi.
Technika jest prosta – po prostu trzemy jedno miejsce tak długo, aż guma zacznie się łuszczyć i odpadać.
Warto często płukać papier/gąbkę w ciepłej wodzie z płynem (płyn pozwala od razu odtłuszczać powierzchnię) bo zbierające się w czasie szlifowania drobinki gumy obniżają ich skuteczność.
Nie ukrywam – to masa straszliwie chujowej pracy ale (o czym zaraz się przekonacie) warto się przyłożyć.
Co dalej – kiedy zdejmiemy już całą tę gumę, myjemy poszczególne plastiki w ciepłej wodzie i wycieramy je do sucha. W razie potrzeby miejsca, w których zostały jeszcze resztki gumy albo inny syf przeszlifowujemy dodatkowo padem ściernym. U mnie gotowy do lakierowania element wyglądał tak:
Kolejnym krokiem jest porządne odtłuszczenie powierzchni – używamy do tego benzyny estrakcyjnej lub zmywacza silikonu. Ważne, żeby używać do tego nie pylącej szmatki lub papierowego ręcznika bo każdy pyłek, który zostawimy na powierzchni zostanie utrwalony na niej na wieki w trakcie lakierowania.
To o tyle istotne, że to klapka schowka to nie błotnik czy inna listwa zderzaka więc będziemy patrzeć na nią za każdym razem kiedy wsiądziemy do auta – warto więc się przyłożyć ;)
Co dalej – po odtłuszczeniu przecieramy jeszcze powierzchnię szmatką antystatyczną żeby zebrać pozostałe pyłki i układamy do lakierowania na czyściutkiej powierzchni (można też przetrzeć ją wcześniej w/w szmatką).
Teraz kolej na najprzyjemniejszą część prac czyli lakierowanie. Pomimo, że lakier do zderzaków sam w sobie ma dobrą przyczepność do plastiku, i tak prewencyjnie gruntuję wszystko odpowiednim podkładem (w moim wypadku podkład do plastików BOLL – wystarczy dosłownie jedna, cienka warstwa).
Jakoś spokojniej dzięki temu sypiam ;)
Co dalej – kiedy podkład wyschnie, można rozpocząć właściwe lakierowanie. Ja użyłem wspomnianego lakieru do zderzaków, również od BOLL-a, ale śmiało można zastosować też inne lakiery (niekoniecznie czarne).
Nałożyłem 3-4 bardzo cienkie warstwy cholernie uważając przy tym, żeby nie porobić zacieków i nie nakładać za jednym razem za dużo farby.
Lepiej położyć 5-6 cieniutkich warstw niż 2 za grube.
Efekt po wyschnięciu jest taki:
I jeszcze małe porównanie przed i po:
A tutaj już odrestaurowane elementy w samochodzie:
Po ponad pół roku eksploatacji nie ma praktycznie żadnych śladów zużycia – wszystko dobrze trzyma, świetnie znosi mycie i tak dalej. Mogę więc z czystym sumieniem polecić tę prentką technologię naprawy ;)
Jeśli coś jest niejasne albo macie jakieś pytania to piszcie śmiało.
Pozdrawiam,
Prentki
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!