Zobacz możliwości portalu TurboRebels

Zobacz sesje zdjęciowe, kalendarz imprez, i wiele więcej.
Zaloguj się, włącz tablicę i wyłącz ten komunikat ;)

Turbo
63
7 komentarzy

Nie rób Roberta – jestem tylko prostym blogerem

Zacznę może od tego, że sporo jeżdżę samochodem (z drugiej strony trudno, żebym nie jeździł skoro prowadzę blog motoryzacyjny). Tak więc bardzo lubię siadać za kierownicą ale faktem jest, że od czasu do czasu zdarza mi się również podróżować samochodem jako pasażer.

Niespecjalnie często (z reguły później przez kilka tygodni muszę chodzić do psychologa, żeby to odreagować) ale jednak.

I tutaj pojawia się takie bardzo dziwne zjawisko natury psychologicznej, które chciałbym Wam dzisiaj opisać. Bo widzicie – fakt, że zarejestrowałem kiedyś domenę z hasłem „blog” w nazwie oraz to, że lubię od czasu do czasu bez wyraźnego powodu wrzucić samochód w bardziej lub mniej kontrolowany poślizg sprawia, że ludzie, którzy mają mnie gdzieś podrzucić dostają za kierownicą pospolitego pierdolca.

Kiedy tylko siadam na fotelu pasażera i zamykam za sobą drzwi zaczynają oni robić rzeczy, o które w życiu bym ich nie podejrzewał.

To trochę tak, jakbyście znali jakiegoś gościa od dziecka – chodzili z nim na piwo, pożyczali od niego nożyce do żywopłotu, całowali się kiedyś na tyłach szkoły z jego siostrą i tak dalej. Aż tu nagle, pewnego dnia siedzicie sobie jak gdyby nigdy nic przed telewizorem i znudzeni skaczecie po kanałach po czym trafiacie na program na żywo, w którym widzicie jak antyterroryści wyciągają gościa z jego mieszkania.

Bo okazało się, że w piwnicy trzymał wielką zamrażarkę, w której chował poćwiartowane zwłoki mordowanych przez siebie prostytutek.

Jakiś czas temu dla przykładu jechałem gdzieś wieczorem ze znajomym (wydaje mi się, że po jedzenie bo to jedna z niewielu rzeczy dla których jestem skłonny podjąć takie ryzyko). I kiedy znalazłem się w jego samochodzie gość po prostu nagle i zupełnie niespodziewanie zwariował.

Wbił pedał gazu w podłogę, puścił sprzęgło z szybkością pocisku i ruszył haratając jedynkę z taką furią, że rozpędzona wskazówka obrotomierza przeleciała przez całą tarczę i prawie owinęła się o ogranicznik. Dosłownie słyszałem jak wyginają się zawory.

Zmieniając bieg na dwójkę omal nie wyrwał całego mechanizmu lewarka.

I nie mam pojęcia dlaczego przez cały czas prowadził lewą ręką jak Robert Kubica – tym bardziej, że z tego co wiem jego prawa ręka jest całkiem w porządku (co najwyżej czasami używa jej do bardzo brzydkich rzeczy).

Jechał więc za szybko, hamował zbyt gwałtownie i za każdym razem wbijał biegi z delikatnością naćpanego, kolumbijskiego boksera.

W efekcie ta przejażdżka była równie komfortowa i odprężająca co upadek na chodnik z czwartego piętra.

Kiedy odebrałem zamówione żarcie w chińskiej knajpie na rogu, poważnie rozważałem wymknięcie się oknem na tyłach i powrót do domu autobusem. Tym bardziej, że teraz miałem przeżywać tę drogową imprezę techno „Energy-7200-obrotów” trzymając niebezpiecznie blisko genitaliów pojemniki pełne gorącego sosu sojowego.

Z tego co jednak zauważyłem, takie ogłupienie wynikające z faktu pojawienia się na prawym fotelu jakiegoś autorytetu (wyimaginowanego czy nie, ale jednak) nie jest niczym wyjątkowym. Po prostu każdy przeżywa je w inny sposób.

Ja dla przykładu, gdy podczas szkolenia w Warszawie miałem wozić na prawym fotelu Darka Burkata, ze strachu omal nie schowałem się pod fotel. Serio – jestem pewien, że gdyby w tej Toyocie było trochę więcej miejsca na nogi to by mi się to udało.

Nie wiem z czego to wynika – chyba chodzi o to, że mamy to poczucie iż na prawym fotelu siedzi ktoś, kto jest w stanie precyzyjnie zlustrować każdy nasz najdrobniejszy ruch i za sprawą jednego pokonanego zakrętu zupełnie obnażyć nasze niedociągnięcia.

To takie „Mam talent” tyle, że w tym wypadku sędzia najczęściej ma jakiekolwiek pojęcie o tym co robi.

Mam do Was prośbę – jeśli kiedyś z jakiegoś powodu znajdę się na prawym fotelu Waszego samochodu (i nie będę miał siedmiu ran postrzałowych, a Wy nie będziecie wieźli mnie do szpitala) to po prostu wyluzujcie.

Nie jestem uzależnionym od heroiny perkusistą, żeby przeszkadzało mi, że samochód nie pędzi 200km/h, a na tylnej kanapie dotykają się trzy wytatuowane, pijane lesbijki.

I prowadźcie obiema rękami.

Gdyby Robert mógł, też by to robił.

Komentarze (7)

3dosetki.pl
13.11.2017
14:38

3dosetki.pl napisał

Dlatego my pijemy tylko wodę ;)

Prentki-BLOG.pl
13.11.2017
13:20

Prentki-BLOG.pl napisał

@3dosetki.pl - trochę herbaty ;) 

3dosetki.pl
10.11.2017
10:18

3dosetki.pl napisał

Prentki dużo wtedy wypiłeś ;)?

Dominik Chmieloo
6.11.2017
14:36

Dominik Chmieloo napisał

To nerwowe "deptanie" w wyimaginowany pedał hamulca...

Alexander Zarębski
3.11.2017
11:10

Alexander Zarębski napisał

Ja też chyba nie jestem, za to doskonale znam, to uczucie bezradności, kiedy siadam w prawym fotelu - niczego nienawidzę bardziej, niż kierowców wykonujących nerwowe ruchy za kółkiem :/

Paweł Kozierkiewicz
2.11.2017
23:29

Paweł Kozierkiewicz napisał

Chyba nie jestem dla nikogo autorytetem, bo jak siadam na miejscu pasażera w aucie, to kierowca tegoż nie dostaje pierdolca ;).
P.S. Jak bardzo komfortowy i odprężający jest upadek z czwartego piętra? :D

Sebastian Zdunikowski
2.11.2017
20:07

Sebastian Zdunikowski napisał

:D

POZOSTAŁE KOMENTARZE (7)