Zobacz możliwości portalu TurboRebels

Zobacz sesje zdjęciowe, kalendarz imprez, i wiele więcej.
Zaloguj się, włącz tablicę i wyłącz ten komunikat ;)

Gdybym był szefem banku i po kredyt przyszedłby bardzo utalentowany przedsiębiorca, z ogromnymi sukcesami na koncie, któremu powinęła się jednak kiedyś noga, ale teraz wraca z nowym, wielkim projektem, to byłbym zdecydowanie bardziej skłonny udzielić mu kredytu niż właścicielowi warzywniaka (nic im nie urągając), który potrzebuje pieniędzy na nowego dostawczaka. I to nawet mimo faktu, że właściciel warzywniaka chce 10 razy mniej niż ów rekin biznesu.

Niemcy

Jak było w Rajdzie Niemiec, każdy widział. Robert Kubica tym razem zapłacił frycowe za niezbyt dobre ustawienie auta podczas testów oraz za awarię silnika przed startem. Można gdybać, co byłoby, gdyby nie kara, ale chyba już za dużo tego gdybania w ostatnich miesiącach. Momentami było dobre tempo, ale niestety wpadek nic nie przykryje - one również były. Dlatego dzisiejsze podsumowanie będzie trochę inne.

Jak jest

Robert Kubica jest w trakcie drugiego sezonu słabszych startów. Jeszcze 2 lata temu wydawało się, że będzie błyszczał, będzie gwiazdą motorsportu, która może dojść na szczyty dyscypliny, w której startuje.

Teraz jednak sporo osób w niego zwątpiło - nie jeździ topowym autem, nie osiąga sukcesów, stawia duże wymagania. Wydaje się, że jego kariera może utknąć w martwym punkcie. Oczywiście, zdarzają się niezłe występy, ale nie jest ich tak dużo, jak wszyscy oczekiwali gdy tu przychodził, a on sam zdaje się tracić zapał i z niepokojem szuka nowych rozwiązań, nie mając przy tym dużych funduszy. Jak zwykle zdany jest głównie na siebie.

Myślicie, że opisuję obecną sytuację Roberta Kubicy? Błąd. Powyższy opis to przedstawienie drugiej połowy 2004 roku i położenia Roberta po dwóch nie najlepszych sezonach w Formule 3.

A po co to opisuję? Aby przypomnieć, co było potem. Kubica decyduje się na przejście do nowo-powstającej serii - bez renomy, bez wielkich twarzy, jedynie z potężnym sponsorem i intrygującą nagrodą - testami bolidem F1. W 2006 roku jest już kierowcą testowym F1, a pod jego koniec zostaje pierwszym kierowcą. Wszyscy wiedzą co było potem.

Robert nie po raz pierwszy staje dziś (to dzisiejsze dziś) w obliczu trudnej sytuacji w swojej karierze. Ale poprzednie doświadczenia sprawiają, że trzeba wierzyć w to, że po raz kolejny mu się uda, że znów znajdzie rozwiązanie, które otworzy mu drogę na szczyt.

Oczywiście, można powiedzieć, że sytuacja jest inna, bo w rajdach Kubica jest nowicjuszem, a w wyścigach był "profesorem", któremu potrzeba było jedynie dobrego bolidu i trochę szczęścia i przez to wtedy droga do sukcesu była krótsza.

Ale jest też druga strona faktu, że Kubica jest w nowym sporcie - cały czas jest na etapie nauki. O ile w 2004 roku był już w miarę ukształtowanym kierowcą wyścigowym, to teraz w rajdach nadal jest w "gimnazjum". A i tak jeździ na konkursy przedmiotowe ze studentami najlepszych uczelni.

Kariera Kubicy do wypadku w 2011 roku to nie usłana różami autostrada z logiem wielkiego sponsora na plecach (tak tak, odnoszę się do większości kierowców F1) ale ciągła walka, ciągły zapie*dól i wdrapywanie się na sam szczyt, aż do Kanady 2008. To zostawienie domu rodzinnego w wieku kilkunastu lat i rozpoczęcie pracy(!) w fabryce Birela.

Zdolność kredytowa

Przebijanie się przez poszczególne szczeble motorsportu, odnoszenie kolejnych sukcesów, dojście do F1, obecność w niej przez ponad 5 lat, wypadek, powrót do sportu, przejście do WRC - to wszystko wynik decyzji i działań (pracy) Roberta Kubicy. Nikt mu nic nie sprezentował, sam to wszystko wyrwał, sam poniósł konsekwencje błędów, ale już nie sam partycypował w sukcesach.

Nie wszystkie decyzje były dobre, ale to dzięki nim Robert jest gdzie jest i jest tym kim jest. I porównując to do sytuacji w banku, można powiedzieć, że Robert Kubica ma olbrzymią zdolność kredytową i jego majątek - tu w postaci talentu, doświadczenia, woli walki i historii kredytowej (czyt. historii kariery) - sprawia, że w motorsporcie powinno być wiele osób, które tego kredytu mu udzielą (czyt. dadzą mu szansę w kolejnych latach). Mówię tu o Lotosie, mówię o szefach ekip.

Gdybym był prezesem banku i po kredyt przyszedłby utalentowany przedsiębiorca, z ogromnymi sukcesami na koncie, któremu powinęła się jednak kiedyś noga, ale teraz wraca z nowym pomysłem, który może wypalić i zgadza się na oferowane przeze mnie warunki, to byłbym zdecydowanie bardziej skłonny udzielić mu kredytu niż właścicielowi warzywniaka (nic im nie urągając), którzy potrzebują pieniędzy na nowego dostawczaka. I według mnie taka właśnie jest sytuacja z Robertem Kubicą i jego potencjalnymi pracodawcami.

Oczywiście, do banku może przyjść wielu młodych i zdolnych przedsiębiorców. Ale żaden, absolutnie żaden, nie będzie miał tak dobrej historii kredytowej i takich osiągnięć w biznesie jak Robert Kubica.

Myślę, że Robert zaczął już poszukiwania owego kredytu, ale tych, którzy do terminu, jaki kiedyś się pojawił (koniec sierpnia), przywiązują dużą wagę uprzedzam - nie będę zdziwiony, jak "decyzja kredytowa" pojawi się w grudniu.

Podziękowania

Rajd Niemiec nie był łatwą rundą również dla mnie, dlatego dziękuję Wam wszystkim za obecność na blogu podczas relacji. Szczególnie chcę podziękować Lux Perpetua, który nie tylko dokładnie dbał o aktualność statystyk, ale też zaliczył debiut w prowadzeniu relacji live w sobotę - dobra robota! Dziękuję tradycyjnie pko24 za Fantasy WRC i Dominice za konkurs. Dziękuję również Łukaszowi za tradycyjne filmowe podsumowanie rajdu:

Komentarze (0)