Zobacz możliwości portalu TurboRebels

Zobacz sesje zdjęciowe, kalendarz imprez, i wiele więcej.
Zaloguj się, włącz tablicę i wyłącz ten komunikat ;)

Zwycięzców się nie sądzi. I nie piszę o Sebastienie Ogierze, a o Robercie Kubicy, który jest zwycięzcą, choć nadal popełniającym błędy. Występ w Monte Carlo niektórych z nas mógł pozbawić nadziei, ale u niektórych mogły one zostać nim rozbudzone. Wszyscy będziemy musieli teraz nieco poczekać, aż dowiemy się, co Robert będzie robił w przyszłości. Dlaczego jest zwycięzcą? Jak można podsumować Monte Carlo? Co nam przyniesie przyszłość?

Na Zachodzie bez zmian

Zmiany w zespołach - kierowców, pilotów czy aut - u niektórych mogły budzić nadzieje, że sytuacja w WRC ulegnie zmianie. Tak się jednak nie stało. Oglądaliśmy niemal dokładnie to samo, co w zeszłym roku - bezbłędnego Ogiera pewnie wygrywającego rajd, szybkich Latvalę i Meeka, którzy ostatecznie nie kończą rajdu, pewnych Norwegów w czołówce, rozbitego Bertellego no i zaliczającego przygodę Roberta Kubicę. Powiew świeżości wniósł Stephane Lefebvre, który jechał brawurowo, choć w wielu sytuacjach miał sporo szczęścia.

Zapowiada nam się chyba jeszcze nudniejszy sezon niż poprzedni. Rajd Monte Carlo po raz kolejny pokazał, jak trudną imprezą jest, mimo że w tym roku warunki na trasach były bardzo dobre, oczywiście jak na standardy tej części Francji o tej porze roku.

Trzeba napisać, że wszystkich OS-ów nie udało się przejechać ponad połowie kierowców WRC (Felice Re nie liczę)! Powtórzę: ponad połowie. Ale oczywiście w Polsce mówi się tylko o Kubicy.

Robert i Monte

W poprzednich edycjach Rajdu Monte Carlo Robert Kubica był w stanie wygrywać minimum 2 OS-y zanim popełnił błąd kończący jego jazdę. W tym roku niestety nie. I nie ma tu co zaklikać rzeczywistości i sprzeczać się ze słowami samego Roberta. Odpadł on z Rajdu Monte Carlo gdyż zwyczajnie popełnił błędy, za szybko wchodząc w zakręt i nie wyłączając podtrzymania turbo. Sam to powiedział.

Występ naszego rodaka trudno ocneniać - przejechał tylko dwa OS-y, na których - mimo drobnych problemów technicznych - zaprezentował się nieźle, zajmując ósme miejsca. Jak byłoby, gdyby Robert nie wypadł na początku dnia 2? Jadąc spokojnie do mety, 7. miejsce było w jego zasięgu bez problemu. Tyle że na Monte trudno jechać spokojnie i nawet to nie gwarantuje wypadnięcia.

BRC

Włoska ekipa deklarowała w komunikatach prasowych, że jest zachwycona możliwością i przebiegiem współpracy z Robertem. I o ile często w komunikatach prasowych wszystko jest troszkę "podkręcane" to tym razem chyba rzeczywiście tak było.

BRC wkładało wiele zapału w przygotowanie auta i dobrej bazy serwisowej, podobały nam się również testy. Szkoda, że to A-Style, a nie BRC współpracowało z Kubicą w ubiegłym roku, choć oczywiście nie znamy ustaleń tej współpracy i nie wiemy, jak toczyłaby się w kolejnych miesiącach.

Sedno

Nie wiem jak Wy, ale ja - jeszcze przed Rajdem Monte Carlo - przygotowałem się na to, że to może być jeden z niewielu startów rajdowych Roberta Kubicy w tym roku, o ile nie jedyny.

Robert nie chce startować na takich zasadach jak w ubiegłym roku, nawet z BRC. A póki co nawet taki program nie jest możliwy ze względów budżetowych.

Na pewno Lotos, a przede wszystkim organizatorzy, będą chcieli ściągnąć Polaka na Rajd Polski. Wszyscy wiemy, jak wiele ta impreza zyskuje - w każdym aspekcie - dzięki Robertowi.

Śledząc Wasze komentarze pod kolejnymi częściami wywiadów wiem, że interpretacji tych słów jest mnóstwo i nie podejmuję się choćby osądzać, które mogą być prawdziwe. Każdy interpretuje je na swój sposób. Mogę jedynie napisać, jak ja to interpretuję. Ale nie chcę. Są bowiem w życiu rzeczy, których zdarzenia tak bardzo chcemy, że nie jesteśmy w stanie o nich mówić.

Tajemnica

Czy Robert powie nam jaki plan ma na myśli? Nie sądze. Ale powiedział już sporo - w swoim stylu, enigmatycznie. Niestety, Robert nadal naiwnie sądzi, że dziennikarze, a przede wszystkim kibice, będą cierpliwie czekać na ogłoszenie jego decyzji, bez snucia żadnych teorii, bez doszukiwania się skrawków informacji, wyciągania wniosków z tego, z czego być może nie powinny być wyciągane. Tak nie będzie. Będą artykuły, będą komentarze, będą teorie. I ja to uznaję za całkowicie normalne. Oby tylko Robert nie miał potem o to pretensji, bo wypowiadając się tak enigmatycznie, sam takie domysły prowokuje.

Czekanie

Właśnie ono nam teraz pozostaje. Nie wiemy, jak długie będzie. Może tygodniowe, a może roczne. Ale czekać będziemy. Trzeba jednak uzmysłowić sobie, że Kubica już wygrał - niezależnie od tego, co będzie robił w przyszłości. Wrócił do sportu na najwyższym poziomie po straszliwym wypadku, który mógł kosztować go życie, a kosztował odebranie w ogromnym stopniu władzy w prawej ręce.

Niewielu z nas jest w stanie uświadomić sobie, ile Kubica przeszedł od lutego 2011 roku, jaką drogę pokonał. Jest mi wstyd za tych - również wśród Was - którzy o tym zapominają. To, że Robert rzadko mówi o swoich ograniczeniach nie wynika z faktu, że są one małe, ale z tego, że Kubica nie lubi się usprawiedliwiać takimi rzeczami. Ale naszym obowiązkiem jest pamiętać o tym i wraz z każdym - mniejszym czy większym - niepowodzeniem, zwiększać mu limit kredytowy naszego zaufania. Dlaczego? Bo Robert jest wypłacalny.

Być może za rok Robert będzie uczestniczył w Rajdzie Monte Carlo, być może w testach Formuły 1, a być może nie będzie jeździł nigdzie. Pewnie na tę chwilę on sam tego nie wie. Ale my tu będziemy i będziemy czekać na dalsze informacje. Niecierpliwie.

Tradycyjnie na koniec, podsumowanie filmowe występu Roberta:

Komentarze (0)