Jest najszybszą Polką na torach wyścigowych. Od kilku lat pnie się po szczeblach kariery, występując w prestiżowych seriach wyścigowych w zachodniej Europie.
Podczas tegorocznego wyścigu 24h Dubai reprezentowała nasz kraj razem z Robertem Kubicą, ostatecznie plasując się na podium w swojej klasie. Jest ładna, sympatyczna, a przede wszystkim ma talent, dzięki któremu zajdzie jeszcze dalej.
Rozmawiał: Mateusz Cieślak, foto: Artur Woszak, Cezary Janczura
Czy motorsport jest sexy?
Gosia Rdest: No pewnie, że tak! Tyłeczki samochodów są sexy… (śmiech) Mam nawet taką galerię w telefonie.
GOSIA RDEST wywiad | Tam, gdzie Gola czuje się najlepiej…
A kierowcy samochodów też mają swój folder?
Gosia Rdest: (śmiech) Hmmm, o tym nie mówmy. Ale przyznam, że w motorsporcie ryzyko w pewnym sensie jest sexy. Należy mówić o nim z rozsądkiem, ponieważ jest to niebezpieczna dyscyplina i wiele osób się o tym przekonało. Ścigamy się szybkimi samochodami, tory są bardziej lub mniej bezpieczne, w dodatku jak jeszcze jakaś kobieta jedzie, to ryzyko wzrasta jeszcze bardziej. To, co ja najbardziej lubię z tego motorsportowego ryzyka, to wyprzedzanie. Uwielbiam to robić!
Masz na swoim koncie nagrodę za największą ilość wyprzedzeń w sezonie. Wow.
Gosia Rdest: Tak. To moja broń na facetów. Tę nagrodę dostałam podczas startów w Formule 4. Wyprzedzanie jest dużym zastrzykiem adrenaliny, szczególnie kiedy widzę, że dopadam gościa i jestem coraz bliżej. Potem przy hamowaniu musisz mieć wyczucie przestrzeni i odległości. Kiedy widzisz, że on hamuje, to musisz zacisnąć zęby, bo wiesz, że on hamuje troszkę wcześniej niż powinien i tak zyskujesz pół metra. Kolejny zakręt – kolejne pół metra. Wyczekujesz z zimną krwią i w momencie, kiedy on najmniej się tego spodziewa, atakujesz! Uwielbiam to, choć muszę przyznać, że samego wyprzedzania po wyścigu nie pamiętam. Dopiero kiedy obejrzę onboard, to wiem, że coś takiego się stało. Jadę jakby w amoku.
GOSIA RDEST wywiad | Różnice płci
Czy dla ciebie różnice płci są widoczne na torze?
Gosia Rdest: Tak, moim zdaniem nie jest to w 100% mit. Predyspozycje kobiet do kierowania pojazdem są inne niż u mężczyzn. U faceta to jest tak, że on przejedzie zakręt, wyleci z niego i dopiero potem pomyśli: Aha, zahamowałem za późno. Ja zaczynam jazdę od 70% możliwości, później przechodzę na 80 % i tak dalej, aż dochodzę do 100%. To są te podstawowe różnice w dochodzeniu do limitu. Facet najpierw przeleci, a kobieta podejdzie do tego bardziej z dystansem. (śmiech) To mogło śmiesznie zabrzmieć, ale chyba wiesz, o co chodzi.
GOSIA RDEST wywiad | Outfit do pracy
Powiedzmy. (śmiech) Karolina Pilarczyk powiedziała u nas w wywiadzie, że kobiety do garów, ale ośmiu. Czy to jest rzeczywiście sport dla każdej kobiety?
Gosia Rdest: Moim zdaniem nie wszystkie kobiety nadają się do motorsportu, czy w ogóle do prowadzenia samochodu. To wszystko zależy od poszczególnej jednostki, czy ona ma w sobie tę pasję, czy tego po prostu nie czuje. Jest mi przykro, że takich kobiet, które faktycznie mogłyby być motoryzacyjnymi sztosami, nie ma zbyt wiele. Taka jest prawda. Dlaczego nie ma kobiety w F1? Ponieważ nie ma takiej, która byłaby na tyle dobra.
GOSIA RDEST wywiad | Inne dziewczyny
Powiedz mi o tej sytuacji, kiedy jechałaś w wyścigu z inną kobietą i zderzyłyście się ze sobą.
Gosia Rdest: A skąd wiesz, że taka była?
GOSIA RDEST wywiad | Warsaw Moto Show
A nie było?
Gosia Rdest: Była. (śmiech) Eliminacje Mistrzostw Europy w Wielkiej Brytanii na torze PF International. Byłyśmy na torze jedynymi dziewczynami i tylko my zostałyśmy na jednym nawrocie. To był naprawdę przypadek, ani ona nie celowała we mnie, ani ja w nią. Prawdopodobieństwo bliskie zeru, a jednak się tak stało.
Ok, masz okazję powiedzieć, że faceci też popełniają błędy.
Gosia Rdest: W ostatnim sezonie jedna z rund Audi Sport TT Cup odbyła się na ulicznym torze Norisring. Jechałam sobie elegancko na czwartej pozycji, a tu nagle znikąd dostaję strzała w bok, samochód jest przekrzywiony, nie chce jechać. Okazało się, że pewien Brytyjczyk chciał wyprzedzić innego zawodnika, przesadził, przestrzelił punkt hamowania i z siódmego miejsca wbił się mi w bok, kiedy ja jechałam na czwartym miejscu. Koniec wyścigu, pozamiatane. Potem przychodzi, przeprasza, że on nie wie, jak to się stało. No jak to nie wiesz? No po prostu przepałowałeś!
GOSIA RDEST wywiad | GolaGOSIA RDEST wywiad | Ryzyko
Lubisz hazard?
Gosia Rdest: Tak, lubię. Lubię moment zakładu, ryzyka.
Od tego podobno rozpoczęła się twoja kariera.
Gosia Rdest: Tak, zaczęła się od zakładu z moim tatą. Miałam 15 lat, założyliśmy się o moją przyszłość. Jeżeli na amatorskich zawodach halowych w Piasecznie wbiję się na pudło, to kupimy gokarta i zacznę się ścigać. Dowiedziałam się wtedy, co to jest karting profesjonalny, jakie są kategorie juniorskie. Wygooglowałam, że jest ktoś taki jak Karol Basz, pierwszy Polak, któremu udało się zdobyć Mistrzostwo Świata w kartingu. Wtedy poszłam do taty i powiedziałam, że bardzo tego chcę. Założyliśmy się o to podium na pierwszych zawodach i skończyłam je na trzecim miejscu.
Miałaś 15 lat i googlowałaś rzeczy związane z kartingiem, a gdzie była Rihanna, sukienki i inne rzeczy, które są w głowie 15 latki?
Gosia Rdest: No właśnie tej Rihanny nigdy jakoś nie było. Sukienki były, jak mama pojechała na zakupy i coś przywiozła. Był moment, że miałam inną zajawkę i było nią aktorstwo, śpiew. Dawało mi to równie ogromną frajdę, ale przyszedł taki jeden weekend, kiedy musiałam połączyć jedno i drugie –konkurs recytatorski i mistrzostwa Polski w kartingu. To była jedna z rund na torze w Radomiu, czyli 100 km od Warszawy. Dzięki mojemu tacie udało się zaliczyć obie imprezy. Konkurs ukończyłam z wyróżnieniem, a na zawodach wskoczyłam na swoje pierwsze pudło w karierze. Zrozumiałam jednak, że muszę dokonać wyboru i zdecydowałam się na karting.
GOSIA RDEST wywiad |
GOSIA RDEST wywiad | Kariera
Przeszłaś już ciekawą ścieżkę kariery, bo zbierałaś doświadczenie w różnych seriach.
Gosia Rdest: Karting był jednym z najlepszych etapów w moim życiu, jeśli chodzi o motorsport. To naprawdę niesamowita szkoła dla kierowcy, w której ciężka praca łączy się z zabawą. Doświadczenie, jakie tam zebrałam, jest nieocenione. Tytuł Mistrza Polski w klasie KF2 oraz starty w Mistrzostwach Włoch były ukoronowaniem tego okresu. Stamtąd przeniosłam się do Formuły BMW, gdzie spędziłam jeden sezon. Jakbym teraz mogła zmienić bieg kariery, to wydaje mi się, że ten krok bym pominęła. Poznałam tam tory, ale to były bardziej treningi w bolidach przy prędkości około 200 km/h niż prawdziwe ściganie.
Potem była Formuła 4.
Gosia Rdest: Tak i to był mój rok ścigania się w Wielkiej Brytanii. Był to w ogóle pierwszy rok serii F4 na świecie. Wtedy jeszcze marzyłam i celowałam w Formułę 1. Bardzo dużo rzeczy, których się nauczyłam w tamtym okresie, wykorzystuję do dzisiaj. To była naprawdę świetna szkoła. Tam też otrzymałam nagrodę za największą ilość wyprzedzeń w sezonie. Było ich chyba 72.
GOSIA RDEST wywiad | En face
Potem przyszedł czas na VW Golfa.
Gosia Rdest: Puchar Golfa i przeskok do puszek, czyli zamkniętych wyścigówek. Początek był naprawdę fajny, debiutowałam gościnnie, startując na Red Bull Ringu. Tam, mając pierwszą styczność z autem, wywalczyłam trzecią pozycję startową, a wyścig ukończyłam na piątym miejscu. Jak na debiut w samochodzie, to byłam z niego jak najbardziej zadowolona. Później było kilka dzwonów i zbieranie doświadczenia z jazdy przednionapędówką.
GOSIA RDEST wywiad | Audi TT Cup
W ostatnim sezonie było Audi TT Cup.
Gosia Rdest: Fantastyczna seria. Golf też był super, naprawdę, tylko był to samochód drogowy przerobiony na wyścigowy, a Audi już było prawdziwą rasową wyścigówką. Zupełnie inna technika jazdy, mimo że to wciąż samochód przednionapędowy. Audi Sport daje nam fantastyczne możliwości. Sam fakt, że startujemy jako support DTM (dop. red. – Deutsche Tourenwagen Masters) i jedziemy przed dużą publicznością, która faktycznie się tym interesuje, to jest naprawdę ogromny plus, bo dzisiaj ciężko o widownię w motorsporcie.
Parafrazując popularny serial: jesteś kobietą ścigającą się, żadnej serii się nie boisz. Na początku roku stanęłaś na podium zawodów 24-godzinnych w Dubaju, gratulacje.
Gosia Rdest: Trzecie miejsce w klasie TCR to dobre rozpoczęcie sezonu i rozruszanie wyścigowych kości po zimie. Najbardziej męcząca była pierwsza zmiana, bo to ja rozpoczynałam wyścig, więc stres był podwójny. Ale z każdą kolejną zmianą, których łącznie miałam cztery, było już coraz łatwiej. Ogólnie był to jeden z lepszych wyścigów w moim życiu, między innymi dlatego, że miałam okazję świętować swoje urodziny w wyścigówce.
GOSIA RDEST wywiad | Robert Kubica
No i poznałaś Roberta Kubicę.
Gosia Rdest: Taaak! To już w ogóle była petarda! Dwa dni się zbierałam, żeby do niego podejść. W końcu podchodzę, przedstawiam się, a on mówi, że mnie zna! Wiedział nawet, gdzie będę startować w tym roku. A tuż przed startem przyszedł do mnie, przybił ze mną pionę! Rewelacyjny kierowca i człowiek.
GOSIA RDEST wywiad | Targi
W nowym sezonie zobaczymy cię w jeszcze innej serii wyścigowej – TCR Germany. Skąd ta przesiadka z Audi TT Cup?
Gosia Rdest: Starty w serii TCR Germany to na pewno spore wyzwanie, bo w mojej karierze wyścigowej to pierwszy raz, kiedy będę startować w otwartych mistrzostwach. Samochody bazowo są do siebie podobne, ale jednak mamy tutaj kilka różnych marek i w następnych latach mają pojawiać się kolejne, co czyni serię TCR takim przedsionkiem DTM. Samochód będzie nowy – Audi RS3 LMS. Miałam już okazję nim jeździć podczas testów we Włoszech na torze Adria. Jest naprawdę szybki! Chciałabym równolegle ścigać się dalej w Audi Sport TT Cup. Oczywiście nie zamierzam pozostawić samotnie mojego Seata Leona Racera, bo planujemy wystartować także w Wyścigowych Samochodowych Mistrzostwach Polski, jeśli tylko kalendarze pozwolą. To będzie bardzo pracowity rok.
GOSIA RDEST wywiad | Cele
Co jest twoim celem? W jakiej serii chciałabyś się ścigać w szczytowym momencie swojej kariery?
Gosia Rdest: Moim celem jest dostanie się do wyścigów DTM. Jeśli go osiągnę, to będę spełniona w tym, co teraz robię. Niemieckie Mistrzostwa Samochodów Turystycznych to najpopularniejsza seria wyścigowa tego typu w Europie. Ścigało się tam wielu kierowców z przeszłością w F1. Bardzo podoba mi się fakt, że ściga się tam samochodami turystycznymi, których aerodynamika przypomina tę z Formuły. Poza tym sztab ludzi pracuje nad sukcesem jednej osoby, na pewno jest tam też ogromna tradycja wyścigowa, szczególnie w Niemczech i to jest szokiem nawet dla mnie. Kiedy tam przyjeżdżam, podchodzą do mnie, zawodniczki z Polski, ludzie ze zdjęciami i proszą o podpis. To bardzo miłe.
Muszę jednak przyznać, że na początku lat 90. były to wyścigi bardziej widowiskowe niż dzisiaj.
Samochody są tak skonstruowane, że nawet najmniejszy kontakt, zniszczenie lotki powoduje totalny spadek aerodynamiczny samochodu i oznacza zakończenie występu.
To samo widzimy już w Formule 1, która stała się strasznie nudna. Nie masz obaw, idąc dalej w ten świat motrosportu, że będzie jeszcze gorzej?
Gosia Rdest: Przede wszystkim nie jadę dla kogoś, tylko dla siebie. Startuję od siedmiu lat i motorsport cieszy mnie niezmiennie. To, że może mnie wyeliminować inny kierowca jakimś głupim kontaktem, to się zdarza, równie dobrze mogę złapać gumę albo odpaść przez inny drobiazg. Prawdziwi fani pozostaną, a do momentu, kiedy ja dojdę do DTM-u, czyli może za 5–6 lat, to jeszcze wiele może się zmienić. Może pojawią się nowe marki, może zmienią się regulaminy, kto wie.
GOSIA RDEST wywiad | Plany
Czy mi się wydawało, czy jeszcze niedawno miałaś inne plany?
Gosia Rdest: Jeszcze rok temu byłyby to bolidy, ale po ostatnim roku zostanę przy puszkach. Formuły odblokowują coś w głowie, zdejmują klapki. To jest jakby prawdziwa jazda na limicie. Przy samochodach jest to dopiero przy klasie GT3 czy właśnie DTM. Na przyszłość zostawiam sobie jeszcze wyścigi długodystansowe, w których czuję się coraz lepiej.
GOSIA RDEST wywiad | Polska
Musiałaś wyjechać z Polski, żeby dalej się rozwijać. Czy naprawdę żyjemy w takim kraju, gdzie nie da się wejść na wysoki poziom bez wyjeżdżania za granicę?
Gosia Rdest: Jeżeli chodzi o motorsport, to niestety taka jest prawda, brutalna, ale najprawdziwsza. W Polsce nie ma większej szansy piąć się na sam szczyt motorsportu, rozwijać się i szlifować swoich umiejętności. Moje pierwsze starty za granicą to 2011 rok, miałam wtedy chyba 17 lat. Te starty bardzo dużo mi dały, wiele radości, ale przede wszystkim cennego doświadczenia. Pamiętam pierwsze podium we Włoszech, było to podczas jednej z rund Mistrzostw Włoch, ukończyłam wyścig na trzecim miejscu i to było niesamowite. W Polsce nie mamy torów, nie mamy wielu zespołów. Jedynie karting stoi na poziomie, co mnie bardzo cieszy.
Jesteś młodą kobietą. Czy taka wizja życia, jaką ma większość młodych kobiet, czyli powiedzmy małżeństwo, dom, dziecko może być obecne przy takiej karierze motorsportowej?
Gosia Rdest: Ciężko pogodzić to wszystko, co wymieniłeś. Od czasu, kiedy zaczęłam się ścigać, ta grupka znajomych została bardzo okrojona. Nie wszyscy wytrzymują fakt, że mogę nie obierać telefonu, nie utrzymywać przez dłuższy czas kontaktu. Często wyjeżdżam na dwa tygodnie z domu i jak jestem na torze, wśród ludzi z zespołu, jest to napięcie związane ze startem, to nie mam wtedy potrzeby utrzymywania kontaktu z nikim. Liczy się wyścig. Dla niektórych znajomych było to nie do przyjęcia.
Czy jest to dla ciebie dotkliwe?
Gosia Rdest: Czasem oczywiście jest, najczęściej w okresie zimowym, bo jest to czas, kiedy przygotowuję się już do kolejnego sezonu, ale nie mam tak napiętego kalendarza. Wtedy jest taki moment, że rzeczywiście chciałabym spotkać się z ludźmi, odnowić kontakty, ale różnie z tym bywa. To z jednej strony minus motorsportu, bo przez to nie ma zbyt wielu znajomych, ale z drugiej strony też plus. Dzięki temu mam pewność, że otaczam się prawdziwymi przyjaciółmi, którzy mnie szczerze wspierają i na których zawsze mogę liczyć. Nawet jeśli nie odzywałam się przez dłuższy czas z powodu obowiązków.
GOSIA RDEST wywiad | Sponsorzy
Gosia, mówisz mi o swojej przyszłości, jakby to była już napisana książka. To już było, za rok będę tam, a za sześć lat wystartuję w DTM. Jesteś pewna siebie i to jest super. Czy chodzi tu może o łatwość w pozyskiwaniu sponsorów?
Gosia Rdest: Tej łatwości nie ma, absolutnie. Z roku na rok jest taka sama sytuacja, cały czas trzeba się dogadywać, walczyć i szukać. Ostatni rok był fantastyczny dzięki Gazpromowi, lepiej mi się trafić nie mogło. Oczywiście była też fala negatywnych komentarzy, że wujek Putin i inne takie. Z chęcią będę reprezentowała dowolnego polskiego sponsora, ale taka oferta po prostu się nie trafiła.
Skoro reklamowałaś Gazprom, to pewnie twój samochód był przerobiony na gaz.
Gosia Rdest: (śmiech) Nie, nie. Ale za to lubię wciskać gaz, mam naprawdę ciężką nogę. Na co dzień ciężko wyzbyć się tego wyścigowego pierwiastka, więc czy to droga, czy tor, gaz idzie w opór!
Na koniec – „Always banana”. To hasło, które widzę wszędzie wokół ciebie.
Gosia Rdest: Tak, bo bez względu na to czy będę startowała w mistrzostwach Świata, czy w imprezie niższej rangi, zawsze będę czerpać radość ze ścigania. Mam szczęście, że wykonuję najprzyjemniejszy zawód na świecie i być może tego nie widać z powodu kasku, ale podczas wyścigu uśmiech pojawia się na mojej twarzy wielokrotnie.
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!