Zobacz możliwości portalu TurboRebels

Zobacz sesje zdjęciowe, kalendarz imprez, i wiele więcej.
Zaloguj się, włącz tablicę i wyłącz ten komunikat ;)

Sposób Na Mandaty i Fotoradary – Test Coyote Mini

W ostatnim czasie miałem okazje testować jedno z urządzeń ostrzegawczych dostępnych na rynku. Testowane urządzenie to Coyote Mini, chociaż urządzenie zaraz po uruchomieniu wydaje dźwięk bardziej przypominający Strusia Pędziwiatra czyli charakterystyczne „mimi”. Ale to w końcu my mamy uchronić się przed złapaniem prze policję i wlepieniem mandatu.

Coyote Mini ostrzega o fotoradarach stacjonarnych, kontrolach policji, odcinkowych pomiarach prędkości, limitach prędkości, wypadkach, trudnych warunkach i innych niebezpieczeństwach na drodze.

Uwaga – Zagrożenie Na Drodze

Zacznijmy może od typów zdarzeń jakie możemy zasygnalizować – jest ich tu zdecydowanie więcej niż w innych tego typu urządzeniach czy aplikacjach – ma to swoje plusy i minusy. Plus jest taki, że dokładnie możemy wiedzieć czego się spodziewać na drodze i czy np. kontrola prędkości jest na naszym pasie czy na pasie przeciwległym. Minus jest taki, że musimy się te 1-2 sekundy dłużej naszukać, aby wybrać odpowiednią opcję, a to odciąga naszą uwagę od drogi.

Tutaj na pomoc przychodzi nam sterowanie głosem, co jest na pewno dobrym rozwiązaniem, ponieważ nie musimy poświęcać aż tyle uwagi chociażby na wprowadzenie do urządzenia zdarzenia, które zaobserwowaliśmy na drodze. Jeśli chodzi o sterowanie ręczny to sterujemy praktycznie trzema przyciskami – cofnięcie, zatwierdzenie, dalej.

coyote mini - test

Skauci – Społeczność Coyote

Zaletą jest sposób wyświetlania liczby użytkowników w zasięgu – mamy tutaj 3 promienie – 5, 10 i 15 km i dostajemy informację ile w danych zasięgu znajduje się użytkowników – w aplikacji nazywani są oni skautami wraz z wyświetlanym poziomem zaufania. W promieniu 5 km zwykle ta liczba wahała się w okolicach 80 użytkowników. Niestety na trasie ta liczba zdecydowanie spada. Nie miałem okazji sprawdzić jak dużo użytkowników jest w mniejszych miastach.

Nie trafiłem na taki odcinek drogi, gdzie byłby odcinkowy pomiar prędkości, ale jest dostępna funkcja, dzięki której urządzenie będzie nam dokładnie pokazywało z jaką prędkością powinniśmy w takiej strefie jechać, aby nie przekroczyć dozwolonej średniej prędkości.

Jeśli chodzi o techniczne aspekty to wszystkie informacje prezentowane są na wyświetlaczu o przekątnej 3,2 cala, przyciski pokryte są matowym tworzywem co podejrzewam, ma zapewnić długą trwałość i wygodę obsługi. Informacje na ekranie wyświetlane są na czarnym tle, dzięki czemu urządzenie nie powoduje dodatkowych refleksów i nie oślepia kierowcy – przeważa kolor zielony. Urządzenie zawiera w sobie samouczek i instrukcję.

coyote mini - test

coyote mini - test

Koszt Urządzenia – Co Otrzymujemy W Zamian

Cena takiego urządzenia to 499 zł – na pewno tanio nie jest. Osobiście polecam dokupienie uchwytu na szybę lub kratkę nawiewu. W zestawie otrzymamy widełki z magnesem, które możemy przykleić do deski rozdzielczej na taśmę dwustronną. Nie w każdym jednak aucie znajdziemy dogodne miejsce na umieszczenie urządzenia. U mnie na przykład w Fordzie Focusie II-generacji deska jest lekko pochyła co sprawia, że urządzenie po zamontowaniu jest skierowane ekranem minimalnie do dołu.

Oprócz ceny za urządzenie musimy jeszcze wykupić subskrypcję – koszt taki to 39 zł miesięcznie lub 449 zł z góry na rok, gdzie w obu przypadkach otrzymujemy również 2 miesiące gratis.

Taki wydatek ma sens jeśli na prawdę dużo podróżujemy czyli np. pracujemy jako kierowca na trasach krajowych i międzynarodowych lub jako przedstawiciel handlowy. Zaznaczę, że Coyote działa w prawie całej Europie co jest plusem w porównaniu do innych tego typu rozwiązań, które działają przeważnie tylko w Polsce. Dokładnie są to 23 państwa, jednak w niektórych krajach zakres działania urządzenia może być odmienny ze względu na różne przepisy w różnych krajach.

Podsumowanie

Na koniec dodam, że urządzenia tego typu nie mają zachęcać do łamania przepisów, ale mają nas uchronić od patroli czających się w krzakach czy na odcinkach, gdzie ograniczenia ustawione są bezsensownie i w zasadzie mają tylko jedno zadanie – „łatać” budżet z kieszeni kierowców. Oprócz tego każdemu może się zdarzyć zagapić lub przeoczyć jakiś znak, a tego typu urządzenia ułatwiają podróż. Nie zapominajmy również, że Coyote to nie tylko fotoradary, ale również ostrzeganie o korkach, wypadkach i innych utrudnieniach na drodze.

Zapraszam Cię również na mój fanpage na Facebooku oraz mój nie do końca motoryzacyjny profil na Instagramie.

Amadeusz

Komentarze (0)