Mało jest konkretnych osób, które wywarły tak ogromny wpływ na światową motoryzację, jak pewna grupa przedsiębiorców, czy może raczej artystów, ze słonecznej Italii. Zapraszam na rzecz o włoskich konstruktorach nadwozi. Chyba, że wolicie nazwę obcojęzyczną, czyli po prostu coachbuilders.
Prehistoria
We wczesnych latach motoryzacji zakup samochodu nie był tak prosty i oczywisty jak jest dziś. Po pierwsze własne auto było zdecydowanie dobrem luksusowym, po drugie ze względu na rzemieślniczą produkcję. Zaczęło się to nieco zmieniać wraz z pojawieniem się aut takich jak Ford T. Popularyzację samochodu i niższe koszty produkcji, a co za tym idzie zakupu, zawdzięczamy wynalezieniu linii produkcyjnej przez Ransoma Oldsa. Marka Oldsmobile coś wam mówi? Tak! Henry Ford wcale nie wynalazł produkcji masowej. Ford wziął wynalazek Oldsa i po prostu doprowadził go do perfekcji.
Nadwozie i podwozie Bugatti Type 64 Coupe
Dalej jednak niemal wszyscy producenci, a na pewno wszyscy luksusowi, oferowali kilka opcji na zakup pojazdu. U niektórych można było nabyć gotowy wóz, czyli podwozie i nadwozie. Pamiętajcie – były to czasy, gdy podwozie było ramą z wszystkimi elementami mechanicznymi, a nadwozie jedynie „stawianą” na ramę kabiną z miejscem dla ludzi. Oprócz gotowego auta można było też kupić… samo podwozie. Po co? Ano po to by oddać je do któregoś z wielu zakładów rzemieślniczych specjalizujących się w budowaniu luksusowych nadwozi w swoim własnym stylu. Co ciekawe podwozie było dostarczane także z już zamocowaną chłodnicą, więc był to w większości przypadków jedyny element identyfikujący twórcę samego podwozia. Także jedyny element wspólny między różnymi konstrukcjami opartymi o to samo podwozie.
4 kółka… tylko ;)
To jednak nie wszystko. Niektóre zakłady. zajmujące się konstrukcją nadwozi, same zamawiały kilka i więcej podwozi od producenta, by założyć na nie swoje nadwozie i sprzedawać całość jako gotowe auta. Mało tego – niektórzy klienci po kilku latach nudzili się swoim nadwoziem i jechali do takiego rzemieślnika by zdjął stare i „ubrał” ich auto w jakieś ciekawsze.
Delahaye 165 cabriolet by Figoni et Falaschi
To co powyżej skutkowało ciekawymi sytuacjami, nie do pomyślenia w dzisiejszych czasach. Kojarzycie może firmę Delahaye? Wiele osób zainteresowanych szczególnie starszymi autami, tymi najpiękniejszymi i nietypowymi, na pewno słyszało tą nazwę. No to teraz dowiecie się o niej czegoś ciekawego. Otóż wszystkie te piękne karoserie o niesamowitych kształtach… nie miały nic wspólnego z firmą Delahaye. Poza podwoziem oczywiście. Dlaczego? Ponieważ ów firma była wyłącznie producentem podwozi, bez własnego zakładu budowy karoserii. Innymi słowy wszystkie auta Delahaye jakie widzieliście zawdzięczają swój wygląd zewnętrznym firmom.
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!