Zobacz możliwości portalu TurboRebels

Zobacz sesje zdjęciowe, kalendarz imprez, i wiele więcej.
Zaloguj się, włącz tablicę i wyłącz ten komunikat ;)

Podczas właśnie zakończonego festiwalu prędkości w Goodwood swój publiczny przejazd zaliczył autonomiczny pojazd wyścigowy. Mimo ogromnego podziwu dla technologii, oglądając to wydarzenie nie sposób nie zadać sobie pytania - po co?

No ok najbardziej podstawowa odpowiedź brzmi: pewnie żeby ktoś na tym zarobił. Jednak podstawową cechą sportu, który komukolwiek się opłaca, jest jego zdolność przyciągania widowni. W tym miejscu idea Roborace dla mnie kompletnie traci sens. Dlaczego twierdzę, że Roborace nie przyciągnie widowni? Może się mylę i ją przyciągnie, ale na pewno nie będzie to widownia zafascynowana wyścigami, raczej co najwyżej ta pasjonująca się technologią samą w sobie. Wszystko z prostego powodu - braku czynnika ludzkiego.

Roborace to nic innego jak wyścigi pojazdów autonomicznych. Co to oznacza? Otóż każdy zespół zakupi podwozie z osprzętem, a jego zadaniem będzie napisanie algorytmów i stworzenie oprogramowania sztucznej inteligencji dla pojazdu. Jeśli ktoś z was kiedyś grał w gry wyścigowe i widział jak zachowują się pojazdy sterowane przez AI komputera, to właśnie tak wyobrażam sobie rywalizację podczas zawodów Roborace. Dla niewtajemniczonych - sztuczna inteligencja w grach jest z reguły niezdolna do jakichkolwiek manewrów wyprzedzania, ataków, a przede wszystkim... popełniania błędów! To właśnie one są  przecież głównym motorem akcji na torze.

No ale dobrze, spróbujmy się zagłębić w temat, bo nie jest to tak proste. W końcu poza napisaniem oprogramowania będą to wciąż samochody wyścigowe. Pozostaje więc ustawienie samochodu, geometrii zawieszenia dopasowanie jej do preferencji... oprogramowania? No właśnie tu kolejny element, którego nie widzę. Tak naprawdę nie ogłoszono jeszcze czy możliwe będą ingerencje w setup pojazdu, tak jak we wszystkich typowych wyścigach. Jeśli jednak taka możliwość zaistnieje, to powstaje poważny problem jak taki pojazd ustawić i czym ów ustawienia mają się różnić między poszczególnymi zespołami. W końcu te drobne niuanse tworzą na torze różnice, które są podstawą nawiązania walki. Oczywiście, gdyby całością sterowała prawdziwa sztuczna INTELIGENCJA, to było by z kim porozmawiać o ustawieniach pojazdu. Nie ma co natomiast ukrywać, że od takiego stanu rzeczy nasz świat jest (może i dobrze) bardzo daleko, a Roborace to tak naprawdę zawody sztucznej "inteligencji", czyli oprogramowania potrafiącego zbierać i analizować szczególne dane, które wskażą mu programiści i na które musi umieć reagować w określony sposób. Określony, ale w pewnych ramach, więc tu pozostaje element niepewności i dreszczyk emocji twórców, którzy nie zawsze w pełni wiedzą jak na daną sytuację zareaguje pojazd.

To rodzi też kolejny problem Roborace. O ile wypuszczając na tor bolid z zawodnikiem za kierownicą zespół mniej więcej wie czego się spodziewać  (no chyba, że to Romain Grosjean :P), to tutaj już zaczyna robić się nieciekawie. Jazda po ulicach publicznych jest pełna nieprzewidywalnych zdarzeń, ale jazda po torze wyścigowym składa się wyłącznie z nich. Jeśli jeden zespół napisze agresywne oprogramowanie atakujące byle jak i z każdej sytuacji, a drugi nie napisze oprogramowania, które takie ataki umie inteligentnie odpierać, to wyniknie z tego katastrofa i przerzucanie się winą. Kto by chciał wypuszczać na tor samochód warty miliony, jeśli jeden zespół jest w tyle i jego pojazdy często pakują się w tył konkurencji albo przypadkowo wycinają w ścianę? No chyba, że wszystko będzie z góry ustalone i ułożone, a tu znów wracamy do znanej z gier komputerowych jazdy sztucznych przeciwników, którzy jedyne co potrafią to poruszać się gęsiego, ewentualnie spowodować katastrofę jeśli czynnik nieprzewidywalny (gracz), włączy się w walkę, której ich algorytmy nie przewidują. Sport staje się bezsensowny.

Na chwilę obecną jest więc tak wiele pytań i tak mało odpowiedzi, że sama idea Roborace wydaje mi się jedynie fanaberią i prezentacją technologii. Wiele wody w Wiśle jeszcze upłynie nim stanie się czymkolwiek więcej, jeśli w ogóle to nastąpi. Jednak problemy Roborace skłaniają do nieco innego spojrzenia na problemy Formuły 1, szczególnie te dotyczące braku wyprzedzania. Kilka ładnych lat temu jeden z najlepszych i najsłynniejszych dziennikarzy zajmujących się F1 Pan James Allen, opublikował na swojej stronie notkę przesłaną mu przez Franka Dernie. Frank jest jednym z najsłynniejszych inżynierów nowożytnej F1. W wieku 26 lat zaprojektował swój pierwszy bolid tej kategorii, a był nim Hesketh 308E. Był pierwszym, który używał oprogramowania do projektowania pojazdów Formuły 1. Pracował w Williamsie, Lotusie, Toyocie, Ligierze, Arrows, czy w Loli w Champ Car.

Frank w swojej notce z 2010 roku stwierdził, że nie rozumie nagonki na aerodynamikę jako głównego winowajcę braku wyprzedzania w F1. Wspomina o tym, że 30 lat temu to nie brak aerodynamiki był powodem wyprzedzania na torze, ale błędy popełniane przez kierowców. Mało tego w 1983 bolidy straciły prawie 80% siły docisku w stosunku do poprzedniego, a mimo tego manewrów wyprzedzania wcale nie było więcej.

Co więc ten spec uważa za powód mniejszej ilości walki na torze? Przede wszystkim opony oraz skrzynie biegów. Kiedyś opony w bolidach były twardsze i wystarczały na cały wyścig, szczególnie kiedy w sporcie była firma Michelin. Od kiedy został sam Bridgestone nie ma na to raczej szans. Twardsze opony to gorsza przyczepność, ale też mniejsza różnica w jeździe po idealnym torze i po jego brudnej stronie. Dzięki temu można było atakować. Teraz wyjazd na brudny fragment toru jest właściwie równoznaczny z potężną utratą przyczepności z opon, a to uniemożliwia atak. Co do skrzyni biegów, to w dawnych dziejach F1 były one po prostu manualne. Kierowca musiał wykazać się dużo większym kunsztem już przy samym wybieraniu przełożenia.

Gorsza przyczepność, mniejsze jej zróżnicowanie na szerokości toru i manualne skrzynie biegów powodowały błędy, a błędy pozwalały na ataki. Tymczasem obecnie sport, jak wszystko z resztą, dąży do perfekcji. Skomputeryzowane skrzynie, jednostki hybrydowe zarządzane przez elektronikę no i opony, które właściwie definiują każdy wyścig. O konieczności oszczędzania paliwa już nie wspomnę, natomiast Frank narzeka również na format kwalifikacji. Obecny system niemal gwarantuje, że najszybszy samochód (chodzi o ogół), znajdzie się na czele. Tymczasem kwalifikacje z jedną dłuższą sesją i zniesienie limitu silników dały by możliwość pokazania się samochodom, które mają lepsze tempo na pojedynczym okrążeniu, tymczasem te lepsze na dystansie wyścigu musiały by odrabiać straty już po starcie. Samo to by rodziło wiele sytuacji na torze. Teraz każda sesja jest selekcją zapewniającą, że awansujący dalej już niżej nie spadną, a konieczność oszczędzania silników limituje możliwość podejmowania ryzyka.

Ciąg dalszy na 4 kółka i nie tylko...

Komentarze (13)

Dominik Janicki
1.08.2018
09:07

Dominik Janicki napisał

Minie jeszcze trochę lat zanim wyjadą, tak więc spokojnie :)

Bruno Piwoński
29.07.2018
20:25

Bruno Piwoński napisał

Czekać tyko kiedy auta autonomiczne wjadą na drogi publiczne... Dramat xD

Rafał Kunc
26.07.2018
10:50

Rafał Kunc napisał

Jak się rozgraniczy i nie będzie się porównywać obu dyscyplin, to niech sobie współistnieją.

Adrian Rusak
19.07.2018
15:19

Adrian Rusak napisał

Dla wariatów z IT jest to "zabawa doskonała" ;) 

Michał Sankowski
19.07.2018
11:44

Michał Sankowski napisał

"Nikt nie odpala FIFY na konsoli żeby pooglądać mecz dwóch drużyn sterowanych przez kompa..." - cholera, czyli coś w życiu robiłem źle ;). P.S. Fajny i ciekawy wpis

4 kółka i nie tylko
18.07.2018
19:56

4 kółka i nie tylko napisał

Nie wiem czy draka, ale mimo wszystko w e-sporcie kieruje człowiek, więc bym tego nie porównywał. Roborace jest poziom wyżej jeśli chodzi o brak udziału człowieka. E-sport to np. wyścigi ludzi tylko w wirtualnych samochodach, a roborace na odwrót. Nikt nie odpala FIFY na konsoli żeby pooglądać mecz dwóch drużyn sterowanych przez kompa...

Paweł Kłosiński
18.07.2018
13:40

Paweł Kłosiński napisał

Zaraz będzie draka o e-sport :D

Michał Zatorski
18.07.2018
12:33

Michał Zatorski napisał

To fakt, ale warto poanalizować przyczyny tego stanu. Takie zawody roborace są spoko, ale to trochę jak z e-sportem. To nigdy nie będzie sport, za to może współistnieć równolegle do niego.

Jakub Piechowicz
17.07.2018
21:33

Jakub Piechowicz napisał

Człowiek za kierownicą = więcej emocji!
I tego nigdy nic nie zmieni!

Dominik Janicki
17.07.2018
12:14

Dominik Janicki napisał

Zbyszek ma ileś racji w tym, że nawet takie wyścigi mogą przyczynić się do rozwoju. Oczywiście, to będzie nisza, podobnie jak aktualnie organizowane zawody samochodów autonomicznych organizowane przez uniwersytety i politechniki.

Szymon Kutyła
17.07.2018
11:45

Szymon Kutyła napisał

Święte słowa!

Jakub Sadowski
17.07.2018
10:10

Jakub Sadowski napisał

Ten temat przewijał się już kilkukrotnie w różnych dyskusjach o F1. Za dużo regulacji i ograniczeń, przesadne względy bezpieczeństwa (brak tankowania) itp. doprowadziły do wykastrowania tej dyscypliny z wielu emocji.

Zbyszek Grochal
17.07.2018
09:58

Zbyszek Grochal napisał

Wyścigi robo bolidów to jednak pozostanie ciekawostka, choćby z tych powodów, o których piszesz. Myślę jednak, że nawet przy czymś takim mogą się one w jakimś stopniu przydać do ulepszenia algorytmów autonomicznych samochodów.

POZOSTAŁE KOMENTARZE (13)