Zobacz możliwości portalu TurboRebels

Zobacz sesje zdjęciowe, kalendarz imprez, i wiele więcej.
Zaloguj się, włącz tablicę i wyłącz ten komunikat ;)

Dakar 2021 nie odpuszcza zawodnikom ani na moment. Po dniu przerwy zregenerowanych zawodników organizatorzy rzucili wprost na najtrudniejszą część rajdu, czyli odcinek maratoński i piekielny OS dziewiąty.

Motocykle

Wśród motocykli działo się dużo, naprawdę dużo. Zaczęło się od drobnego błędu Rossa Brancha na siódmym odcinku, który zakopał jego marzenia o dobrym wyniku. Ross po wywrotce musiał walczyć z łańcuchem zaklinowanym między ramą. Pierwszy odcinek po przerwie wygrał Ricky Brabec, przed Ignacio Cornejo oraz Skylerem Howsem. W generalce Cornejo nagle objął prowadzenie przed Pricem i Samem Sunderlandem oraz czwartym Xavierem de Soultrait. Zawodnicy dojechali na biwak etapu maratońskiego, gdzie sami musieli sobie radzić ze sprzętem. Toby Price potrzebował cudu, bo tylną oponę naprawiał… popularnymi „trytytkami”, po tym jak uszkodził jej bok. Kolejny dzień okazał się jednak dramatem dla niedawnego lidera Xaviera de Soultrait. Francuz najpierw stanął na trasie i naprawiał motocykl, a potem zaliczył spory wypadek, po którym stracił przytomność i został zabrany do szpitala. Odcinek wygrał tym razem liderujący Cornejo, przed Pricem i Brabeciem. Toby Price z tą oponą naprawdę dokonał niemałego cudu. Dziewiąty etap zapowiadany był jako jeden z najtrudniejszych na rajdzie i to nie bez powodu. Zawodnicy motocykli odczuli to szczególnie. Najpierw ostatecznie padł silnik w motocyklu Rossa Brancha, dla którego dobrze rozpoczęty Dakar w drugiej części zmienił się w dramat. Potem upadł wicelider rajdu Toby Price, który wydawało się, że potrafi zachować margines błędu. Niestety bodajże złamany obojczyk i podróż helikopterem do szpitala oznaczała definitywny koniec marzeń, a w momencie upadku Price miał już tyle przewagi nad Cornejo, że jechał jako lider rajdu. Skończyło się na wygranej Benavidesa, przed Brabec’iem i Cornejo, który utrzymał fotel lidera rajdu z dziesięciominutową przewagą. Ciekawe, czy Chilijczyk będzie w stanie kontynuować równą szybką jazdę, bo ma za sobą do utrzymania Benavidesa, Sunderlanda i Brabeca, a do końca tylko (lub aż) trzy etapy.

Jeśli chodzi o naszych, to niestety tak Adam Tomiczek, jak i Jacek Bartoszek musieli się wycofać na ósmym etapie. W rajdzie pozostał zatem tylko Konrad Dąbrowski, który zajmuje 33. miejsce w generalce.

Quady

Tu nie dzieje się wiele, bo i nie ma kim. Odpadł jeden z głównych pretendentów, czyli Nicolas Cavigliasso, a na czele rajdu z dwudziestominutową przewagą jedzie Manuel Andujar. Kamil Wiśniewski podróżuje raczej bez szczęścia i tempa. Obecnie Polak zajmuje szóste miejsce na 10 zawodników pozostałych w rywalizacji, a do lidera traci ponad sześć godzin.

SSV

To ta kategoria, którą lubimy. Lubiliśmy. Nie no dobra – lubimy dalej i to całkiem mocno. Zaczęło się dosyć spokojnie od zwycięstwa odrabiającego straty Lopeza Contardo, którego łupem padł siódmy odcinek. W tym momencie liderem rajdu wciąż był Aron Domżała, który równym tempem, starał się spokojnie jechać dalej. Świetnie spisywał się za to debiutujący Michał Goczał, który jechał tempem podobnym do Arona i kończył etapy tuż za liderami. Niestety załoga Domżała / Marton dojechała na biwak etapu maratońskiego z problemami z układem napędowym. Panowie kończyli odcinek z napędem jedynie na tylną oś i nie zanosiło się by naprawili to bez pełnego serwisu. To zaowocowało stratą aż pół godziny na kolejnym odcinku i spadkiem na czwarte miejsce w generalce. Na ósmym etapie z rywalizacji odpadła Cristina Gutierrez jadąca w czołówce rajdu, a wygrał go Lopez Contardo, który tym samym kontynuował odrabianie strat i wskoczył już na podium za Setha Quintero (jadącego w klasie T3, więc w sumie nas nie interesującego) oraz liderującego Austina Jonesa.

Dziewiąty etap to kolejny pokaz potęgi polskich załóg w klasie SSV. Wprawdzie wygrał go Lopez, przed Khalifa Al-Attiyah, ale trzeci był Marek Goczał z Rafałem Martonem w fotelu pilota! Na siódmym miejscu finiszował Aron Domżała, a na ósmym Michał Goczał. Z rywalizacji odpadł Seth Quintero, a Austin Jones zaliczył spore problemy techniczne i stratę ponad pół godziny. W wyniku całego zamieszania Aron Domżała znów wskoczył na podium w generalce, aczkolwiek ze stratą ponad pół godziny do liderującego Lopeza i dwunastu minut do drugiego Jonesa. Alan ma także prawie pół godziny przewagi nad czwartym… Michałem Goczałem! Wiem, że do mety jeszcze daleko, ale mamy spore szanse by w klasie SSV na podium zagościła polska flaga.

Ciąg dalszy na 4 kółka i nie tylko...

PS. Zapraszamy do śledzenia "4 kółek" na Facebooku, Twitterze i Instagramie. Tam jeszcze więcej treści!

Komentarze (2)

Patryk Andrzejewski
13.01.2021
16:18

Patryk Andrzejewski napisał

Zdecydowanie się zgadzam!

Grzegorz Paczuski
13.01.2021
14:06

Grzegorz Paczuski napisał

To zdjęcie okładkowe to jak jakiś artwork. No dzieło sztuki po prostu!

POZOSTAŁE KOMENTARZE (2)