Zobacz możliwości portalu TurboRebels

Zobacz sesje zdjęciowe, kalendarz imprez, i wiele więcej.
Zaloguj się, włącz tablicę i wyłącz ten komunikat ;)

Cały dzień snuł się po swoim garażu. Jego Super Glide z silnikiem Evo, byłby teraz gotowy do drogi. Niestety, rok temu zabrał go windykator. Tom, niegdyś krewki zakapior zbyt wiele spraw odpuścił. Wiedział, że już nigdzie nie pojedzie. Dał sobie spokój z płaceniem rachunków, a od tygodnia odżywiał się już tylko piwem na śniadanie i whisky wieczorem. Czasem od niechcenia łapał kawałek pizzy, którą kupował na rogu.

 

Żona zostawiła go przed dziewięciu laty. Zabrała dzieciaki i uciekła z innym na Florydę. Miała dość narzekania na wszystko i pijackich awantur. Tomowi został jedynie hejt w sieci, czemu oddawał się z rozkoszą każdego dnia.

Ostatecznie pogrążył się kilka miesięcy temu. Wiadomość o wprowadzeniu przez jego ukochaną niegdyś markę nowej generacji silników, czyli Milwaukee Eight, spadła na niego jak grom. Tego było już za wiele. Tom od lat miał wyrobione zdanie o Harleyu, którego kiedyś kochał. Generacja silników Evolution była dla niego ostatnią akceptowalną. Twin Cama wprowadzonego w 1999 roku odrzucał.

W momencie, gdy dowiedział się z gazety, iż nowy silnik wprowadzony z nadejściem roku 2017 ma wibracje mniejsze o 75% oraz że zastosowano w nim wałek wyrównoważający i czterozaworowe głowice, łzy napłynęły mu do oczu. Nie wytrzymał. Zapił wtedy srogo.

Od tej pory po pijanemu krzyczał w barze, że nowe Harleye są dla ciot. Deklarował nawet, że odpali Shovelheada, którego miał rozebranego do remontu od dwunastu lat. Maszyna była tego warta. Tym Tour Glide z lat osiemdziesiątych przejechał osiemdziesiąt tysięcy mil. Niestety, silnik w końcu wymagał remontu, ale zamiast ponownie na drogę, motocykl trafił do kartonów i w kąt garażu.

Dzisiejszy dzień miał to wszystko skończyć. Raz na zawsze zatrzymać huśtawkę emocjonalną. Tom postanowił, że zrobi to teraz.

Puścił Hanka Williamsa. Luzował się przy nim. Jednym haustem zażył kilka opakowań relanium i popił je szklanką burbonu. Spokojny jak nigdy osunął się na kanapę. Zasypiając na wieki patrzył na plakat z wizerunkiem Tour Glide Shovelhead rocznik 1980. Jego pierwszy motocykl. Kompan, z którym tyle przeżył. Tom chciał zabrać ten obraz ze sobą na druga stronę.

Zostawmy na chwilę Toma, niech kona w spokoju. Zobaczmy jak jeździ nowy Road Glide z silnikiem Milewaukee Eight 107” (1753 cm3). Nowym, dziewiątym w historii Harleya twinem.

 

Po pierwsze, na Road Glide siedzi się nisko. Zwłaszcza względem wysokiej kierownicy. To wrażenie potęguje jeszcze usytuowanie za ogromna owiewką. Od pierwszego kilometra czuć, że jest inaczej niż w Road Glide z poprzednimi silnikami. Motocykl świetnie się prowadzi. Wibracje są mniejsze, a otwarcie przepustnicy powoduje większe emocje – fajnie.

Moment obrotowy wynosi teraz 150 Nm. To o 10% więcej niż w analogicznym silniku Twin Cam. Należy jednak pamiętać, że jego zakres jest dostępny od nieco wyższych obrotów. Po ludzku mówiąc M8 (Milewaukee Eight) trzeba bardziej niż TC (Twin Cam) wkręcić na obroty startując. Jednak kiedy moment obrotowy się po chwili pojawi, ciągnie jak opętany.

Czterozaworowe głowice nowej jednostki znacznie zwiększają teraz przepływ gazów. Mimo spełnienia aktualnych norm nie czuć, że silnik jest zdławiony. Podwójne świece zapłonowe w każdym cylindrze poprawiły efektywność spalania. Rozrząd napędza teraz jeden krótki łańcuch, co zmniejszyło opory silnika (w TC są dwa łańcuchy).

A podwozie? Świetna stabilność w zakrętach daje się odczuć w pełnym zakresie prędkości. Łuki na tym Harleyu to przyjemność. Teraz jeszcze bardziej czuć ograniczenie przechyłu szerokimi podestami. Ten motocykl może się składać dużo bardziej, niż mu na to pozwolono.

Na autostradzie trudno o lepsze wrażenia.  Motocykl jest bardzo odporny na boczny wiatr. Dodatkowo należy pamiętać, że efektem zmian silnikowych jest zmniejszenie zużycia paliwa, co przekłada się na wzrost zasięgu. Użytkownicy robiący Touringami po tysiąc kilometrów dziennie na pewno to docenią.

Na drodze i autostradzie super. Jednak kiedy zapragniesz zjechać na boczne drogi i przed Tobą pojawi się odcinek szutrowy, uważaj. Zawieszenie Road Glide jest twarde jak Tom piętnaście lat temu. Ten motocykl to nie klasyczna amerykańska kanapa. Podwozie nie wybiera prawie wcale większych dziur. Road w nazwie trzeba brać na poważnie. Dojazd gdziekolwiek szutrem z uwagi na charakterystykę oraz obniżenie motocykla o 20mm względem poprzednika, trzeba traktować raczej warunkowo.

Nowy silnik w czasie jazdy brzmi dobrze. Każde otwarcie przepustnicy powoduje narastający grzmot i współmierne przyspieszenie. Jeśli jednak kupujesz Harleya by słuchać wolnych obrotów odpuść sobie M8.

Z ostatnimi TC można było jeszcze coś w tej kwestii zrobić. Ustawić 800 rpm, udrożnić wydech z dolotem i grało. Z nowym silnikiem, mimo iż wysterowanym fabrycznie na obrotów około 850 tak fajnie nie będzie. M8 ma po prostu inną charakterystykę, spowodowaną między innymi zmniejszeniem stosunku skoku tłoka względem średnicy cylindra. Taki lajf.

Dla ortodoksów ważne są też wibracje. Teraz są one rzeczywiście dużo mniejsze, ale nie można powiedzieć, że zanikły całkiem. Dalej czuć pulsację silnika. Najbardziej zredukowano te drgania, które potrząsały całym motocyklem na biegu jałowym.

Silnik M8 może być chłodzony na dwa sposoby. W testowanym Road Glide temperaturę obniża olej. Jest go o około litr więcej niż w Twin Cam. Przede wszystkim ma on odbierać ciepło z głowic. Przed silnikiem znajduje się jego chłodnica. W serii Ultra Limited zastosowano natomiast chłodzenie głowic cieczą w systemie Twin-Cooled. Oba rozwiązania dają silnikowi to, co najważniejsze w chłodzeniu cieczami, czyli odbiór temperatury z kluczowych obszarów, jednak bez zwiększenia masy i gabarytów pełną arterią wodną.

Początkowo sądziłem, że to złudzenie, ale po kilku dniach zauważyłem wyraźnie, że nowy silnik dużo mniej grzeje nogi kierowcy podczas jazdy w korkach. Co potrafi w tej kwestii dotychczasowy TC wiedzą wszyscy, którzy latem jeżdżą nimi po mieście.

Kolejną ciekawostką jest to, że alternator zamontowany w M8 jest o połowę bardziej wydajny niż w TC. Ta informacja ucieszy wszystkich, którzy lubują się w „pełnej elektryce” lub zamierzają zrobić z motocykla regularną choinkę. Wreszcie „seryjne dynamo wyda”. Pozostając przy prądzie trzeba zaznaczyć, że system info rozrywki wymaga przyzwyczajenia. To nie jest rynkowe maksimum.

 

Ostatecznie Road Glide i inne maszyny serii Touring stały się jeszcze bardziej zdecydowanymi połykaczami autostrad. Lepiej jadą i lepiej skręcają. Kultura ich pracy znacznie się poprawiła. Jeśli klienci naprawdę tego szukali to dostaną to z nawiązką.

 

PS

Tom, zanim podjął życiową decyzję, jednego nie wziął pod uwagę. Podobno marka wprowadziła zmiany w silniku wsłuchując się w uwagi swoich klientów. Tom nigdy nim nie był. Swoje motocykle kupował używane, a naprawiał je sam. Być może dlatego, nikt do niego nie zadzwonił i nie pytał, co sądzi o zmianach. Nikt również nie kazał mu kupować motocykla z silnikiem nowej generacji. Tom za znacznie mniejsze pieniądze niż potrzeba na zakup maszyny z napędem M8 wyremontowałby swego starego Shovla na nowych częściach. Maszyna służyłaby mu wiernie jeszcze wiele lat. A tak …

R.I.P. Tom

 

Mazurek

 

Zdjęcia: Michał Mazurek

 

Wielkie dzięki dla Marka z Rillis Cycle Works, Pawła i Uli za pomoc przy robieniu zdjęć.

Komentarze (2)

Tomek Raczek
23.06.2017
15:26

Tomek Raczek napisał

Wszedłem w tekst za sprawą komentarza @Grzegorz, bo motocykle to nie do konca moja bajka ale nie zawiodłem się. Bardzo ciekawie napisany tekst!

Grzegorz Paczuski
22.06.2017
11:27

Grzegorz Paczuski napisał

Motocykle to nie jest to co mnie jakoś tam za serce łapie, ale Twój styl pisania i to wprowadzenie to istne mistrzostwo świata!

POZOSTAŁE KOMENTARZE (2)