Kiedy myślałem, że to już koniec i ten fragment historii pod hasłem "Arrinera Hussarya" wreszcie odpływa w zapomnienie, odezwał się do mnie... Pan Piotr Gniadek, czyli prezes zarządu Arrinera S.A. Co z tego wynikło? Zapraszam do czytania.
Naprawdę nie zamierzałem już wspominać o tym przykrym epizodzie naszego przemysłu, którego temat wielokrotnie poruszałem na "4 kółkach" - nie będę spamował linkami, zachęcam do skorzystania z wyszukiwarki na górze strony. Niemniej skoro ktoś sam się naprasza i zamierza mi "wytłumaczyć" jak to jest naprawdę, niestety nie mogę pozostać obojętny. Pan Piotr raczył w minionym roku skomentować wpis odnośnie Arrinery na mojej stronie, przedstawiając swoją wersję wydarzeń, a także przesłać mi tą samą treść na platformie Facebook.
Poniżej znajdziecie większość rozmowy (to ładne kilka stron A4). Skróciłem całość, by dało się to czytać, ale z tego co wrzucam nic nie wycinam, aby nikt mi nie zarzucił zmieniania ciągu logicznego. Pozwoliłem sobie też nieco poprawić podstawowe błędy, by było to w formie przystającej do strony. Zaraz przeczytacie wypowiedzi Pana Piotra "PG", moje odpowiedzi "4K" i swobodne komentarze oraz przemyślenia na teraz.
Wszystko zaczęło się od komentarza umieszczonego TUTAJ i identycznej treści przesłanej do mnie na profil 4 kółka i nie tylko. Moja odpowiedź wyglądała następująco:
4K: Dzień dobry,
Dziękuję za przesłane informacje, w wolnej chwili się z nimi zapoznam. Niemniej prawo jednoznacznie stanowi, że nic Panu Balkanowi nie zostało udowodnione, w związku z tym nie jest winny, ergo mówienie, że ktoś nie jest niewinny, nie jest tożsame z jego winą. Nie czuję się uprawniony do udzielania rad, niemniej zaprezentowanie planu działań firmy i jego realizowanie zakończyło by temat rozważań o intencjach spółki, tymczasem do tej pory robi ona wszystko by ewentualne dobre intencje zamazać. Tym samym do czasu żadnego wyroku jednoznacznie stwierdzającego czyjąś winę lub rzeczywistego pojazdu, sprzedawanego i jeżdżącego po drogach publicznych, żadna wiadomość na facebooku, żaden list otwarty, prośba lub groźba nikogo nie przekonają, co do czystych intencji Pana firmy - w tym mnie.
Niemniej dziękuję za kontakt i pozdrawiam.
Po mojej odpowiedzi Pan Piotr (pozwolę sobie skrócić) raczył stwierdzić, że na pewno nie przeczytałem dokumentów sądowych, zaopiniował proces, który według niego nie był procesem na fakty, tylko próbą przetrwania drugiej strony (i najwyraźniej głupi sąd dał się na to nabrać), a generalnie to stwierdził, że jeśli jego argumenty mnie nie przekonują, to cytuję "Pana intencje są nad wyraz czytelne".
Ciekawe jakie są moje intencje powiem szczerze, bo sam nie wiem? Wielkie zachodnie koncerny mnie opłacają, żebym gnębił genialny pomysł polskich inżynierów? Big Pharma? Płaskoziemcy? Antyszczepionkowcy? Może po prostu kosmici?
4K: Panie Piotrze,
[...] Jeśli naprawdę chce Pan wchodzić w polemikę to jak mówiłem - wyroku nie ma i nie będzie, więc nikogo nie przekona. Może mnie Pan przekonać odpowiadając na najprostsze pytania: czemu wszyscy zadający rzeczowe pytania firmie Arrinera choćby w mediach społecznościowych są blokowani i usuwa się te treści? Niejednokrotnie próbowałem i skutecznie mi to uniemożliwiano, a tu nagle Pan pisze wiadomość z argumentami? Nie rozumiem takiego podejścia. Dlaczego koncepcja samochodu jest zmieniana systematycznie co rok/dwa, zamiast wreszcie cokolwiek sprzedać? Dlaczego firma działa w tak nieprofesjonalny sposób, że samochód za kilkaset tysięcy miał lub wciąż ma być zbudowany na konstrukcji ramy, podczas gdy od praktycznie 20 lat wszystkie supersamochody oparte są o monokoki z dość oczywistych powodów? Każdy mający blade pojęcie o konstrukcji samochodów od razu stwierdzi, że to abstrakcja? Jak poważna firma mająca produkować auto klasy premium może pokazywać na targach niekompletne pojazdy, np. we wnętrzu? To zakrawa o kompletny brak profesjonalizmu i jak mówiłem - brak jest jednoznacznych i znanych opinii publicznej dowodów, że firma ma lub kiedykolwiek miała dobre intencje, natomiast jeśli nawet je miała, to sama sobie zapracowała na to co ma teraz. Nie znam firmy w historii motoryzacji, która tyle razy zmieniała wygląd pojazdu, wnętrze itp. i wciąż twierdziła, że to wersja ostateczna.
To nie tak, że ja, czy ktokolwiek inny ma złe intencje. My po prostu nie mamy żadnych argumentów by twierdzić inaczej. Nic nie stoi na przeszkodzie by Pan lub Pana firma takie dały opinii publicznej.
Następnie Pan Piotr przesłał mi porcję odpowiedzi na moje pytania, którą ja z kolei też skontrowałem. Dyskusje odnośnie konkretnych treści poniżej. Na pierwszy ogień ta o doniesieniach firmy, że rozmawiała z GM o kupnie silników, podczas gdy...
4K: Ponadto w samej apelacji (o ile gdzieś mi nie umknęło) nie ma w ogóle odniesienia do tematu domniemanych silników od GM, stąd wnioskuję, że firma w tym temacie zgadza się z ustaleniami przedstawionymi w sądzie.
PG: Wszystkie nasze modele Arrinera Hussarya posiadają silniki od GM serii LS. Pierwszy prototyp z 2011 roku posiada silnik V8 Audi.
4K: Moje stwierdzenie nie dotyczyło silników zamontowanych, ale domniemanych rozmów z GM na temat zakupu silników, na które dowodem miały być maile do dealera bodaj Opla.
Ciąg dalszy na 4 kółka i nie tylko...
PS. Zapraszamy do śledzenia "4 kółek" na Facebooku, Twitterze i Instagramie. Tam jeszcze więcej treści!
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!