Pablo Escobar. Don Pablo. El Patron. Król kokainy. Kierowca wyścigowy. Choć od lat Pablo Escobar nie żyje, to obecnie staje się celebrytą, wręcz ikoną pop kultury. Tę sławę z pewnością zawdzięcza niezwykle popularnej serii Netfix’a pt. „Narcos” oraz serii książek wydanych przez swojego syna – Juana Pablo Escobar. Dziś do Waszej dyspozycji oddaję pierwszą część materiału o „Samochodach Pablo Escobara”. W tej części poznacie Pablo Escobara – kierowcę wyścigowego i dowiecie się jak pieniądze pochodzące z handlu kokainą przyczyniły się do rozwoju motorsportu w Kolumbii. W drugiej części zapoznam Was ze szczegółami jego prywatnej kolekcji samochodów. Zapraszam do Kolumbii!
15 ton kokainy dziennie. 60 milionów dolarów przychodu tygodniowo. 2.500$ tygodniowo na gumki do spinania pieniędzy. 10% majątku rocznie zjadanego przez szczury. Kontrola nad 85% światowego i 90% amerykańskiego rynku kokainy. To wszystko w ręku jednego człowieka, który powiedział sobie „Przed 30 rokiem życia muszę zarobić pierwszy milion pesos”. W latach 1987-1993 Escobar regularnie lądował w rankingach Forbes’a w pierwszej dziesiątce najbogatszych ludzi świata (głównie w okolicach 7 miejsca). Jego fortunę szacuje się na 30 miliardów dolarów, jednak bardziej prawdopodobna wydaje się suma 50 miliardów.
Minął równy rok od mojej rozmowy z jednym z najgroźniejszych pruszkowskich gangsterów lat 90 – Jarosławem „Masą” Sokołowskim o samochodach polskiej mafii. Mało kto wie, że polscy gangsterzy utrzymywali kontakty z Kartelem z Medelin, a nawet z samym Pablo Escobarem. Choćby Słowik wraz ze swoją żoną byli przetrzymywani jako zabezpieczenie dużego transportu z Kolumbii. Prywatne życie gangsterów, ludzi zamożnych i celebrytów od zawsze interesowało opinię publiczną. Choć z Pablo Escobarem nie uda mi się już spotkać i porozmawiać o samochodach, to na podstawie tego co po sobie pozostawił, a szczególnie opierając się na wspomnieniach jego syna Juana Pablo Escobara, który obecnie żyje pod zmienionym imieniem i nazwiskiem jako Sebastian Marroquin, mogę odpowiedzieć na jedno pytanie. Czym jeździł Pablo Escobar? Dziś skupimy się na mało znanym epizodzie z jego życia jakim były wyścigi samochodowe oraz wpływie koko-dolarów na rozwój kolumbijskiego motorsportu.
Escobar – kierowca wyścigowy. Przygodę z wyścigami Pablo rozpoczął od motocykli crossowych. Zawody odbywały się nieopodal fabryki Ranault – SOFASA. Jednak Pablo doznał poważnego wypadku podczas jednego z wyścigów i mocno się poturbował, tym samym postanowił przesiąść się do samochodów. To zabawne, że jedną z pierwszych wzmianek w kolumbijskiej prasie o Pablo wcale nie było to ilu ludzi zginęło w zamachu zorganizowanym przez jego żołnierzy. Pierwszy raz napisano o jego sukcesach jako debiutancie w wyścigach samochodowych. W roku 1979 Pablo Escobar (numer startowy 70) oraz jego kuzyn Gustavo Gaviria (numer startowy 71) wystartowali w popularnej, kolumbijskiej, serii wyścigowej – Copa Renault 4, na torze w Bogocie – Autodromo Ricardo Mejia.
Miłośnik Renault 4. „Kokainowy król” wprost kochał Renault 4, może dlatego że był to pierwszy samochód, w którym został zatrzymany przez policję. Siostra Pabla – Alba Marina, w jednym z wywiadów wspomniała, że jej brat do tego stopnia lubił ten samochód, że potrafił wymieniać swoje drogie, luksusowe, auta na poczciwe Reanult 4. Drugą rzeczą jest to, że Renault 4 było bardzo popularnym samochodem w Kolumbii – musimy takie przetestować, więc jeśli ktoś ma to zapraszam do kontaktu. Ten mały francuski „kanciak” był tani i mało awaryjny, przez co masowo pokochali go Kolumbijczycy. Popularnie mówi się, że „zmotoryzował lud”, jak Fiat 500 Włochów, albo VW Beetle Niemców. Samo R4 do dziś jest autem-symbolem w Kolumbii, gdzie do tej pory są liczne kluby miłośników tego auta.
Rok 1979 był poświęcony ściganiu. Pablo wybrał serię Reanult 4 i postanowił do niej dołączyć, a jego kuzyn i współpracownik – Gustovo, po prostu nie miał wyjścia. Pablo bardzo poważnie podszedł do kwestii wyścigów. Już rok wcześniej zakupił 10 aut i wynajął 5 mechaników, a do tego wykupił inżynierów z pobliskiej fabryki Reanult – SOFOSA, żeby odpowiednio przygotowali samochody. Zamontowano klatki, przerobiono układ wydechowy i poprawiono siniki. W tym czasie nie tylko Pablo postanowił dołączyć do wyścigów. W stawce pojawili się również jego najwięksi konkurenci na rynku kokainowym – bracia Ochoa. W serii Reanult ścigał się młodszy z braci – Fabio, starszy występował jako sponsor.
Team Escobar. Na zawody jeździł nie tylko cały zespół mechaników i obsługi, ale również duża część rodziny, a tacy ludzie nie mogą spać gdziekolwiek. Dlatego już przy okazji pierwszego wyścigu Pablo wynajął całe najwyższe piętro Hotelu Hilton, płacąc za cały rok z góry. Juan Escobar (syn Pablo) wspomina: „To było oczywiście bez sensu, bo pokoje były używane wyłącznie 6 weekendów w roku. Później stały puste. Tata śmiał się, że Reanult Copa powinno nazywać się Renault Coka” – to za sprawą tego, że oprócz Escobara i braci Ochoa, do rywalizacji sukcesywnie dołączali kolejni mniejsi i więksi handlarzy narkotykami z Medelin i Cali.
Pierwszy wyścig. 25 lutego 1979 roku. Oficjalnie Pablo był biznesmanem, deweloperem, filantropem i kierowcą wyścigowym, a nie kokainowym baronem… przynajmniej tak twierdziła prasa, chociaż wszyscy wiedzieli, co kryje się u podstaw jego bogactwa. Zresztą przyjeżdżanie na zawody ciężarówkami wypchanymi zapasowymi częściami,z niemalże profesjonalnym zespołem wyścigowym i wystawiając do wyścigu cztery w pełni przygotowane auta (jedno dla Pablo, drugie dla Gustavo i dwa na zapas) trzeba dysponować niemałym budżetem. Julian Calle, jeden z rywali Escobara, tak wspomina jego udział w wyścigach –„Pablo był jednym takim zawodnikiem. Na zawody przylatywał helikopterem. Po wyścigach zapraszał wszystkich na wystawne kolacje z szampanem i pięknymi kobietami. Zastanawiam się, czy ktokolwiek wierzył w to, że on tak naprawdę nie handluje narkotykami.” Pewnego dnia Pablo dowiedział się, że w pobliskim klubie nocnym koncert będzie miał Julio Iglesias. Postanowił kupić 100 biletów i zaprosić wszystkich zawodników wraz z zespołami.
Show. Rywalizacja toczyła się również poza torem na płaszczyźnie „show”. Bracia Ochoa na debiutancki wyścig przyjechali nowiutką ciężarówką, która z tyłu miała warsztat, a z przodu biuro. Wystawiając przy tym również cztery wyścigowe auta. Komentatorzy zawodów wspominali, że kolumbijskie wyścigi jeszcze czegoś takiego nie widziały. Jak widać gangsterzy bardzo ubarwiali całą serię. To też sprzyjało rozwojowi biznesu. Pewnego razu podczas zawodów, będąc na obiedzie w restauracji należącej do Fabio Ochoi, Pablo poznał handlarza koni – Gonzalo Rodrigueza Gacha aka „the Mexican”. Parę miesięcy później, Gacha stał się bardzo ważną postacią w firmie Escobara, głównie odpowiedzialny był za przemyt kokainy, a później włączył się w walkę Pabla z kolumbijskim rządem.
Nie zmienia to faktu, że oficjalnym sponsorem Escobara w wyścigach była firma produkująca rowery – Bicicletas El Osito, prowadzona przez kolarza i zarazem brata Pabla – Roberto Escobara. Drugim ze sponsorów był bank – Depositos Cundinamarca. To co sprawiło, że Pablo zaczął pojawiać się w gazetach był fakt, że jako debiutant w wyścigach samochodowych już w połowie sezonu 1979, był drugi w stawce. Zdobywając 13 punktów, był tuż za znanym biegaczem – Alvaro Mejia. El Patron zapytany przez dziennikarza o jego sukcesy odpowiedział: „Nie mogę zaprzeczyć, życie się uśmiecha do mnie cały czas. Jestem szczęściarzem!”
Jednak to, że odnosił sukcesy nie oznacza, że Don Pablo był wybitym kierowcą. Według wszelkich doniesień, prowadził raczej słabo jak na kierowcę wyścigowego. Pomimo tego, że samochody kochał. Miał nawet problem z uzyskaniem samej zgody na wyścigi, bowiem lekarze odpowiedzialni za zawodników po zbadaniu Escobara stwierdzili, że nie może się ścigać ze względu na niepokojące wyniki encefalografu. Na szczęście Pablo zawsze miał przy sobie „kieszonkowe” w postaci dwóch milionów pesos na takie drobne, niespodziewane, wydatki. Po tych formalnościach, Pablo pojawił się w pit lane w połyskującym pomarańczowym kombinezonie, a Gustavo w czerwonym.
Nie od dziś wiadomo, że w wielu przypadkach nie ścigają się umiejętności, a pieniądze. Tych El Patron miał wręcz nieskończoną ilość, a do tego nie trzeba mówić, że był dość sprytnym człowiekiem. Seria Reanult 4, tak jak dziś choćby Puchar Kia Picanto, zakładała, że auta mają być seryjne, wyłącznie z niewielkimi dopuszczonymi modyfikacjami. Tak się składa, że samochody Pabla seryjne do końca nie były. Pablo wydał ogromne pieniądze wynajmując dodatkowych inżynierów, którzy pracowali nad innowacjami w jego wyścigówkach. Rozdawał nawet bonusowe dolary za usunięcie każdego niepotrzebnego kilogram z jego auta. Gdy tylko pojawiła się informacja, że francuzi opracowali nowy typ silnika, Pablo nie czekając zamówił trzy jednostki, które jednak kompletnie się nie sprawdzały. Pomimo protestów innych zawodników oficjalnie w autach teamu Escobar nigdy nie znaleziono niczego niezgodnego z regulacjami.
Na tym nie koniec. Pablo słynął ze swoich nieskończonych, skorumpowanych, kontaktów i znajomości. Skoro w pewnym momencie wręcz „utrzymywał” państwowych prokuratorów i sędziów sądu najwyższego, to nie dziwi fakt, że przekupił kilku policjantów z drogówki. Gdy pewnego dnia miał odbyć się historyczny wyścig – pierwszy transmitowany w krajowej telewizji, Escobar zadbał o to, aby jego największy rywal po prostu nie dotarł na tor. Alvaro Meji powiedział tylko: „Policja trzymała nas na poboczu godzinami i sprawdzała dokumenty. Na tor dotarliśmy trzy minut przed startem.”
Porsche. Escobar kochał wyścigi Renault, jednak po zakończeniu sezonu na czwartym miejscu, które bardzo go rozczarowało, zawiesił swoją karierę w tej serii. Dołączył do wyścigów typu „hillclimb” w Medelinie. Do tego celu kupił wyścigowe Porsche 935 o mocy 560 koni. Założył się nawet z kolumbijskim kierowcą wyścigowym Ricardo „Razor” Londono o to, że pokona trasę o 15 sekund szybciej niż on. Finalnie dojechał 8 sekund… za Ricardo. Ale według Pablo to właśnie on wygrał z czego był bardzo dumny. Pablo miał kilka wyścigowych Porsche, ale raczej używał ich w warunkach cywilnych, dlatego szerzej przeczytacie o nich w drugiej części „Samochodów Pablo Escobara”.
Formuła 1 vs Pablo. Ricardo Londono był barwną postacią. Poznany podczas wyścigów stał się bliskim współpracownikiem Escobara. W późniejszym okresie założył firmę w Miami, która spełniała motoryzacyjne zachcianki Pablo. Jednak Londono zasłynął z innego powodu. Miał być pierwszym w historii kolumbijskim kierowcą w Formule 1. W 1981 roku wraz z teamem Ensign pojawił się na GP Brazylii. Ricardo wziął udział w sesji treningowej, w której wypadł całkiem nieźle, jednak FIA postanowiła nie wydać mu licencji uprawniającej do wzięcia udziału w sesji kwalifikacyjnej i samym wyścigu. Oficjalnie Bernie Ecclestone uzasadnił te decyzję „brakiem doświadczenia Ricardo w wyścigach”, jednak nieoficjalnie mówi się o tym, że powodem jego wyeliminowania był główny sponsor Londono – Pablo Escobar. Ricardo zakończył karierę wyścigową w 1985 roku, a w 2009 roku, wraz z dwoma innymi osobami, został zastrzelony w północnej części Kolumbii.
Łada 4×4. Barwną postacią, z okresu wyścigów w serii R4, był również poznany przy okazji wyścigów – Juan Yepes Florez. W 1984 na świat przyszła córka Pabla i Mari – Manuela Escobar. Pablo chciał, aby jej chrzestnym został jego wyścigowy kolega – Hector Roldan. Był to bliski znajomy Pabla, potężny gracz na kolumbijskim rynku kokainowym, właściciel sieci dilerskiej samochodów w Cali, a zarazem sponsor zespołu Roldanautos. To w tym zespole jeździł największy torowy rywal Escobara – Alvaro Mejia, który wygrał mistrzostwa Renault 4 w 1979 roku. Roldan wraz z Pablo bardzo się polubili i gdy tylko na zawody nie jechała Maria – żona Escobara, panowie urządzali sobie hotelowe orgie z przygodnymi dziewczynami. To bardzo wkurzało Marię i nie zgodziła się na to, aby Roldan został ojcem chrzestnym małej Manueli. Pablo uległ i na chrzestnego wybrał innego kolegę z toru – Juan Yepes Florez aka „John Lada”. Oczywiście jego pseudonim był związany z motoryzacją. Jako pierwszy sprowadził do Kolumbii radzickie Łady 4×4 w roku 1977 roku. Juan Escobar opisuje go słowami: „Florez był emerytowanym żołnierzem. Młody, przystojny, uprzejmy i miły dla każdego. Zawsze się uśmiechał.”
Plata o polomo racing. W kwestii motoryzacji Pablo oczywiście nie ograniczał się wyłącznie do samochodów wyścigowych oraz sponsorowania swojej barwnej kariery wyścigowej. O tym co znajdowało się w jego garażu dowiecie się w drugiej części „Samochody Pablo Escobara”. Jednak nie ulega wątpliwości, że zespół wyścigowy El Patron był niebywałą ciekawostką podczas każdego wyścigowego weekendu. Pewnego razu mieszkając w Hiltonie, podczas bardzo solidnej imprezy po wyścigu, jeden z mechaników wyrzucił pustą butelkę przez okno. Butelka trafiła pewnego jegomościa w ramię. Pech chciał, że był to ochroniarz towarzyszący samemu prezydentowi Kolumbii (w latach 1978-1982) Julio Cesar Turbay Ayala. Od razu wysłano służby specjalne na ostatnie piętro Hiltona. Po tym jak okazało się, że jest to impreza Pablo Escobara, na której bawiło się ponad czterdzieści osób i chcąc uniknąć rozlewu krwi, po prostu „ściszono muzykę”. Osoby, które nie były gośćmi hotelu pod eskortą rządowej ochrony zostały pokojowo wydalone z hotelu. Myślę, że ta anegdotka doskonale podsumowuje, jak wyglądała wyścigowa kariera Króla Kokainy – Pablo Escobara.
Druga część „Samochody Pabla Escobara” już wkrótce!
Na podstawie: „Pablo Escobar: My Father” – Juan Pablo Escobar / storify.com
Autor: Sławomir Poros
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!