W zeszły weekend miałem okazje spełnić jedno ze swoich motoryzacyjnych marzeń. Dzięki firmie autoprezent.pl miałem możliwość zrobić kilka okrążeń na torze w jednym z najszybszych i najbardziej dopracowanym technologicznie samochodzie na świecie czyli Nissanie GT-R. Wspominałem już o tym w innych artykułach, że jest to mój samochód nr 1 ze wszystkich do tej pory wyprodukowanych.
Przyjechałem na tor Motopark Ułęż około 11:00, spora grupa fanów szybkich samochodów i kilka tysięcy koni mechanicznych czekających na asfalcie. Stoi Ferrari 458 Italia, Audi R8, Ferrari F430, Chevrolet Corvette C7, Lamborghini Gallardo z czego Gallardo i F430 również w wersji Spider/Spyder (dla nie wtajemniczonych cabrio).
Długo nie czekając, idę załatwić formalności i wsiadam do GT-R’a. Do tej pory najmocniejszy samochód jakim jeździłem i jednocześnie miałem okazję lepiej poznać miał 190 KM, Nissan GT-R ma prawie 3 razy tyle. Instruktor daje mi kilka wskazówek i ruszamy na pierwsze kółko. Na początku myślałem, że będę zmieniał biegi łopatkami. Okazało się, że ustawiony jest pełen automat, ale po pierwszej długiej prostej przekonałem się, że to dobre rozwiązanie. Wszystko dzieje się tak szybko, że nie ma za wiele czasu na myślenie nad zmianą biegów, a raczej przy takiej mocy nie zrobiłbym tego szybciej niż automat. Dzięki temu bardziej mogłem skupić się na jeździe. Chciałem sprawdzić ile jadę na prostej, ale przy 160 przestawałem patrzeć na licznik, ponieważ GT-R dalej przyspieszał w zawrotnym tempie jakby robił dopiero pierwszą setkę i szukałem już tylko punktu hamowania. Podejrzewam, że podchodziło to pod 200 km/h.
Ok. Na początek dojazd na wyznaczone okrążenie i po prostej szybki łuk w prawo, prosta i slalom prawy, lewy, który przechodzi w kolejny prawy zakręt i wyjazd na krótką prostą – uważam, że to najciekawsza sekcja na torze. Kolejny już wolniejszy prawy i druga długa prosta na torze z szykaną od lewej strony (chyba tutaj jechałem z największą rezerwą ze wszystkich zakrętów, ale w ciągu 4 okrążeń nie zdążyłem tego rozpracować), potem dohamowanie do najciaśniejszego prawego zakrętu na torze, gdzie starałem się wykorzystać całą szerokość między pachołkami i wyjść jak najszybciej się da i mamy pierwsze okrążenie za sobą. Tor wydawałby się prosty i łatwy do zapamiętania, jednak jak na pierwszy raz i tak wystarczy, by poczuć możliwości tego samochodu.
Pytanie od instruktora: jak się podobało i czy wcześniej już jeździłem? W skrócie stwierdziłem, że z okrążenia na okrążenie widać coraz bardziej jak daleko przesunięta jest granica przyczepności w stosunku do „normalnych” samochodów i na ile ten samochód pozwala.
Podobno wykorzystałem całkiem sporo przyczepności i możliwości auta, więc musze przyznać, że jestem z siebie zadowolony tym bardziej, że wcześniej nie prowadziłem podobnego samochodu, a myślałem, że jednak będzie się prowadził o wiele trudniej i taka moc będzie ciężka do opanowania. Kiedy w 2-3 momentach wydawało mi się, że jestem już na granicy to byłem w błędzie, ponieważ na następnych okrążeniach widziałem, że Nissan GT-R pozwala na więcej.
Jeśli wcześniej wydawało Ci się, że jeździłeś szybko mając np. 200-250 KM i samochód ze sportowym charakterem to NIE. To nie jest szybko. Po takiej jeździe całkowicie zmienia się pogląd na szybką jazdę i szybkie pokonywanie zakrętów.
Dostępny był również KTM X-Bow. Nie mogłem nie skorzystać z dodatkowej możliwości przejechania się tym bezkompromisowym bolidem, ale chciałem poczuć co on potrafi w rękach profesjonalisty i usiadłem na fotelu pasażera. KTM X-Bow ma stosunek masy do mocy wynoszący około 3,3 kg/KM. Mimo, że na papierze jest wolniejszy od Nissana GT-R to jednak odczucia z jazdy są całkiem inne – chociażby dlatego, ze mamy tutaj otwarty kokpit i musimy jechać w kasku. Prędkości na prostej są niższe, ale w zakrętach ten samochód trzyma się nieziemsko i wyrywa na boki.
Emocje na mega wysokim poziomie, ale niestety krótko – tak podobno mówi wiele osób. Ja na pewno jeszcze wybiorę się na przejażdżkę Nissanem, ale tym razem na Torze Poznań, by móc pojechać jeszcze szybciej i sprawdzić możliwości tego potwora na w pełni profesjonalnym torze.
Jak wspominałem w moim artykule (10 motoryzacyjnych marzeń) chciałbym przejechać się Alfa 4C i kupić Nissana GT-R – myślę, że można jednak trochę nagiąć zasady i uznać ten podpunkt za zrealizowany. Pozostało więc jeszcze 9 do odhaczenia.
Jeśli macie ochotę poczuć kilkaset koni mechanicznych w jednym z super-samochodów to specjalnie dla czytelników bloga firma autoprezent.pl przygotowała ofertę specjalną – podając kod zniżkowy Autobloger8 i wykupując przejazd do końca października otrzymacie 8% zniżki.
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!