Zapewne każdy już słyszał o śmiertelnym potrąceniu dziecka na pasach przez kierowcę w Hondzie Civic Type-R. Komentarze są podobne, tj. pirat drogowy który szalał na drodze i przez to zabił dziecko. Gdyby jechał zgodnie z przepisami to by pewnie wyhamował przed wbiegającym dzieckiem na czerwonym świetle.
Z komentarzy wynika, że wina jest tylko i wyłącznie kierowcy Hondy. Ja jak najbardziej się z tym zgadzam. Jechał ze zdecydowanie nadmierną prędkością w środku dnia z ruchliwym mieście. Oczywiscie dziecko nie powinno się znaleźć na tej drodze ale bardzo trudno jest przeoczyć pieszych w okolicy przejścia i nie zareagować nawet jak ma się zielone światło. Tzn. bardzo trudno jest przeoczyć pieszych przy przejściu pod warunkiem, że w ogóle zwraca się uwagę na przejścia i pieszych w ich okolicy. Sytuacje które można określić jako niemal samobójcze wtargnięcie pod koła są rzadkością.
Cieszy mnie takie stawianie sprawy jakie wyczytuję z komentarzy. Jasne, że kierowca miał pierwszeństwo ale pasy to pasy, skrzyżowanie to skrzyżowanie, trzeba na nich uważać nawet jak ma się zielone światło a nie tylko bezmyślnie jechać do przodu. Gdyby nie trzeba było uważać na pasach to bez sensu byłoby je malować na drogach i ostrzegać o nich znakami bo nie wiem po co kierowca ma o nich wiedzieć jak w związku z nimi nic nie musi robić a cała odpowiedzialność jest tylko i wyłącznie po stronie pieszych.
Kierowca to pirat, do więzienia go na 20 lat i zabrać mu prawo jazdy do końca życia... - tak mniej więcej piszą ludzie a wielu z nich też musi należeć do grupy opisywanej poniżej.
Dzisiaj w skrzynce pocztowej znalazłem informację prasową z której wynika, że 1/4 kierowców jeździ na zimówkach w lecie. Z resztą rok temu sam pisałem na ten temat i robiłem własne "badanie" tj. liczyłem w lipcu auta na zimówkach w drodze do sklepu i wyniki miałem podobne. Do kompletu można dodać, że rynek używanych czy kiepskich opon w naszym kraju kwitnie. Nie mamy też żadnych oporów aby montować jeszcze bardziej badziewne chińskie klocki i tarcze hamulcowe. Nie mówiąc o elementach zawieszenia. Nie mówiąc już w ogóle o jeździe z niesprawnymi elementami i prześlizgiwaniu się przez badanie techniczne. Wszystko to sprowadza się do tego, że w przypadku nagłego hamowania czy wykonania uniku ("test łosia") nasze auto nie jest tak sprawne jak powinno być i zupełnie nie podobne do tego co wyjechało z fabryki.
No i tutaj widać pewne rozdwojenie jaźni. Bo jakby zapytać kierowców jeżdżących na zimówkach i z chińskimi kiepskimi podzespołami czy uznaliby swoją winę w przypadku kolizji gdyby ktoś im wbiegł na czerwonym świetle i by im zabrakło drogi do wyhamowania to zapewne niewiele byłoby odpowiedzi twierdzących. Pewnie każdy byłby zdania, że nie ma w tym ich winy, zielone to zielone, mają pierwszeństwo, czerwone to czerwone, pieszy musi czekać. No i przede wszystkim jak jechali z przepisową prędkością to już w ogóle "są czyści" a zimówki w lecie czy niesprawny amortyzator nie ma istotnego znaczenia w tych okolicznościach. Bo mieli przecież pierwszeństwo. Że to w ogóle dwie rożne sytuacje i nie ma co porównywać szalejącej Hondy do jeżdżącego z przepisowymi prędkościami Opla. Co prawda i ten i ten w wyniku własnych przewinień czy zaniedbań nie jest w stanie wyhamować przed pieszym wbiegającym na jezdnię ale... ale... ale... właśnie co?
Nie tylko nadmierna prędkość wydłuża drogę hamowania w nagłych sytuacjach ale też nasze kiepskie opony, zaniedbane układy hamulcowe, zużyte amortyzatory w rękach zupełnie przepisowych kierowców. Czerwona Honda z głośnym wydechem szalejąca po mieście rzuca się w oczy ale nawet gdyby "zakazać czerwonych Hond" to nie wpłynie to tak istotnie na bezpieczeństwo na naszych drogach jakbyśmy tego oczekiwali bo to nie one powodują te wszystkie dziesiątki wypadków z zabitymi i rannymi oraz setki kolizji jakie codzienne zdarzają się na naszych drogach.
Foto: Piotr Grzybowski, Superexpress
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!