Zobacz możliwości portalu TurboRebels

Zobacz sesje zdjęciowe, kalendarz imprez, i wiele więcej.
Zaloguj się, włącz tablicę i wyłącz ten komunikat ;)

Nie tak dawno temu na Le Mans 24h rządziły otwarte prototypy, które zniknęły m.in. ze względów bezpieczeństwa. Tylko czy wszystkie problemy tych konstrukcji nie zostały już przypadkiem rozwiązane? Czy naprawdę nie mogą wrócić na tory?

Przeszłość i teraźniejszość

Klasa Hypercar nie zaliczy za tydzień wymarzonego startu w WEC, mając raptem jedną nową konstrukcją na gridzie. Tak naprawdę w żaden sposób jej to nie umniejsza, bo wiele klas tak zaczynało. Dla wielu mocno niedoskonałe są jednak same założenia klasy Hypercar. Ja bym do wszelkich wątpliwości dodał jeden detal – moje marzenie. Kiedyś było ono znakiem rozpoznawczym prototypów, a teraz znikło w ogóle. Mowa o otwartym kokpicie.

Przez trzydzieści lat od pierwszego Le Mans 24h zwyciężały w nim auta sportowe o otwartych nadwoziach. Pierwszym „zamkniętym” zwycięzcą był w 1952 roku Mercedes W194. Kolejnym było dopiero Ferrari 250 LM w 1965 roku. Potem bywało już różnie, a wraz z pojawieniem się Grupy C i Porsche zamknięte nadwozia zaczęły królować. Co ciekawe powróciły na najwyższy stopień podium w 1996 roku także dzięki Porsche. Poza krótkim epizodem z GT1 oraz Audi-Bentleyem, zostały wraz z klasą LMP1 na tronie Le Mans 24h aż do 2009. Wtedy Peugeotowi wreszcie udało się wygrać z Audi. Niemiecka firma powróciła na tron w 2010 z ich R15. Była to do tej pory ostatnia wygrana prototypu z otwartym nadwoziem. Co się stało? Dlaczego znikły?

Argumenty

Powody są dwa. Pierwszy dość oczywisty, czyli bezpieczeństwo. Otwarte nadwozie to większe zagrożenie dla kierowcy. Wciąż (niestety) pamiętamy wypadek Julesa Bianchiego. Jules ścigał się w F1, gdzie owszem jeździ się szybko, ale wyścigi są krótkie. Teraz pomyślcie, że jeździcie po kilka godzin. Do tego wasza druga zmiana przypada w nocy, po godzinie snu od 7 rano, bo z emocji nie mogliście zasnąć. Wjeżdżacie na prostą La Sarthe mając 300 km/h na liczniku. Nie wiecie, że w ciemnościach przed wami odbija się po drodze koło urwane od auta GT. Przepis na tragedię gotowy. Myślę, że jest to argument, którego obalić się nie da.

Drugi temat to po prostu – wydajność aerodynamiczna takiej konstrukcji. Mówiąc wprost, auto z zamkniętym kokpitem jest sprawniejsze aerodynamicznie. Ma dużo bardziej „czysty” opływ w górnej części nadwozia, a to ciągnie za sobą multum konsekwencji. Zadaniem inżynierów wyścigowych jest zbudowanie jak najszybszej konstrukcji w ramach dostępnych przepisów. Symulacje komputerowe i najnowsza wiedza jednoznacznie pokazały, że konstrukcje zamknięte są szybsze. Kolejny argument nie do obalenia.

Ciąg dalszy na 4 kółka i nie tylko...

Komentarze (0)