Opis dotyczy mojego szkolenia bezpiecznej jazdy z listopada 2018
Co to za tor?
O tym torze już pisałem przy okazji mojego udziału w jednym z treningów na tym obiekcie TUTAJ
Jednak muszę wspomnieć, że zmieniła się droga dojazdowa na sam tor, na którą wcześniej trochę narzekałem, bo była to dość nierówna droga polna, teraz jest równy asfalt i na obiekt zjeżdżamy praktycznie prosto z ekspresówki, która była jeszcze w budowie w czasie gdy byłem tam pierwszy raz.
Przygotowanie samochodu
Samochód do udziału w szkoleniu nie wymaga jakiegoś specjalnego przygotowania, nic tam się nadmiernie nie zużywa i nie dostaje w kość. Nie musi być tez wyjątkowo mocny czy sportowy, jak widać wiek i rodzaj samochodów był dość zróżnicowany
Ponieważ to już moje moje czwarte szkolenie (wcześniej dwa stopnie „wtajemniczenia” wyjeździłem w Krakowie i jedno szkolenie sportowe w Łodzi) to może tylko dodam, że warto na płyty poślizgowe jechać jednak na lepszej oponie niż gorszej. Tym razem miałem założone roczne zimówki ze sporą ilością bieżnika, wcześniej wszystkie szkolenia na obiekcie w Krakowie przejeździłem na zmęczonych letnich oponach, które dramatycznie nie trzymały. Wiem, że na płycie chodzi o to, żeby się ślizgać, ale jednak warto mieć choć trochę przyczepności, żeby czuć co się dzieje z samochodem i coś z nim zrobić przy nieco większej prędkości niż 20km/h, na słabej letniej oponie byłem dość często tylko pasażerem gdy było trochę za szybko, bo samochód nie reagował. Zwłaszcza, że i pogoda tego dnia nie poprawiała przyczepności, było zimno, wietrznie i czasami padało.
Rejestracja
Tak samo jak przy rejestracji na trackday na tym obiekcie korzystałem z terminarza na stronie obiektu www.torjastrzab.pl, wypełniłem formularz, opłaciłem udział online i gotowe.
Organizacja szkolenia
Podobnie jak w innych szkoleniach tego typu po przyjeździe na tor podpisujemy dokumenty, bierzemy udział w wykładzie teoretycznym, który trwa około godziny, potem wsiadamy do swojego samochodu i jeździmy wykonując przeróżne ćwiczenia na płytach poślizgowych. Było to szkolenie podstawowe bezpiecznej jazdy więc ćwiczenia są podobne jak na każdym innym szkoleniu tego typu, więc nie będę się nad tym rozwodził, opisałem je już przy okazji szkolenia w Krakowie, choć tutaj program był nieco uboższy.
Z tego co się zdążyłem zorientować tego typu szkolenia na tym obiekcie nie odbywają się zbyt często, bo nie ma na nie chętnych. Sam polowałem na termin prawie rok czasu. W porównaniu do wspominanego tutaj przeze mnie z uporem maniaka Krakowa – to jednak widać, że instruktorzy nie mają wprawy w ich organizacji, lub po prostu mają luźniejsze podejście. Ma to swoje wady, ale ma też zalety. Uczestników było mało, jeśli się nie mylę było tylko 12 samochodów na 30 miejsc, podzielono nas na dwie grupy. Jednak podział na grupy nastąpił już na parkingu poprzez rozdanie opasek ludziom siedzącym w swoich samochodach, nikt nie powiedział, o co z tymi opaskami chodzi w efekcie prawie wszyscy ruszyli za pierwszym samochodem instruktora jaki wyjechał na tor myśląc, że to jest ten moment kiedy zaczynamy. Potem trzeba było wracać do depo, bo okazało się, że połowa z nas należy do innej grupy. Poszczególne ćwiczenia na płytach moim zdaniem powtarzane były także zbyt wiele razy i poświęcono za dużo czasu na wałkowanie tego samego manewru. Może to wynikało z małej liczby uczestników i przez to w kolejce do powtórki stało się bardzo krótko, a może tak to odebrałem, bo te podstawowe ćwiczenia przerabiałem już kilka razy na pozostałych szkoleniach i dlatego subiektywnie były one dla mnie nudne. W każdym razie moim zdaniem można było je trochę częściej urozmaicać podnosząc stopień trudności, robiąc jakieś kombinacje hamowań ze skrętem, czy dodając element zaskoczenia w postaci konieczności ominięcia dodatkowej przeszkody/słupka zwłaszcza w pierwszej połowie dnia.
Sam sobie je urozmaicałem kombinując na przykład aby z tej samej prędkości wyhamować z pedałem w podłodze korzystając z dobrodziejstw ABSu, za drugim razem wciskać hamulec na tyle delikatnie, żeby system się nie włączał i sprawdzałem co będzie skuteczniejsze. W sumie do niczego nie doszedłem bo odległości wychodziły mi podobne ale czas zleciał szybciej Natomiast na płycie poślizgowej symulującej poślizg na łuku drogi, gdzie normalnie w moim aucie występuje niechęć do skręcania i mega podsterowność, urozmaiciłem sobie te ćwiczenie maniakalnym szarpaniem ręcznego i wyprowadzaniem samochodu z poślizgu (poniższy filmik jest dość długi i nudny, a nie wszystkie próby tego samego manewru na nim umieściłem).
Tutaj sprawę urozmaicił mi też trochę instruktor, który dosiadał się czasami do mnie do samochodu i zaciągał mi ten ręczny z zaskoczenia, więc im więcej czasu upływało tym dzień stawał się mniej nudny.
I tu powinno paść pytanie – po jaką cholerę tam pojechałem i teraz narzekam skoro już to wszystko przejeździłem?
Odpowiedź brzmi „bo szarpak”.
Szarpak do szkolenia wszedł w dalszej fazie tego dnia. Otóż na tym obiekcie maja takie sprytne urządzenie, którego nie miały ośrodki w których szkoliłem się wcześniej i nie znalazłem żadnego ośrodka bliżej Opola, który by tym urządzeniem dysponował. Działa na tej zasadzie, że przejeżdżamy samochodem po specjalnych ruchomych płytach, urządzenie to znajduje się na początku płyty poślizgowej, gdy przejeżdżamy po nim przednią osią to nic się nie dzieje, gdy znajdą się na nim tylne koła to urządzenie zarzuca tylną osią w bok powodując poślizg nadsterowny, czyli taki, gdzie tył samochodu chce wyprzedzić przód. Wszystko co jest potem dzieje się na płycie poślizgowej, więc jest co robić z rękami i nogami.
Prawie całe swoje motoryzacyjne życie jeżdżę samochodami z napędem na przód, z tendencją do podsterowności, więc czułem się dość słaby w przypadkowych poślizgach nadsterownych, które rzadko, ale jednak zdarzały mi się podczas jakiejś jazdy na limicie. Wiadomo, że można męczyć ten ręczny na ośnieżonym parkingu pod marketem, ale takie poślizgi, które człowiek sam sobie inicjuje nie są zbyt zaskakujące ani zbyt trudne do opanowania. Szarpak jednak potrafi zaskoczyć, bo wjeżdżając na urządzenie nie wiemy w którą stronę szarpnie, ani z jaką siła, bo urządzenie ma cztery stopnie „trudności”. Do opanowania tego pierwszego stopnia wystarczał mi po prostu skręt kierownicą w zasadzie bez przekładania rąk:
I tu dwa zaskoczenia – mój błędnik jakoś źle interpretował to szarpnięcie i w pierwszym odruchu prawie zawsze skręcałem kierownicą w złą stronę. Nie mam pojęcia dlaczego tak się działo, może brak obycia z poślizgami nadsterownymi. Drugie zaskoczenie – myślałem, że będąc w poślizgu nadsterownym wciśnięcie hamulca tylko go pogłębi, bo przecież hamując odciążam tylne koła i obrócę samochód wokół własnej osi. A tu guzik prawda i opanowuje się poślizg zdecydowanie łatwiej:
Na drugim poziomie tego szarpnięcia, kręcić kierownicą trzeba zdecydowanie więcej, czasami brakowało mi już zakresu ruchu, ale hamulec nadal ułatwiał opanowanie poślizgu:
W miarę upływu czasu odpuściłem sobie hamowanie do zera na płycie i po opanowaniu poślizgu jechałem dalej:
Oczywiście nie byłbym sobą, gdybym nie spróbował wyjść z poślizgu gazem. Co prawda udawało się, ale jednak trzeba się trochę więcej nakręcić tą kierownicą i pokombinować stopą.
Potem poziom trudności rósł jeszcze bardziej, bo na płycie pojawiały się kurtyny wodne w różnych konfiguracjach symulujące przeszkodę, więc nie dość, że trzeba było samochód wyprowadzić z poślizgu po szarpaku, to trzeba było jeszcze ominąć kurtyny. To była dla mnie zdecydowanie najciekawsza część szkolenia, niestety – ponieważ był to koniec listopada, to dość szybko zrobiło się ciemno i na kamerze nic nie widać, mimo że obiekt ma sztuczne oświetlenie, nie jestem w stanie Wam tego niestety pokazać.
Na koniec dnia jest jeszcze podsumowanie, rozdanie certyfikatów o ukończeniu takiego szkolenia i można jechać do domu.
Ile to kosztuje?
Biorąc pod uwagę zaplecze sprzętowe i poziom samego obiektu – zaskakująco koszt szkolenia jest najniższy z dotychczasowych szkoleń na których byłem i kosztuje tylko 300zł. W cenie mamy szkolenie od 10:00 do 16:00, w tym godzina wykładu i około 45 min przerwy obiadowej. Obiad jest osobno płatny i kosztuje około 25zł.
Podejrzewam, że niska cena wynika z małej liczby chętnych, więc z mojej strony zachęcam do wzięcia udziału w takim szkoleniu właśnie na tym obiekcie, pomimo drobnych uchybień organizacyjnych, o których wspomniałem wcześniej. Zapewne w miarę nabierania doświadczenia w organizacji takich szkoleń kadra ośrodka usprawni i urozmaici przebieg ćwiczeń, pewnie wówczas zmieni się też cena, więc korzystajcie puki jest tanio ;)
PS - tekst nie jest sponsorowany. Mam taką zajawkę od zeszłego roku, że jeżdżę po różnych ośrodkach i staram się doszkolić zbierając certyfikaty :D Zresztą o innych ośrodkach też tutaj już pisałem.
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!