Zobacz możliwości portalu TurboRebels

Zobacz sesje zdjęciowe, kalendarz imprez, i wiele więcej.
Zaloguj się, włącz tablicę i wyłącz ten komunikat ;)

Szczelnie opatulony kurtką stałem w pobliżu klifu – metr przed urwiskiem. Droga w toń spienionej rzeki stała otworem. Każdy samobójca na taką możliwość zatarłby ze szczęścia ręce.

 

Widoczność na ukryty we mgle horyzont ograniczała mi nasunięta na oczy czapka i nieprzenikniona bryza wodnego pyłu unoszonego przez wiatr. Pod solidnym butem piętrzyły się skały. Patrząc z boku, sylwetka bohatera na końcu świata wpatrzonego w żywioł potężnego wodospadu. Można by nakręcić reklamę. W zadumie nie zorientowałem się, kiedy podszedł i zagaił szeptem.

-Przyjacielu, mamy problem. Chłodnica w „baledrze” pociekła. Płynu ubywa  – zeznał podobnie do mnie ubrany facet, który przed momentem zmaterializował się jakby z powietrza.

-Bardzo się grzeje? – zapytałem.

-Na razie się nie grzeje. Dziura jest w połowie chłodnicy i jest zimno. To chwilowo nas ratuje. Odparł i dla powagi sytuacji zacisnął usta w trąbkę – czekał na reakcję.

-Kurwa mać! Może trzeba nawalić do tej chłodnicy musztardy, mamy jakąś?

Według staro-szoferskich zasad, musztarda niesiona rwącym prądem płynu w arteriach układu chłodzenia, penetruje szczeliny i osiadając w nich zastyga łatając źródło wycieku.  Obaj wiedzieliśmy to doskonale. Niestety, żaden z nas nie robił tego w praktyce. Trzeba było ustalić czy podejmujemy tę czy inną, może lepszą decyzję.

-Nie wiem czy jest musztarda. Trzeba by przetrzepać wszystkie skrzynki z żywnością. Ale zaraz, to ma być taka zwykła, sarepska czy lepsza będzie z ziarnami gorczycy?

Zamilkliśmy. Zimny, niosący wilgoć wiatr wiał niemiłosiernie. Razem z niebem zasnutym chmurami nie budowało to atmosfery błogostanu. Łoskot rozbijanej o bazaltowe skały wody zagłuszał rozmowy kilkunastu osób rozproszonych w mniejszych podgrupach po okolicy. Wśród nich staliśmy my dwaj. Wiedzieliśmy, że problem techniczny nie poprawi atmosfery w zdemotywowanym już zespole. Odkąd opuściliśmy pokład statku upłynęły trzy tygodnie.

                                                  

Dawno temu w sierpniu, środkowa Islandia.

 

 

Każde wyjście z domu jest podróżą życia, ale to było dalsze i dłuższe. Statek płynie tam bardzo długo i odwiedza po drodze jeszcze dwa porty. Jeśli morze będzie łaskawe, dni na nim będą nudne, ale miłe. Jeśli nie będzie miało litości, spędzisz czas z głową w wiadrze.

 

 

Zdjęcia stamtąd kłamią. Bajeczne widoki cieszą oczy tylko wtedy, kiedy wiatr rozwieje chmury i na chwilę przestanie padać. Możesz być tam miesiąc, ale fotografować wyspa pozwoli Ci przez pięć dni.

 

 

Deszcz pada tam poziomo. To nic niezwykłego. Wiatr po prostu wieje tak silny, że krople nie spadają na ziemię. Trzeba o tym pamiętać otwierając drzwi. Jak o tym zapomnisz to możesz potem nie mieć, czego zamykać.

 

 

Najlepszy drink, jaki pamiętam z Islandii to truskawki w puszce zalane wódką. Przepis jest prosty. Pobierasz z pudła z jedzeniem truskawki konserwowe o pojemności około 425 ml. Otwierasz puszkę szwajcarskim scyzorykiem. Połowę truskawek i parę łyków soku oddajesz niepijącym, a resztę zalewasz wódką. Mieszaninę pijesz z resztą grupy zawracając uwagę by nie pokaleczyć sobie z radości ust krawędziami puszki.

 

 

Samochód nie musi być nowy. Może, a nawet powinien być zabytkiem. One nie klękają przed rzeką ze strachu o elektronikę i systemy wspomagające kierowcę. Wszystko co masz to wiedza oraz umiejętności praktyczne wsparte techniką w pierwotnym wydaniu. Dla większej pewności wybraliśmy te wozy, które dojeżdżają do celu nawet bez płynu w układzie chłodzenia.

 

Mazurek

Zdjęcia: Michał Mazurek

 

Komentarze (1)

Grzegorz Paczuski
13.06.2017
14:44

Grzegorz Paczuski napisał

Patentu z musztardą nie znałem. Piękne zdjęcia, kiedyś na Islandii byłem jedynie przez niecałe 24h, tak więc nie miałem okazji zaznać tego pięknego (przynajmniej na zdjęciach) i surowego miejsca.

POZOSTAŁE KOMENTARZE (1)