Mimo, że sezon pożegnaliśmy oficjalnie prawie dwa tygodnie temu dziś zdarzyła się jeszcze jedna z ostatnich okazji w tym roku, by wziąć udział w rajdzie. Niestety, pogodowy psikus w postaci śniegu, którego jakoś się nie spodziewaliśmy w listopadzie, pokrzyżował nam plany i zamiast udziału w rajdzie klasykiem, pozostało nam pojechać nieco młodszym autem. Okazją do zabawy był Rajd Niepodległości zorganizowany przez Automobilklub Morski w Gdyni.
Mimo, że pomysł zorganizowania imprezy narodził się dość spontanicznie i tak też był realizowany, przedsięwzięcie pokazało, że nie trzeba całego sztabu organizatorów i wielomiesięcznych przygotowań, by zapewnić ludziom dobrą zabawę.
Chociaż pogoda zawiodła i o poranku do przygotowań trzeba było dołożyć skrobanie szyb i zrobienie czegoś ciepłego do termosu, to uczestnicy nie zawiedli. W sobotni poranek ponad trzydzieści załóg pojawiło się na starcie rajdu. Mimo lekkiego opóźnienia wynikającego z tego, że załogi pojawiły się o czasie, podczas gdy komandor rajdu zaginął gdzieś podczas ostatniego objazdu trasy, odprawa i start załóg poszedł całkiem sprawnie. Zanim jednak załogi ruszyły w drogę musiały zaliczyć próbę sprawnościową zlokalizowaną w miejscu startu. Później pozostało już tylko bacznie śledzić kratki itinerera, by nie pominąć żadnych pytań i nie zgubić drogi. Jak zawsze warto było do końca czytać pytania i nie spieszyć się z odpowiedziami, bo jak pokazuje doświadczenie, nie zawsze wszystko jest oczywiste.
Stosunkowo krótka trasa wiodła zaułkami Gdyni, by ostatecznie zaprowadzić nas do Motostrefy w Gdańsku, gdzie czekała na nas pyszna pizza. Po drodze musieliśmy nie tylko znaleźć kilka odpowiedzi na pytania, ale także po raz drugi sprawdzić swoje umiejętności w próbie sprawnościowej, tym razem zlokalizowanej przy siedzibie organizatora. Po drodze spotkaliśmy nie tylko organizatora umieszczającego właśnie w różnych miejscach trasy pola z numerami, które należało wpisać do karty drogowej, ale także uczestników innego Rajdu Niepodległości, o charakterze sportowym.
Jedyne czego zabrakło to czasu na robienie zdjęć. Ze względu na to, że większość punktów miała charakter Samoobsługowych Punktów Kontroli Przejazdu to okazja do kilku zdjęć była głównie podczas startu i na mecie. Jednak jak mówi stare ludowe porzekadło: nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło – większa koncentracja na zadaniach zaowocowała miejscem na podium – zajęliśmy drugie miejsce:)
Nadal jednak nie zapadamy w sen zimowy. Parę ciekawych wydarzeń jeszcze przed nami, a poza tym czekamy na obiecane na sezon zimow e-rally…
A tymczasem zaczynamy snuć plany na kolejny sezon…:)
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!