Gdy miałem dosłownie roczek, czyli dawno temu to na świecie pojawiła się pierwsza generacja dwuosobowego roadstera od Mazdy. Od początku produkcji tj. od 1989roku MX-5 doczekała się czterech generacji. Aktualna jest w sprzedaży od 2014roku. W Japonii MX-5 było oznaczone jako Eunos Roadster, a w USA Miata. Mazda MX-5 to najpopularniejszy roadster na całym globie. Całkowita liczba sprzedanych egzemplarzy to ponad milion sztuk.
O ile poprzednie generacje MX5tki nie przekonywały mnie do siebie wyglądem o tyle aktualna ma w sobie to coś co odwraca na ulicy nie tylko głowę, ale całego mnie by podziwiać minimalistyczny, futurystyczne design od Mazdy. Minimalizm bo wszystko co niezbędne jest na aucie albo na pokładzie wewnątrz. Futurystyczny, bowiem wszelkie linie są nakreślone w ostry, zadziorny sposób. Z przodu niewielkie lampy, spory logotyp marki na środku zderzaka oraz ogromny jak na to auto wlot powietrza. Wygląd kwestia gustu, ale MX-5 to piękny roadster. Tu wszystko do siebie pasuje i jest w idealnych proporcjach. Nawet rozkład masy to 50:50.
Tylne lampy to oczy z dołączonymi od zewnątrz łzami, które jakby powstały na skutek wiatru.
Patrząc na roadstera z boku od razu dostrzegamy niewielkich rozmiarów drzwi, bardzo krótki zadek i długą maskę. Do tego wszystkiego ciekawe, ciemne siedemnastocalowe felgi o ciekawym wzorze oraz dach brezentowy.
Dach składa się i rozkłada ręcznie, ale na cały zabieg potrzeba mniej więcej tyle czasu co na przeczytanie tego zdania. Z pewnością elektrycznie nie byłby w stanie otworzyć się tak szybko, a z drugiej strony mechanizmy potrzebne do jego otwarcia to byłyby kolejne zbędne kilogramy. Na zewnątrz dobrych kilka, nieraz kilkanaście stopni na minusie, ale dałem radę czyt. nie zmarzłem i wcale nie odczułem tego, że nad głową mam miękki dach.
Bagażnik to niewielki kufer o pojemności 130 litrów chociaż jest dość głęboki i zaglądając do środka odnosimy wrażenie jakby tej wolnej przestrzeni było znacznie więcej. Do bagażnika można się dostać na dwa sposoby. Pierwszy to przycisk na pilocie.
Drugi to przycisk dyskretnie schowany, znajdujący się tuż nad tablicą rejestracyjną, a więc trzeba się schylać, ale to jest normalne w tym aucie.
Kolejnym ćwiczeniem jest wejście do środka. Oczywiście cały proces wciśnięcia do środka odbywał się z uśmiechem na twarzy. Jestem w środku. Z prawej strony wysoki tunel, który służy także za podłokietnik na którym znajdziemy pokrętło i przyciski od zarządzania systemem multimedialnym. Do ok. 20km/h ekran można obsługiwać za pomocą dotyku i przycisków przy hamulcu ręcznym. Powyżej tej prędkości dotyk się wyłącza i jeżeli chcemy coś zmienić to tylko i wyłącznie zostaje nam opcja na tunelu środkowym. Początkowo trzeba też się przyzwyczaić do tego by opierając łokieć o podłokietnik trzymać rękę tak by niechcący nie wcisnąć jakiegoś przycisku, ale to kwestia dwudniowej wprawy. Cały system multimedialny działa bez zarzutów. W ekranie mamy czytelną nawigację i całą, pozostałą otoczkę multimedialną razem z audio firmy Bose.
Fotele nie mają dużego zakresu regulacji. Oparcie jest jednak regulowane w wystarczającym zakresie. Fajnie również, że siedzisko posiada zakres regulacji na wysokość. Fotele bardzo sportowe, które może na to nie wyglądają, ale uwierzcie, że dość mocno trzymały moje cztery litery zwłaszcza w zakrętach. Siedzi się naprawdę glebowo, niemal, że na asfalcie z nogami prawie, że wyprostowanymi. Nie jestem małą osobą a w dodatku posiadam 185cm wzrostu i wydaje mi się, że jest to już górna granica wzrostu by jeździć ,,komfortowo" tym roadsterem. Oczywiście jeżeli ktoś ma 190cm to i tak się tam zmieści, ale przy zamkniętym dachu może mu być nieco niewygodnie.
Kierownica nie jest w moim ulubionym kształcie spłaszczonej od dołu litery ,,de" ale była na tyle mała że dość pewnie ją się trzymało i nie było problemów by wyczuć auto. Wieniec jest regulowany wprawdzie w jednej płaszczyźnie góra-dół ale w tym aucie tyle wystarczy. Pasażer do dyspozycji ma nieco mniej miejsca. Przy jego kolanach nie ma nawet schowka, a wszystko po to by środek ciężkości był jeszcze lepszy, a masa pojazdu jeszcze mnniejsza.
Jeśli chodzi o schowki to zbyt wielu ich na pokładzie nie uświadczymy. Pierwszy to półka przy skrzyni biegów. Jest gumowa więc można śmiało tam położyć smartfon czy pilota do bramy i nic nie powinno latać. Drugi schowek znajduje się w podłokietniku - przeznaczony jest na klucze od domu? Trzeci, największy to ten między fotelami - spokojnie tam kilka książek się zmieści. Tak góra trzy egzemplarze.
Tuż za kierownicą zegary analogowe. Najważniejszy, obrotomierz na środku. Z prawej prędkościomierz, a z lewej komputer pokładowy z podstawowymi funkcjami i reszta rzeczy na którą mniej zwracamy uwagę w tym samochodzie.
Mazdą MX5 wyjedziemy z salonu albo z silnikiem benzynowym 1.5 131KM albo 2.0 160KM. Ten mocniejszy jest oczywiście w aucie ze zdjęć. Posiada 200Nm, a do setki tylny napęd ze szperą Torsen rozpędza auto w dokładnie 7.3s.
Na pokładzie znajduje się oczywiście skrzynia manualna bo z inną takiej zabawy by nie było. Sześć biegów do przodu i jeden do tyłu. Przełożenia są bardzo krótkie, precyzyjne i nie ma tu żadnych zakłóceń. Silnik uwielbia wysokie obroty, ale nie oznacza to, że musi wyć gdy chcemy sunąć wolno uliczkami w centrum miasta. Powolna jazda na niskich obrotach w okolicach 2-2.5 tys. także należy do tych przyjemnych. W aucie jest nagłośnienie firmy Bose, które gra wyśmienicie niezależnie od rodzaju nuty w aucie. Dość często jednak wyciszałem je całkowicie by posłuchać ładnego ryku silnika. Włączona trakcja dość dobrze nas pilnuje, ale gdy tylko mamy możliwość i chcemy się pobawić wystarczy musnąć odpowiedni przycisk, depnąć w podłogę i już lecimy bokiem. Dynamiczny silnik nie jest jakoś za specjalnie paliwożerny. Test odbywał się w zimowych warunkach, większość kilometrów pokonałem w mieście, a średnie spalanie wynosiło w okolicach 8.5L/100km.
Czwarta generacja MX-5 jest o ok. 100kg lżejsza w stosunku do poprzedniczki i ostatecznie waży nieco ponad tonę. Posiada 391,5cm długości x 173,5cm szerokości x 123cm wysokości. Małe jest piękne - to stwierdzenie do MX-5 pasuje idealnie.
Wrażenia z jazdy. Mazda MX-5 to fabryka radosnych chwil i adrenaliny. Wystarczy nieco zredukować, docisnąć i łykamy każdy zakręt. Dość łatwo wpaść w poślizg ale także dość szybko można auto z niego wyprowadzić lub też prowadzić w poślizgu:) MX5 to bardzo zwinny pojazd i nie ma problemu z lawirowaniem między autami w korku czy na ciasnym osiedlowym parkingu. Najtańsza MX5, najuboższa i najsłabsza to wydatek w okolicach 90 tys złotych. Wersja silnikowa 2.0 zaczyna się od 104 tys. zł, a egzemplarz dokładnie taki jak mój testowy to okolice 116tysięcy oczywiście polskich złotych. Czy to dużo? Wystarczy przeanalizować rynek roadsterów i od razu zorientujemy się, że cena jest więcej niż atrakcyjna. Na pokładzie ,,zabrakło" tylko kamery cofania. Z zamkniętym dachem widoczność do tyłu nie jest rewelacyjna i jeżeli dla kogoś będzie to stanowić problem to musi z kieszeni wyciągnąć 2150zł by się tego ,,problemu" pozbyć.
Wady:
- głośny silnik, ale dla mnie to akurat zaleta
- ciasny, ale ja się mieszczę i nie narzekam
Zalety:
- plus sto do frajdy z jazdy
- dynamiczny, oszczędny silnik
- skrzynia biegów
- sportowe zawieszenie Bilstein
- atrakcyjny wygląd
Najważniejsze dane techniczne:
Silnik: 2.0 benzyna 160KM 200Nm
0-100km/h w 7.3s
Skrzynia biegów manualna, sześciobiegowa
Zawieszenie przód / tył wahacze podwójne, wielowahaczowe
Bagażnik 130L
Zbiornik paliwa 45L
Wymiary: 391,5cm długości x 173,5cm szerokości x 123cm wysokości
Masa własna 1015kg
Średnie spalanie: ok.8.5L/100km
Cena od/auto ze zdjęć 89 900zł / 115 900zł
AM
Strefa Kulturalnej Jazdy
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!