Zobacz możliwości portalu TurboRebels

Zobacz sesje zdjęciowe, kalendarz imprez, i wiele więcej.
Zaloguj się, włącz tablicę i wyłącz ten komunikat ;)

Turbo
3
2 komentarze

Zapas mocy do bezpiecznego wyprzedzania

Gdy ktoś twierdzi, że potrzebuje sporego zapasu mocy w aucie aby móc bezpiecznie jeździć i wyprzedzać na trasie to owe wyprzedzanie wyobrażam sobie mniej więcej tak jak na poniższym nagraniu...

Przy czym jeszcze z przeciwnej strony powinien jechać TIR przed którym udaje się zakończyć manewr. Mając te 170 czy ileś na liczniku. Czasami trzeba już zaczynać mocne hamowanie na lewym pasie jeżeli brakuje miejsca na prawym przed poprzedzającym autem. Czasami można być "zaskoczonym" skrzyżowaniem czy ograniczeniem do 70-tki i na takiej pełnej bombie minąć znak.

Tak mi mniej więcej wygląda ten zapas mocy pozwalający na bezpieczne wyprzedzanie. Czyli w praktyce wyprzedza się więcej aut za jednym zamachem lub w miejscach w których w słabszym aucie w ogóle nie miałoby się takiego pomysłu. Pomijam sytuację na autostradach bo na nich to oczywiste, że zapas mocy to synonim 200 km/h. A dokładniej tego, że nie trzeba długo czekać aby taką prędkość osiągnąć.

Ostatnio jechałem kilkaset kilometrów w aucie o mocy około 70 KM i nie zauważyłem aby brak zapasu mocy wpłynął na bezpieczeństwo mojej jazdy względem jazdy autem ponad 200-konnym. Oczywiście jazda mocniejszym autem była szybsza i przyjemniejsza ale poziom bezpieczeństwa była taki sam. A szczególnie nie zauważyłem żadnego spadku bezpieczeństwa związanego z wyprzedzaniem innych aut. Jak byłem w stanie wyprzedzić to wyprzedzałem, jak nie to nie.

W moim rankingu najbardziej żenujących zachowań na drodze wysoko stoi nieumiejętność bezpiecznego wyprzedzania mocnym autem. Mam tutaj na myśli nie tylko jazdę na "grubość lakieru" i podobne bardzo agresywne manewry ale także łagodne przymuszania do zjazdu na pobocze, siadanie na zderzaku czy autostradowe ponaglania z mruganiem długimi. No, ludzie... macie 150 czy 250 czy 350 czy jeszcze więcej koni pod maską a nie potraficie normalnie, przewidywalnie, "jak na egzaminie prawa jazdy", bez angażowania innych na drodze wyprzedzić TIRa który jedzie 80 km/h czy innej Astry ciągnącej przyczepkę? Zgodnie z tytułem tego materiału w mocnych autach każde wyprzedzanie powinno być niebywale bezpieczne ale w praktyce to jest jakaś nadreprezentacja mocnych aut w niezbyt bezpiecznych wyprzedzaniach jakie obserwuję. Też tutaj piszę sam do siebie gdyż czasami zdarza mi się trochę przeliczyć w swoich ocenach. Ale dzieje się to tak samo w mocniejszych jak i słabszych autach.

Co by się zmieniło gdybym miał dodatkowe 100 KM pod maską? Chyba tylko tyle, że zamiast 5 aut na raz byłbym w stanie wyprzedzić 8. Pewnie też decydowałbym się na wyprzedzanie na 100 metrów przed zakrętem zamiast 150. Co do samego manewru wyprzedzania to poziom bezpieczeństwa pozostałby na takim samym poziomie, oczywiście jeżeli pominiemy prędkości jakie są w trakcie tego manewru uzyskiwane. Choć oczywiście mało zasadne jest pomijanie owej prędkości bo to jeden z istotniejszych parametrów. Wiadomo, że jakbym miał za sobą nieoznakowaną policyjną Vectrę to nie zdecydowałbym się na takie "bezpieczne wyprzedzanie z zapasem mocy" i 170 km/h pod koniec manewru.

Jednak proszę nie odnieść wrażenia, że jetem jakimś przeciwnikiem mocnych aut ;) Jest zupełnie przeciwnie. Często spotykana opinia, że nie ma gdzie jeździć najmocniejszym autami więc nie ma sensu ich kupować to bzdura. Ale nie widzę specjalnego związku tych dodatkowych koni ze wzrostem bezpieczeństwa podczas jazdy na trasie i wyprzedzania. Oczywiście pomijam skrajne przypadki, w obie strony. Teoretycznie byłoby bezpieczniej gdyby ktoś kto kupił mocniejsze auto jeździł nim dalej jak tym słabszym. Tylko czy coś takiego w ogóle ma miejsce? Masz 300 metrów na wyprzedzenie TIRa i w Punto 1.2 tego nie zrobisz ale Passatem 2.0 TDI już dałbyś radę... ale nie wyprzedzasz? Puntem jesteś w stanie wyprzedzić jedną osobówkę a Passatem trzy ale po jednej od razu wracasz na prawy pas i cieszysz się, że zrobiłeś to szybciej, płynniej więc i bezpieczniej niż słabszym autem? Nie sądzę.

Byłbym wdzięczny gdyby ktoś wyjaśnił w jaki sposób dodatkowe konie mechaniczne, przede wszystkim te w sporych ilościach, pozytywnie wpłynęły na bezpieczeństwo podczas jazdy po trasie. Oczywiście nie chodzi mi o wyjaśnienia, że od zawsze trasę Lublin-Warszawa robiło się w 2 godziny więc w mocniejszym aucie nie trzeba już spychać innych na poboczne podczas wyprzedzania ;)

Proszę nie "czepiać się" załączonego nagrania edukacyjnego :) Raz na ruski rok trafi się taka pusta droga. To akurat jest z kwietnia 2013 roku. Przy okazji dodam, że na takie wyprzedzenie nijak nie zdecydowałbym się gdyby droga nie miała pobocza gdyż zbyt często inni kierowcy zaczynają wyprzedzać bez patrzenia we wsteczne lusterko.

Komentarze (2)

Alexander Zarębski
20.06.2017
15:13

Alexander Zarębski napisał

Mnie strasznie irytują kierowcy na autostradach, którzy jadą 350km/h i z tego powodu wydaje im się, że lewy pas należy tylko do nich. Jadąc wolniej, przykładowo 140, również miewam potrzebę wyprzedzić. Oczywiście staram się to robić tak, by innym nie utrudniać jazdy. Czasem się jednak zdarzy, że patrząc w lusterko widzę malutkie światełka w oddali, a jak już jestem na lewym i zaczynam wyprzedzanie, to te światełka, już niecierpliwie mrugają przy moim zderzaku. Ale to jeszcze pół biedy, czasem taki kierowca zaczyna trąbić albo nawet i edukować. No i przepraszam ale co sprawia, że to ja mam zwalniać by on nie musiał?

Marika Ozga
20.06.2017
11:24

Marika Ozga napisała

Najgorsze są te jednostki drogowe, które siedzą Ci na zderzaku i cisną długimi w sytuacji, w której nie masz jak go puścić. Bo on musi zapieprzać tym swoim Audi albo BMW grubo przekraczając dopuszczalną prędkość. Takim typom oprócz mandatów powinni automatycznie dodawać ogranicznik prędkości.

POZOSTAŁE KOMENTARZE (2)