Start Sezonu Youngtimer Warsaw 22.04.2017, czyli TĘTNO PULSU STOLICY
Oto jak było na kolejnym rozpoczęciu sezonu spotów Youngtimer Warsaw. Jest trochę do czytania, ale nie obawiajcie się czerstwej relacji w stylu: „o 12:00 podjechał Damian i udaliśmy się na zlot. Na miejscu już z daleka zobaczyliśmy kolejkę do wjazdu”.
Tekst: Wojciech Jurecki
Zdjęcia: Wojciech Jurecki, Rafał Andrzejewski
Rozpoczęcia sezonu mają to do siebie, że wtedy ochota na pokazanie się i przyjechanie na zlot jest największa. Start sezonu z Youngtimer Warsaw ma już swoją tradycję. W dni poprzedzające to wydarzenie na mieście pokazuje się więcej klasyków niż zwykle, a w dzień zlotu jest ich zatrzęsienie. Wszyscy spotkali się w gościnnych progach Toru Żerań FSO 22 kwietnia, gdy odbyło się tegoroczne rozpoczęcie cyklicznych spotów. Tradycyjnie już Classicauto było patronem medialnym.
Formuła zlotu jest już znana: auta zajmują południową część terenu wewnątrz toru i sam łuk (parkowanie na pochylonym łuku polecane tylko dla aut z mocnym hamulcem ręcznym!). Jest scena, jest dobra muza, są foodtrucki, obrazy na żywo puszczane na telebimie, stoiska partnerów imprezy. Na scenie cały czas się coś dzieje: prezentują się partnerzy imprezy, właściciele opowiadają o swoich autach. Tylko z pogodą było nie najlepiej, ale, prawdę mówiąc, mogło być dużo gorzej, więc nie ma co narzekać. A jeśli już koniecznie narzekać, to nieco lepiej mogłaby wyglądać organizacja ruchu i oznakowanie wjazdu/wyjazdu – informacja w internecie jak się okazuje, nie do końca załatwia sprawę. Niektórzy narzekali także na ceny wjazdówek i wejściówek, ale to raczej klasyczne polskie narzekactwo. Coraz więcej ludzi akceptuje bowiem, że minęły czasy, gdy dobry zlot polegał na kawałku klepiska i rozstawieniu grilla. Dziś dobry zlot to fajne miejsce, towarzystwo, ludzie do organizacji i w ogóle jest to poważne przedsięwzięcie, które musi kosztować. O zrozumieniu tych zależności najlepiej świadczyła frekwencja: w szczycie na Torze FSO było około 700 samochodów!!! I to pomimo faktu, że ten weekend należał do bardzo obłożonych imprezami, by wymienić kilka: w Otwocku odbywał się zlot Mustangów, pod Warszawą Bikiniada, sporo ludzi pojechało na rajd w Mogilnie.
Wracając do formuły zlotu: o ile nie było superniespodzianek, to organizatorzy bardzo przyłożyli się do dopracowania znanych już elementów. Scena była ładniejsza, nagłośnienie lepsze, nagrody świetne, partnerów cała masa. Nikt się niepotrzebnie nie spinał, gdzie nie spojrzeć, atmosfera była świetna. Jako wydarzenie towarzyskie z samochodami klasycznymi w tle, otwarcie sezonu z Youngtimer Warsaw należy do najfajniejszych imprez w stolicy.
Byliśmy i my ze stoiskiem miesięcznika Classicauto oraz Inter Cars Classicauto Cup. Można było uzupełnić archiwum, kupić bieżący numer, pogadać, ponarzekać a co najważniejsze, poznać nasz puchar dla klasyków. Marcin Miziak z Tomkiem Ważyńskim na scenie opowiadali o turystycznym i historycznym, I Rajdzie Classicauto, na który JESZCZE można się zapisać.
TRENDY
Ponieważ zawodowo trzymamy rękę na „tętnie pulsu”, powiedzmy parę słów o tegorocznych trendach i tendencjach w świecie fanów klasycznych samochodów. Grupa badawcza: uczestnicy rozpoczęcia sezonu 2017 z Youngtimer Warsaw.
Obserwowaliśmy prawdziwe ZATRZĘSIENIE BMW i Mercedesów, nieco mniejsze – VW. Dominują hasła E30, E34, E28, E24, W124, W126/C126, R129, Golf I i II, pojawia się sporo VW Corrado.
W odwodzie są trendy cultsajlowe i lans „na PRL”. W tym, jak na lekarstwo Warszaw, ale to nie dziwne, wszystkie były w tym czasie na Bikiniadzie i najwyżej 2-3 Syreny. Co młodsi miłośnicy klasyków mówią o Syrenie, że po prostu nie rozumieją, jak można chcieć jeździć tym samochodem.
Odnotowaliśmy jakby mniej niż zwykle aut włoskich. Może jeszcze zimują?
W większych ilościach pojawiają się za to klasyki francuskie, co cieszy, bo zdecydowanie na to zasługują.
Na czasie jest lans na japońskie tablice rejestracyjne, nawet na Mercedesie W124 z silnikiem diesla.
Również na czasie jest stylówa „na BOR”.
Ze spotkania świrów na punkcie BMW E30, Mercedesów W124 czy W126, zlot stał się imprezą lajfstajlową. Staje się oczywiste, że poruszanie się klasykiem to nie tylko silniki i detailing. To także przejaw dobrego gustu i stylu, który nie kończy się na samych samochodach. Samemu też trzeba dobrze wyglądać. Bardziej niż zwykle widoczne były całe rodziny, dużo dziewczyn – i to wcale nieznudzonych. Dużo do tego stopnia, że od przyszłego roku spokojnie można pomyśleć np. o wyborach miss zlotu.
Coraz więcej ciekawej Japonii. Zaznaczyła się reprezentacja Nissanów 200SX, Subaru XT Turbo, Toyoty AE86, Celica GT Four, „Starletki”, Hondy Civic i Accord.
Jak na lekarstwo było aut naprawdę egzotycznych, kosztownych oraz naprawdę wiekowych. Nie uświadczycie np. Ferrari, Porsche zaledwie kilka. Panowie Ferraristi i Porszyści, nie bądźcie tacy drętwi, poczulibyście się tu doskonale!
NAGRODY
Jak co roku na zaproszenie organizatora zebrało się niezależne jury złożone z osób z branży, które wybierały nagrodzonych w różnych kategoriach. Jak zwykle i ja miałem zaszczyt w nim pracować. Chodziliśmy, próbując zachować tzw. incognito i starając się obejrzeć każde auto.
To ostatnie nie było łatwe, bo w pewnym momencie dowaliło ponad sto wozów na raz i wybór okazał się naprawdę trudny. Około 16:00 na zaproszenie Adama Stanka z Youngtimer Warsaw rozpoczęliśmy na scenie wręczanie nagród. W miarę odczytywania i jak auta podjeżdżały pod scenę, w oczach publiczności widzieliśmy coraz więcej zdziwienia. Fakt, że zabawne historyjki nie do końca mi wychodziły, ale tu chodziło o co innego. Nasze wybory były dość kontrowersyjne. Pośród nagrodzonych żadnych wypasionych Alpin, AMG itp. Za to kilka „Francuzów”, kempingowy Ogórek czy ZAZ Tavria… Generalnie chcieliśmy uhonorować tańsze lub nietypowe oldtimery/youngtimery, docenić trud właścicieli włożony w renowację lub uratowanie mało popularnego klasyka. Oto kategorie i nagrodzone auta.
Top Classic – najładniejsze auto klasyczne bez modyfikacji
III Volkswagen K70
Pierwszy przednionapędowy Volkswagen opracowany jeszcze przez NSU. Kompletnie zapomniane auto, bardzo dobry design i… bardzo korodująca karoseria. Egzemplarz odremontowany z użyciem co najmniej trzech „dawców”. Musieliśmy go uhonorować!
II Alfa Romeo GTV 2.0
Następczyni słynnej Giulii GT/GTV/Junior. Najbardziej niedoceniana usportowiona Alfa Romeo. Niesłusznie. Za kilka lat fani klasyków będą się o nie zabijać. Nawet nie o wersje V6, ale i o skromne 2.0 jak ten wóz.
I Volkswagen T2 Westfalia
Stan oryginalny łącznie z lakierem, absolutny unikat, wersja amerykańska ze wszystkimi jej smaczkami a do tego automatyczna skrzynia biegów (!). Niedługo wakacje – wybieramy więc najlepszego przyjaciela do podróży.
Top Cult – najładniejsze klasyki zmodyfikowane
III PF 125p Pickup
Nie wiadomo dokładnie dlaczego, około 1980 roku ktoś przedłużył Dużego Fiata Pickupa o dobry metr. Ale to jeszcze nic, bo także go POSZERZYŁ o około 30 cm! Niewyobrażalna operacja techniczna, weźmy choćby zrobienie przedniej szyby czy tylnego mostu.
II Mercedes W201 190E
Ekspres biznesmena z końca lat 80. napakowany tuningiem z epoki, łącznie z przednim spojlerem AMG sięgającym prawie asfaltu i pokładowym telefonem. Plus świetny lakier „signal rot”.
I Volkswagen 1200 1959
Mocno spatynowany Garbus z 1959 roku, nigdy nietknięty ręką blacharza ani lakiernika. Wszystkie detale zachowane. Takich aut się nie spotyka! Wzbogacono go o delikatny tuning typu żółte reflektory. A co najważniejsze, otrzymał pneumatyczne zawieszenie. Ten Garbus dosłownie leżał pod sceną. Wprawdzie można by sobie darować fizdrygałki w postaci nart i gadżetów na bagażniku dachowym, ale i tak byliśmy pod wrażeniem charyzmatycznego Garbusa.
Top Fresh – najładniejsze freshtimery z lat około 1990-95 (NOWA KATEGORIA!)
III ZAZ Tavria
OK, to nie była najpiękniejsza Tavria, jaką widzieliśmy. Ale nie mogliśmy przejść obojętnie koło żywego dokumentu szalonych lat 90. Kupiona w salonie DAMIS na warszawskich Wyścigach (ma jeszcze oryginalną „firmową” podkładkę pod tablicą rejestracyjną!). Te auta tak potwornie korodowały, że uchowanie tego egzemplarza można uznać niemalże za cud. I brawo dla właściciela, że go przygarnął i dał mu dom.
II Renault Twingo Graffiti
Ciągle sporo ludzi jeździ normalnie Renault Twingo I. Natomiast rzadko kto zauważa, jak wdzięcznym jest klasykiem. My to widzimy. Zwłaszcza w odniesieniu do limitowanej wersji „Graffiti”!
I Renault Clio I Williams
Tak jak Mercedes dogadał się z Porsche, żeby stworzyć 500E, tak Renault skorzystało z pomocy inżynierów F1 z Williamsa, żeby stworzyć tego potwora. „Cywilnych” Clio I Williams praktycznie nie ma, większość stała się rajdówkami i została rozwalona względnie zakatowana.
Top Shine – ogólna prezencja „show&shine” (NOWA KATEGORIA!)
III PF 125p Pickup
Świetnie, „czysto” prezentujący się niebieski, długi Pickup z subtelnym tuningiem (żółte halogeny pod zderzakiem i poszerzone stalowe felgi). Doceniliśmy prezencję tego wozu.
II Renault 5 Super GT Turbo
4 lata pracy, aby odrestaurować Renault Super 5. Z perłowobiałym lakierem i hot-hatchowymi dodatkami ten wóz to po prostu ikona lat 80. Oby więcej takich!
I Ford Mustang Convertible 1966
Jak miło spotkać Mustanga I bez żadnych przeróbek, takiego jak kupowało się w salonie w latach 60.! Błękitny, pieczołowicie odrestaurowany kabriolet rocznik 1966. W dodatku właściciel nie uległ pokusie przerobienia go na V8 (jak sądzą niektórzy, każdy Mustang musi mieć V8!) i pozostawił go w oryginalnej specyfikacji z sześciocylindrową rzędówką o pojemności 3,2 litra.
NAGRODA SPECJALNA CLASSICAUTO
Powiedzmy sobie szczerze: trzeba być zdrowo rąbniętym, żeby w polskich warunkach restaurować samochód Matra 530. Nietypowa konstrukcja, brak możliwości pozyskania unikalnych części, wreszcie brak zrozumienia u kolegów. O Matrze 530 można wiele powiedzieć, ale na pewno nie to, że jest piękna, prestiżowa, że robi wrażenie niczym auta znanych marek. W dodatku jest francuska i ma karoserię z plastiku. Krótko mówiąc, jest to dziwadło nad dziwadłami.
Pan Włodek swoją Matrę poskładał z około 3 i pół egzemplarza, po całym kraju tropiąc zwłoki do pozyskania części. Okazuje się, że dziwnym trafem kiedyś kilka sztuk trafiło do Polski. Z uwagi na ciągnące się roboty i nietypowe problemy, musiał pójść na pewne kompromisy. Jego Matra ma np. wymieszane pewne detale od wcześniejszych i późniejszych serii, zbudowania od nowa wymagało kilka kluczowych części ramy, na której spoczywa plastikowa karoseria. Ponieważ Matra to jedna z najwybitniejszych firm w historii motoryzacji, ponieważ Panu Władkowi się udało i ponieważ Matra 530 to arcyrzadki oldtimer, przyznaliśmy mu nagrodę specjalną Classicauto w postaci gratisowego udziału w I Rajdzie Classicauto! [więcej informacji o naszym rajdzie znajdziecie tutaj]
GARGAMEL
Na koniec pan Bogdan z Marek zwany Gargamelem, znany zbieracz Wartburgów i ich resztek, który zawsze przyjeżdża na zloty w Warszawie i okolicach. Zawsze z matką. Zawsze Wartburgiem 353, wyglądającym jakby przed chwilą wydobyto go spod zawalonej kamienicy. Nigdy nie płaci za wstęp – po prostu przejeżdża pędem przez „kasę biletową”. Jest postrachem organizatorów i rodzajem folkloru, który nie wszyscy rozumieją. Jeśli nie widzieliście jego Wartburga na własne oczy, to nie będę tego opisywał, bo i tak nie uwierzycie. Dość powiedzieć, że wedle wszelkich praw fizyki i mechaniki ten wóz nie ma prawa się poruszać.
A jednak jeździ i przez spektakularną korozję stanowi żywy dowód na słuszność konstrukcji ramowej – mianowicie gdyby nie rama pod karoserią Wartburga, złamałby się co najmniej w siedmiu miejscach. Pomijam niezdrową sensację, jaką zawsze powoduje jego (ich) pojawienie się. Pomijam też niezrozumiałe ciśnienie mediów, żeby robić z nim wywiady, przez co p. Bogdan stał się „gwiazdą internetów” i wiele osób ma na jego podstawie błędny obraz/mniemanie o gronie miłośników klasyków.
Ale cieszymy się, widząc matkę p. Bogdana w zdrowiu. Chęć jechania do domu komunikowała waleniem pięścią w otwartą maskę Wartburga (donośny odgłos!), krzycząc: „Bogdan, chodź tu już, cholero jedna!”
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!