ARTYKUŁ POCHODZI ZE STRONY 4 KÓŁKA I NIE TYLKO
Gry na licencjach sportowych od lat miały ogromne problemy z jakością. Traktowane przez zespoły marketingowe jak kolejny gadżet typu kubeczek, czy T-shirt, były robione byle jak, bo i tak się sprzedadzą. Niestety na taką przypadłość cierpi też seria WRC. Z najnowszą odsłoną, czyli WRC 7, miało to się wreszcie zmienić. Czy się udało?
Od 2015 roku serią zajmuje się studio Kylotonn z Francji. WRC 5, czyli pierwsza gra serii spod ich ręki, zostało zjechane kompletnie. Jej następca WRC 6 - w sumie tak samo. WRC 7, przynajmniej jeśli mówimy o zapowiedziach twórców, obiecuje postęp w stosunku do poprzednich (nie bójmy się użyć tego słowa) gniotów. Ma być ukłonem bardziej w stronę symulacji i realizmu, drogi nie mają być leśnymi, czteropasmowymi autostradami, grafika poprawiona, a błędy wreszcie nieobecne.
No dobrze, więc odpalamy. Menu wygląda nie najgorzej, całkiem nowocześnie i stylowo. Także późniejsze menu, w czasie rajdu, w trybie kariery itp. jest dość przejrzyste i nieco w stylu "fabularyzowanych" gier Codemasters. Jest nieźle przynajmniej dla osób, które nie grały w poprzednie części, bo te wiedzą, że większość pozostała niezmieniona. Warto zauważyć, że nawet w takim serialu jak FIFA producenci starają się kombinować nowe menu co rok, żeby dać graczom na dzień dobry powiew świeżości. Tu niestety nie.
Jazda singlowa to, jak można się spodziewać, pojedynczy wytypowany przez nas odcinek, z dowolną pogodą i autem, indywidualnie skonfigurowane przez gracza mistrzostwa, jazda próbna, na podstawie której gra sugeruje nam ustawienia trudności. Jest też oczywiście kariera. W niej zaczynamy od jazd w JWRC by awansować do WRC2 i ostatecznie oczywiście do samego WRC. Po drodze mamy wyznaczane cele, których zrealizowanie pozwala uzyskiwać lepsze kontrakty i awansować. Jeśli chodzi o tryby multi to możemy jeździć w nieco zapomnianych trybach hotseat i dzielonego ekranu, za co spory plus. Poza tym jest oczywiście pełne multi, gdzie jeden z graczy tworzy sesję, wybiera rajd i inne, po czym inni się do niej dołączają, by wspólnie rywalizować w danej imprezie. Fajna sprawa, ale mi na przykład przeszkadzały duchy pojazdów innych graczy, które strasznie dekoncentrują. Na szczęście da się je wyłączyć.
OK, czas pomówić o tym, jak się w WRC 7 jeździ. Gdybym miał to opisać jednym słowem to powiedziałbym: DZIWNIE. Dziwnie nie ze względu na to, że gra nie jest żadną symulacją, a ja może uwierzyłem twórcom i od niej tego oczekiwałem. Dziwnie raczej dlatego, że jakość i frajda z prowadzenia jest tak ogromną sinusoidą. Zaraz po rajdzie, który dał wam góry frajdy, następuje taki, gdzie macie chęć wyrzucić grę przez okno, razem z całym komputerem. Jak już wspominałem, WRC 7 sprawdzałem w najtrudniejszych możliwych ustawieniach symulacyjnych. Nie obawiajcie się jednak, bo produkcja żadną symulacją nie jest. Raczej jak wiele im podobnych to fajna samochodówka, mająca dać niektórym wrażenie, że mają do czynienia z ciut większym wyzwaniem.
Poziomy przyczepności i wynikające z nich zachowanie samochodu to coś, z czym gra ma wyraźny problem. Naprawdę. Silnik najlepiej się czuje w przyczepności na średnim poziomie albo po prostu przy pełnej, na suchym asfalcie. Dalej zaczynają się schody. W sumie to nie wiem czy to wina silnika, czy twórców, którzy coś z poziomami przyczepności kombinowali. Przykład lodowiska na hiszpańskim asfalcie to jeden z wielu. Równie dziwna jest idealna przyczepność na pokrytym lodem asfalcie na rajdzie Monte Carlo. Generalnie jednak przynajmniej ja największą frajdę z jazdy czerpałem na luźnych nawierzchniach, jak podczas Rajdu Polski, Finlandii, czy nawet na śniegu w Szwecji. Z resztą też nie było najgorzej, ale trafiałem na perełki jak Hiszpania, gdzie model jazdy zdecydowanie nie dostarczał dostatecznych dawek rozrywki.
Dobrze, to skoro rozkręciłem się z narzekaniem, poświęcę mu jeszcze chwilę. Komendy przekazywane przez pilota (nawiasem mówiąc - nieprzetłumaczone, mimo że gra jest w wersji PL). Część z nich jest wykrzyczana, co początkowo irytuje, a potem trzeba się przyzwyczaić. Część jest za to najnormalniej w świecie zła i nie przekazuje niektórych istotnych danych. Dość powiedzieć, że za każdym razem na jednym z odcinków w rajdzie w Finlandii wpadałem na głaz wystający na drogę. Zawsze. W każdej klasie wyścigowej, podczas każdego przejazdu odcinka, a tych jest sporo, bo twórcy nie dali nam zbyt dużego wyboru OSów. Rajdy w ogóle są bardzo krótkie, bo mają chyba maksymalnie po 5-6 odcinków i to na poziomie WRC, bo wcześniej jeszcze mniej. Gorzej, że mają po 3-4 różne OSy, z czego jeden to może być superoes na stadionie, a drugi to złożenie w jeden ciąg wszystkich pozostałych odcinków, które przejeżdżamy na raz. Zostają więc dwa / trzy normalne OSy na rajd, które przejeżdżamy co najwyżej w różnych konfiguracjach, w dzień i noc, od tyłu, od przodu i na boki. Natomiast przynajmniej zgodnie z zapowiedziami twórców, część z nich rzeczywiście jest zdecydowanie węższa i stanowi poważniejsze wyzwanie. Za to kolejny plusik.
Wiemy jak, ale nie wiemy co, a konkretnie co widzimy i słyszymy. Dźwięki może nie powalają w żadnym aspekcie ale, oprócz irytującego pilota, na pewno nie przeszkadzają. Po prostu są, ale szczerze mówiąc to bodaj pierwsza produkcja, w której tak często patrzyłem na obrotomierz, by upewnić się, że czas zmienić bieg. Sam dźwięk silnika mi nie wystarczał. Grafikę muszę pochwalić za całkiem ładne efekty świetlne i cząsteczkowe. Chwilami naprawdę miło patrzeć na auto podróżujące po trasie na tle zachodu Słońca. Z resztą już nie zawsze jest tak super. Jakość tekstur przywodzi niestety chwilami na myśl konsole poprzedniej generacji i to nie z topowych produkcji. Widok z kokpitu jest bardzo ubogi. Uszkodzenia pojazdu owszem są możliwe, ale raczej tylko w temacie blach nadwozia. Możecie walić ile sił, stracić maskę oraz zderzak, a reflektory i tak pozostaną nienaruszone na swoim miejscu i będą dziarsko rozświetlać ciemności. Jest jeszcze motion blur, szczególnie w powtórkach, bo podczas jazdy nie mamy czasu tak mocno się przyglądać. Tu nie wygląda on jak blur, tylko jak rozmazane dowolnie tekstury, w dodatku trzęsące się i grożące atakiem epilepsji. Trafimy też na małe nieszkodliwe bugi, jak na przykład nasz samochód, który na start odcinka specjalnego zawsze podjeżdża "przykucnięty", by nagle się wyprostować (!?).
Naprawdę bardzo mocno chciałem polubić WRC 7 i to się udało. Naprawdę! Szczególnie po przejechaniu Rajdu Finlandii po raz pierwszy. Pewnie by tak pozostało, gdyby gra składała się tylko z Rajdu Polski, wspomnianej Finlandii, Szwecji i z dwóch innych. Takich, gdzie jedziemy w sposób zbyt oczywisty, by model jazdy zachowywał się w podejrzany sposób. Takich gdzie używamy mało ręcznego, a trasy są na tyle szerokie, że słaba rzeźba terenu daje o sobie zapomnieć. Tylko, że tak nie jest. Najgorsze, że wszystko dzieje się w momencie, kiedy WRC zalicza najciekawszy sezon od lat, a wszystko z użyciem nowych, ekscytujących samochodów. Niestety tego w grze w ogóle nie czuć.
Jest to tym bardziej przykre, że gdyby poprawiono ewidentne niedoróbki jakościowe wynikające chyba z braku czasu i środków, WRC 7 mogłoby nieco zachwiać żelazną czołówką gatunku, a tak... jest jak jest, czyli bardzo nierówno. Może za rok warto zrobić sobie przerwę i mieć więcej czasu na przygotowanie porządnej produkcji od zera, na nowym silniku? Tymczasem grę można polecić raczej tylko maniakom rajdów, którzy będą potrafili przymknąć oko na jej niedoróbki, a także tym, uwielbiającym szybkie szutrowe trasy, przejeżdżane niemal w całości kontrolowanym poślizgiem.
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!