Powiedzmy, że było tak: We włoskich alpach udało mi się znaleźć remontowany tunel, który dzięki temu był wyłączony z ruchu. Idealne miejsce na zdjęcia super samochodu. Litr czystej polskiej dumy narodowej przekonał włoskich robotników, by pozwolili mi tam na zdjęcia włoskiej dumy narodowej.
Najpierw ogarnąłem zdjęcie statyczne, gigantyczny świetlik, który nie wiadomo po co tam zrobiono, idealnie oświetlił matowy lakier. Lekkie doświetlenie lampą i fota było gotowa. No, ale skoro tunel był zamknięty dla ruchu… Wcisnąć gaz do dechy i usłyszeć każdą komórką ciała ognisty grzmot ośmiocylindrowego silnika, wzmocnionego przez ściany tunelu… Jakieś rusztowanie się przewróciło, ale nikt nie zwrócił na to uwagi. Skoro światło i kadr miałem już ustawione, to dlaczego nie miałbym sobie zrobić selfie w Ferrari? Cofnąłem trochę i z impetem wjechałem w kadr, a Paweł zrobił mi fotę. Za pierwszym i drugim razem trochę się samochód rozmazał, ale za trzecim razem wszystko wyszło dobrze.
Ok. W rzeczywistości było trochę inaczej. Ale mogło tak być, taką historię długo bym pamiętał :)
Jak powstało zdjęcie statyczne już kiedyś opisałem. Samochód sfotografowałem przed salonem, bo nie był zarejestrowany i nie mógł nigdzie wyjechać. Tło natomiast to render, za który odpowiedzialny jest Mateusz Zahora.
Jakiś czas już po zmontowaniu zdjęcia, zagadnąłem Mateusza, że może zrobilibyśmy drugą wersję, tym razem w ruchu. Bardzo chciałem zobaczyć jak będzie wyglądało tło wyrenderowane od razu jako poruszone. Różnica w stosunku do tego, co można zrobić poruszając zdjęcie w Photoshopie, jest ogromna. Program bowiem uwzględnia różnice w odległości od aparatu do każdego punktu tła. Dzięki temu filary na pierwszym planie są rozmyte dużo mocniej niż te z tyłu, bo „poruszają” się szybciej. W PS zrobienie tego samego wymagałoby podzielenie zdjęcia na kilka fragmentów i poruszenie każdego z nich o inną liczbę pikseli, a potem płynnego połączenia tego wszystkiego. Mozolna praca, a i tak efekt pewnie byłby gorszy.
Poeksperymentowaliśmy z Matuszem trochę nad prędkością ruchu, a także nad fakturą jezdni, bo ta ze zdjęcia statycznego nie wyglądała dobrze po poruszeniu. Nowy super komputer Mateusza jęknął mocno rozkręcając procesory, a on sam zbladł gdy zobaczył ile potrwa renderowanie. Zmniejszyliśmy trochę rozdzielczość i dalej poszło już dobrze.
Pozostało już „tylko”, by Gosia zmontowała samochód z tłem, zrobiła sporą korekcję kolorystyczną tła, zakręciła kołami i posadziła mnie za kierownicą. Na szczęście robiąc zdjęcia planowałem, że może powstać wersja w ruchu i zapozowałem za kierownicą.
Co sądzicie, która wersja bardziej się wam podoba? Jestem tego bardzo ciekawy :)
fotografie – Artur Nyk
rendery – Mateusz Zahora
retusz i montaże – Gosia Kłosowska
asystent – Paweł Pszczoła
Dziękuję Ferrari Katowice za pomoc w realizacji sesji.
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!