Po pierwszym spotkaniu z GTRem byłem sceptycznie nastawiony do tego samochodu. Niby go polubiłem za to, że jest mega dzikiem, ale też bez zbędnego zachwytu. Przede wszystkim stylistycznie nie do końca jest w mojej estetyce. Ale to spotkanie z GTRem, po pewnym czasie, było zupełnie inne… Niedawno mieliśmy okazję uczestniczyć w Tor Poznań – Track Day, relacja niedługo, i wtedy doceniłem ile daje napęd na 4 koła i jak bardzo lubię wszystko co się odpycha czterema łapami.
Mam wrażenie, że Nissana GTR spotkała ta sama choroba co Hondę NSX. Otóż, jest on w pełni sportowym samochodem – supersamochodem, który bez trudu może rywalizować z Ferrari, Porsche czy Lambo, ale mimo wszystko w dalszym ciągu jest to „tylko albo aż” Nissan. Bardzo wiele osób zarzuca mu, że jest to marka za mało egzotyczna, a auta które zjechało z seryjnej linii produkcyjnej nie można nazywać mianem superaut. Oczywiście jest to bullshit kierowców Ferrari, którzy zostali wyprzedzeni przez GTRa. Ja jestem skłonny mieć „tylko” Nissana, za cenę tego co on potrafi.
Każde spotkanie z Godzillą sprawia, że w prowadzeniu można przesuwać ustanowiony wcześniej limit i to daje mega fun. Przede wszystkim zakręty. Z każdym kolejnym zakrętem czujesz, że możesz wchodzić w nie szybciej i pewniej. Wcześniej tego nie doceniałem… ale rozkład napędu 60% tył i 40% przód, to coś niesamowitego. W momencie kiedy tył pcha cię do przodu przez winkiel, przód dzięki temu, że również jest napędzany po prostu na siłę cie przez niego przeprowadza. To w efekcie daje dużą kontrolę nad tym potworem.
Jest co kontrolować, bo ponad 550hp z podwójnie doładowanego V6 o pojemności 3.8l – każda sztuka ręcznie składana, o czym pisałem wcześniej. Poza tym GTR to chyba najlepiej startujące z miejsca auto jakie kiedykolwiek mieliśmy w tejsted. Po przygodach na Torze Poznań zrozumiałem, że fajerwerki typu tył napęd i bączki pod Lidlem – są spoko, ale kiedy zależy ci na wyniku, to pewność i skuteczność napędu na wszystkie koła jest nie do podważenia. Między innymi przez koncepcję napędu na cztery buty jestem takim zagorzałym fanem Audi R8.
Przez napęd podawany na cztery koła, GTR to auto, którym można jeździć na co dzień bez względu na porę roku. Deszcz jest mniejszym problemem – Jaguara F-Type R z RWD testowaliśmy po części w deszczu i obyło się bez problemów, ale śnieg przy takiej mocy to już zabieranie przyjemności z jazdy. Czy jadąc M6 w zimowy poranek, chciałbyś żeby pod górkę pchało cie tak wspaniałe auto jak Seicento? Ja też nie.
Ale używając GTR jako daily i przyjmując, że chcemy mieć jedno auto, należy sobie zadać jedno bardzo ważne pytanie – czy nas na to stać i czy lubicie poziomki? Godzilla w stosunku do swojej konkurencji jest dość tania w zakupie, zarówno jeśli mówimy o modelach salonowych jak i after marketowych. W porównaniu do choćby 911 Turbo S jest to olbrzymia przepaść cenowa. Jednak zakup sportowego samochodu to nie wszystko, trzeba go utrzymać i tu może zacząć się problem. Rozmawiałem o tym z moimi znajomymi z warszawskiego serwisu samochodów sportowych – TGauto.pl i przygotowaliśmy małe podsumowanie pt. „Ile kosztuje jeżdżenie GTRem na co dzień?”
Wyjazd na Track Day dał mi dużo do myślenia pod kątem właściwości samochodów, podzespołów i tego w co uzbrajamy swoje auta dla lepszych osiągów – będę o tym niedługo pisał, ale co istotne zwróciłem uwagę na to jak duże znaczenia mają dobre opony. Przy Nissanie GTR, zresztą jak przy każdym innym samochodzie sportowym, jest to element niezmiernie ważny, dlatego od nich też rozpocznę omawianie listy płac za ten lunapark jakim jest Godzilla. Ceny opon do GTRa zaczynają się od 5.000PLN, ale żeby zaopatrzyć się w komplet opon z wyższej półki potrzebujemy już od 8.000PLN do 10.000PLN. Zużycie opon w dużej mierze zależy od tego jak się jeździ. Średnio wymieniać je trzeba co 5.000 – 10.000km, ale przy mniejszych szaleństwach można je dojeździć nawet w granicach 20.000km. Ale chyba mało kto jest w stanie tyle osiągnąć. Nie mówiąc oczywiście o wypadach na Track Day, gdzie te opony w sposób oczywisty można zjechać w ciągu jednego dnia.
Kolejną rzeczą jest spalanie. Mówi się, że „jeśli kogoś stać na takie auto, to stać go i na benzynę”. To prawda, ale nawet jak masz hajsu jak małpa lodu, to nawet z czystej ciekawości sprawdzasz ile pali twoje auto. Otóż, przy jeździe w miarę spokojnej na 100 kilometrów można uzyskać spalanie w granicach 17-18l. Właściciel naszego Nissana potrafi po mieście uzyskać wynik 12l, a na trasie 9l, ale to już chyba kwestia wprawy. My podczas jazdy GTRem wyniki spalania mieliśmy dwucyfrowe, ale z cyferką 3 z przodu… i uwierzcie, mocno nie trzeba było się o takie starać. Przypomnę tylko, że zbiornik paliwa to 74l, a resztę policzcie sobie sami.
Skoro mamy opony i paliwo to potrzebujemy jeszcze silnika i skrzyni. O wadach GTRów produkowanych do 2012 roku pisałem już wcześniej. Jednak prawda jest taka, że jak kto dba tak ma. Jeśli będziemy rozważnie korzystać z procedury startu, dogrzewać olej – przede wszystkim w skrzyni i używać całej reszty z głową, to GTR będzie służył. Ale do tego potrzebny jest regularny serwis podzespołów. W TGauto za wymianę oleju w silniku zapłacimy 600PLN i musimy w tym celu odwiedzać warsztat najlepiej co 6.000km, max 10.000km. Co do nieszczęsnej skrzyni biegów – warto ją regularnie serwisować i wymieniać olej przynajmniej raz na 10-15 tyś. kilometrów. Koszt takiej zabawy to dodatkowe 2000PLN przy każdej wizycie. Za to jak już zarżniemy skrzynię to nasz budżet uszczupli się o niecałe 50.000PLN, w najlepszym wypadku załapiemy się na remont za dyszkę.
Skoro już mamy opony, silnik, skrzynię i benzynę to warto by było zahamować. I tu spotkają nas niemałe koszta. Dużo zależy od stylu jazdy, ale przyjmując, że jeden komplet nam starczy na 20.000km, max 30.000km, za każdym razem zostawiamy w serwisie 12.000PLN na hamulce. Można zaoszczędzić i wymienić je już za 8.000PLN, ale wiem co potrafi GTR i mogę powiedzieć, że mniej więcej znam jego możliwości… na hamulcach nie ma co oszczędzać. Godzilla to narzędzie do zapierdalania i wszystko w nim musi perfekcyjnie działać, a tańsze hamulce mogą starczyć na mniej kilometrów i po prostu trzeba będzie je wymieniać częściej.
Oczywiście, dużo pieniędzy można zaoszczędzić robiąc serwisy samemu i nie korzystać z usług profesjonalnych warsztatów. GTR jest dosyć prostym samochodem, więc wymiana choćby oleju nie wiąże się z kosmiczną technologią, dlatego jeśli ktoś lubi, tak jak ja, grzebać przy swoim aucie to sporo może zaoszczędzić robiąc takie serwisy we własnym zakresie. Podobnie prosto serwisuje się Lamborghini Gallardo, w zasadzie dokładnie tak samo jak Audi.
Godzilla to bardzo dobry temat do solidnego hasania zarówno na ulicy jak i na torze. Auto stworzone do tego, żeby żyć na limicie i to jest w nim najlepsze. W samym aucie jest pare rzeczy, które mogą denerwować jak choćby słabe wnętrze i kierownica która przypomina jelito kozy wypchane czymś mięsistym. Do tego stylistyka oparta na robotach z komiksów, a nie na kształtach Sandry Kubickiej. Może też denerwować to, że GTRów jest bardzo dużo na ulicach, a nie wszyscy lubią przychodzić na imprezę i widzieć kogoś w tej samej koszuli. Ale myśląc o tym co jesteś w stanie zrobić za kierownicą tego auta, wszystko jest do zaakceptowania. I co ważne, użytkowanie GTR w porównaniu do innych superaut wcale nie jest takie drogie. A na koniec filmik z naszymi jazdami. Enjoy!
Tekst: Sławomir Poros
Zdjęcia: Great Katspy
Samochód do testów udostępniła firma:
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!