Miałem nie pisać tego artykułu, bo po spotkaniu z Audi RS7 uznałem, że RS5 nie wniesie niczego nowego. Nawet przeszło mi przez myśl, że RS5 jest równie dobre co RS7, a nawet będzie miało jeden plus więcej – jest krótsze. Nie pisałbym jednak o tym, gdyby tak rzeczywiście było. Drugą sprawą jest to, że najczęściej zadawanym przez Was pytaniem, przy okazji naszego testu RS5, było „Czym różni się RS5 od RS7?”. Dlatego postanowiłem dość krótko opisać te różnice, a kto jeszcze nie miał okazji niech zacznie od nadrobienia zaległości z Audi RS7.
RS5 odbieraliśmy zupełnie tak samo jak RS7, nawet z tego samego miejsca na parkingu. Do końca nie wiedzieliśmy jaki kolor będzie miał nasz wóz, dlatego była jeszcze nadzieja na jakąś szałową czerwień. Ale nawet kolor naszego RS5 był identyczny jak testowanego wcześniej RS7. Jest taka niepisana zasada „wszystko co czerwone jest szybsze”, ale nam trafił się szary.
Podstawową różnicą było to, że RS5 pochodziło z 2011 roku, a RS7
z 2014. I te 3 lata różnicy dało się odczuć. Przede wszystkim jeśli mówiłem, że w RS7 czułem we wnętrzu „pełnię”, to w RS5 czegoś mi brakowało. Delikatna różnica rzuci się w oczy od razu po zajęciu pozycji za kierownicą, w RS5 środek kierownicy jest plastikowy, a w RS7 jest obszyty skórą. Co więcej, nie znalazłem RS5, która miałaby w pełni skórzaną kierownicę. Totalnie nieistotny szczegół, ale zwrócił moja uwagę. Takich pierdów jest więcej, jak choćby przyciski konsoli.
Najbardziej radykalną różnicą między wnętrzami RS5 i RS7 jest to, że w RS7 ekran komputera pokładowego możemy chować. Wspominałem przy okazji naszego testu Siódemki, że jest to
bardzo praktyczne rozwiązanie, bo wystający ekran potrafi zdenerwować.
W RS5 ekran jest na stałe wbudowany w deskę rozdzielczą, ale jest on tak umieszczony i zabudowany, że idzie się z nim pogodzić.
Najistotniejszą różnicą między RS7 a RS5 jest brak tylnych drzwi, a co za tym idzie RS5 jest krótsze o nieco ponad 30 centymetrów. I to miał być argument koronny, który miał przemawiać na plus za RS5 w moim personalnym rankingu. Wydawało mi się, że krótszy RS wygląda wtedy bardziej sportowo i po prostu lepiej – coś jak w przypadku BMW M6 Grand Coupe i Coupe. Grand jest totalnie bezsensownym autem, bo wygląda idiotycznie jako 4 drzwiowa limuzyna. O ile w BMW zwykłe Coupe to jedyne słuszne wyjście, o tyle w przypadku Audi wydaje się że tendencja jest odwrotna. Do czego zmierzam – RS5 przez to, że jest krótsze prowadzi się inaczej. Nie gorzej, albo lepiej, po prostu inaczej. Do tego stopnia, że kiedy jeździliśmy RS5 w cztery osoby to wręcz czuć było dodatkowe obciążenie auta. W RS7 w ogóle nie dało się odczuć takiego ,,bagażu”. Może się wydawać, że RS7 dzięki temu, że jest nieco dłuższe jest bardziej stabilne. Ktoś by powiedział, że BMW M6 GC też kupuje się po to żeby było stabilne… ale kto kupuje RWD dla stabilności? Nikt. Jak chcesz kupić M6 to tylko Coupe.
Skoro już przy tym jesteśmy. Zasadniczo stylistyka RS7 i RS5 nie różni się niczym szczególnym. Kiedy przeczytacie artykuł o RS7 odniesiecie wrażenie, że w miejsce „RS7” można powpisywać „RS5” i na jedno wyjdzie. Największe różnice, co oczywiste, zachodzą z tył. Oprócz łuku tylnej szyby zmieniła się również pojemność bagażnika, która w RS5 jest mniejsza o 100l w porównaniu do RS7. I to tyle. Reszta jak na Audi przystało, nie urywa…
Jeśli już nadrobiliście zaległości z artykułu o RS7 to wiecie, że od chwili kiedy do niego wsiadłem miałem problem z utrzymaniem właściwej prędkości. Raz, że jest dość szybkie, a dwa, w środku jest mega cicho. Tego nie da się powiedzieć o RS5. Pierwsza rzecz
–
w środku jest głośno. Po dwóch dniach jazdy łeb mi pękał, zresztą nie tylko mi, bo Merc też miał problemy z głową. Ale pewnie sami sobie to zafundowaliśmy, bo jedynym trybem, którego używaliśmy był „dynamic”. Jest też mały problem z mocą. RS7 z silnikiem V8 4.0l generuje moc 560hp. RS5 z silnikiem V8 4.2l ma… 450hp. Sprawdziłem, w BMW M6 GC i Coupe ilość koni jest ta sama – 560. W Audi to tak nie działa, a dlaczego? Pewnie dlatego, że ktoś w Audi spojrzał na RS7 oraz RS5 i doszedł do tego samego wniosku co ja – to krótsze wygląda lepiej, ale skoro już wyprodukowaliśmy i dłuższe, to musimy je komuś opchnąć. Dlatego dołożyli 100 koni i sprzedaż się zgodziła.
I ma to sens. Nie sama moc jest problemem. Kolejnym problemem jest jej zaangażowanie do pracy przez skrzynię. Pominę samą liczbę „stopni” i skupię się na rodzaju skrzyni. W RS5 montowane są skrzynie Stronic, czyli skrzynie dwusprzęgłowe. Wszyscy starają się strasznie utrudnić sytuację i wprowadzają mnóstwo idiotycznych skrótów, i tak w VW ta sama skrzynia nazywa się DSG, a w BMW DCT. Ogólne założenie jest takie, żeby biegi zmieniały się szybciej, bo jedno sprzęgło jest odpowiedzialne za biegi parzyste, a drugie za nieparzyste. Więc teoretycznie na zmianę czekamy krócej, bo kolejny bieg jest w „pogotowiu” zanim o nim pomyślimy. Gorzej, gdy nie jest gotowy, bo zapomniał zasznurować buty wychodząc z domu. I to często dzieje się w RS5. Czasem biegi wchodzą z opóźnieniem i trzeba poczekać na reakcję. Dotyczy to głównie trybu automatycznego, bo w przypadku łopatek można sobie z tym poradzić samemu. Tego problemu nie ma w RS7, gdzie mamy do czynienia z półautomatyczną skrzyniąTiptronic. Ta jest zdecydowanie bardziej nastawiona na agresywną jazdę. Zarówno w trybie automatycznym, jak i manualnym – z wykorzystaniem łopatek, skrzynia lata jak marzenie, a co za tym idzie – Tiptronic zapewnia bombę dostępną od samego dołu, a w Stronicu trzeba poczekać. I czemu ktoś to tak zaplanował? Znowu można powołać się na słupki sprzedaży. Lepiej kupić RS7 i mieć już gotowy pakiet 560hp, niż zakupić słabsze RS5 i tuningować. Co więcej, Stronic montowany w RS5 jest skrzynią mniej podatną na zmianę mocy silnika, z którym została zestawiona pierwotnie, a spasowanie zarówno jej mechanicznych możliwości i oprogramowania z dużo mocniejszym silnikiem, może być pracochłonnym zajęciem. To by tłumaczyło popularność Audi RS6 i dostępność szerokiego wachlarza modyfikacji. W RS6 na przestrzeni lat montowano różne silniki od V8 do V10, wszystkie o mocy w okolicach 580hp, ale zawsze w komplecie ze skrzynią Tiptronic, która w mojej opinii jest lepszą bazą do przeróbek niż Stronic.
Jest jedna rzecz, która łączy RS5 i RS7 – kosmiczna cena. Nie warto nawet rozmawiać o tych cyferkach, ale można to zobrazować w taki sposób: dobrze skonfigurowany RS jest średnio o 60.000 PLNów droższy niż podobnej klasy AMG czy M. Biorąc pod uwagę porywającą stylistykę Audi trzeba być dużym fanem marki, żeby kupować takie auto jako nowe z salonu. Nad używką warto się już jednak zastanowić, bo czy to w RS5 czy RS7 drzemie wielki potencjał, a przy okazji to bardzo solidnie wykonane auta. Jeśli ktoś nie chce się wyróżniać, lubi prosty i nudny design, to z pewnością Audi jest dla niego. To jest to, o czym wspominałem przy RS7. To auto kupujesz ze względu na silnik i skrzynię. Niestety w RS5 tylko ze względu na silnik, bo skrzynia pozostawia dużo do życzenia.
Podsumowując, pod względem stylistycznym wybrałbym RS5. Zwarta buda bardziej mnie przekonuje. Chociaż po tym, jak RS7 wywaliło mi mózg na drugą stronę, byłbym w stanie zapomnieć o dodatkowych drzwiach i postawić na „limuzynę”. Wybór nie jest prosty, ale jeśli już kupujemy Audi, to z pewnością nie kierujemy się porywającą stylistyką, a właściwościami. I tu RS7 z pewnością wygrywa.
Zdjęcia: K. L. Instinctive Photography
Auto udostępniła firma:
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!