Miło zewsząd słyszeć, że w Polsce coraz lepiej sprzedają się auta marek premium. Doskonałym tego przykładem jest Infiniti, dla którego nasz rynek należy do najważniejszych w Europie. Jednym z fundamentów gamy modelowej jest QX70, czyli flagowy SUV oferowany na Starym Kontynencie. Czy można go uznać za dobrą alternatywę dla niemieckich, popularnych graczy?
Karoseria
Prezentowane QX70 jest kolejnym dowodem na to, że biały nie wyszczupla. Jasny lakier karoserii skutecznie zaznacza wszystkie obłości, które tworzą naprawdę masywną całość. Nie bez znaczenia jest także świetnie narysowane oświetlenie – zarówno przednie, jak i tylne. Mimo iż każdy zna tę sylwetkę od 2008 roku, wciąż można mówić o przyjemnym designie. Warto dodać, że przyszło mi obcować z wersją S Design wyróżniającą się z zewnątrz czarnymi relingami, grillem, pokaźnym dyfuzorem i felgami o unikatowym wzorze, które dodają jeszcze więcej animuszu.
Wnętrze
Czy we wnętrzu czuć upływ czasu? Troszeczkę. Nie ma to jednak nic wspólnego z jakością. Materiały są naprawdę bardzo porządne, miękkie i przyjemne w dotyku. Spasowanie także zasługuje na wysokie noty. Sam kształt kokpitu nie budzi żadnych zastrzeżeń – dobrze nawiązuje do „exterioru”. Konsola centralna to natomiast dotykowy ekran oraz dwa panele: multimedialny i klimatyzacji. Muszę przyznać, że przycisków jest dość sporo, ale po kilku chwilach można je bezproblemowo okiełznać.
Dużym plusem są natomiast czytelne, analogowe „budziki” pozbawione jakichkolwiek zbędnych ozdobników. Dzięki temu spełniają swoją funkcję wzorcowo, także po zmroku. Pochwałę zbiera również kierownica, której wieniec dobrze leży w dłoniach. A do czego powinienem się przyczepić? Sterowanie komputerem pokładowym powinno być dostępne na kierownicy (teraz przyciski odpowiadające za jego obsługę umieszczone są na tzw. „daszku” zegarów) i byłoby miło, gdyby menu informowało o wszystkim w języku polskim. Niby detal, ale jednak…
Z kolei przednie fotele to klasa sama dla siebie. Są odpowiednio wyprofilowane, duże i regulowane na wiele sposobów. Co więcej, dysponują funkcjami 3-stopniowego podgrzewania i wentylowania. Do tego obito je skórą, którą zdobią fioletowe przeszycia. Fajnie. W drugim rzędzie znajdziemy natomiast wygodną kanapę z należycie dostosowanym kątem pochylenia oparcia. Jak na gabaryty auta, miejsca nie jest tu wyjątkowo dużo, ale dwie osoby, które mają po 185 cm wzrostu nie będą na pewno narzekać. Trzecia też się zmieści, jednakże nie będzie już mowy o tej samej swobodzie ruchów.
Bagażnik? Jest, choć nie tak duży, jak przypuszczałem. Dokładnie 410 litrów to zdecydowanie mniej, niż w przypadku rywali. Pytanie tylko, czy większy „kufer” jest rzeczywiście potrzebny? Jasne, że lepiej mieć nieco bardziej rozbudowane możliwości przewozowe, ale chyba nie tym aspektem kierują się potencjalni klienci. Cieszy natomiast obecność pełnoprawnego koła zapasowego, które coraz częściej wypierane jest przez mało użyteczne zestawy naprawcze.
Technologia
Infiniti QX70, które wcześniej było znane jako FX, to doświadczona rynkowo konstrukcja, co w przypadku jednostki napędowej ma pozytywny skutek. Pod maską testowanego egzemplarza mieszka bowiem benzynowy silnik V6 o pojemności 3,7 litra, który generuje 320 KM (przy 7000 obr./min.) i 360 Nm (przy 5200 obr./min.). Jak widać, japońscy inżynierowie w tym przypadku pogardzili downsizingiem, a to cieszy wielu potencjalnych nabywców, którzy nie chcą ciężkiego SUV-a z 1,5-litrowym silnikiem wspieranym przez 6 turbin. Ale do rzeczy… Japońskie auto przyspiesza do pierwszej setki w 6,8 sekundy, a jego rozpędzanie kończy na 233 km/h. Osiągi są więc godne. Można jednak mieć podejrzenia, że mocna jednostka połączona z 7-biegowym automatem i napędem na obie osie, będzie miała spory apetyt. I rzeczywiście, ma, aczkolwiek rezultaty, które udało mi się uzyskać w teście nie odbiegają znacząco od oficjalnych danych producenta. Brawa za uczciwość. Odważę się nawet stwierdzić, iż da się uzyskać jeszcze bardziej pozytywne dla portfela wyniki. Średnia z jazd odbytych w cyklu mieszanym wyniosła dokładnie 12,5 litra na 100 km.
Wrażenia z jazdy
Przyznam bez bicia i gróźb wszelkiego rodzaju, że spodziewałem się przeciętnej jakości prowadzenia. Przecież to 2-tonowy SUV, który nie należy do najmłodszych w swoim segmencie. A tu psikus! QX70 naprawdę zręcznie pokonuje zakręty i nie przychyla się przesadnie na boki. To zasługa kilku elementów. Pierwszym z nich jest komunikatywny układ kierowniczy dobrze informujący o tym, co dzieje się z przednią osią. Za drugi należy uznać odpowiednio zestrojone zawieszenie utrzymujące nadwozie w „ryzach”. Trzeci z nich to stosunkowo nisko położony środek ciężkości. Ostatnim równie ważnym czynnikiem jest rozłożenie masy 53/47% (przód/tył).
Dzięki temu jazda flagowym SUV-em japońskiej marki sprawia sporo przyjemności na krętych drogach. Czy jednak można pisać o komforcie? Jak najbardziej. Mimo zastosowania potężnych, 21-calowych felg, tłumienie nierówności zasługuje na uznanie. Wszystkie przygotowane do tego zadania podzespoły radzą sobie bardzo przyzwoicie. Pozytywną ocenę otrzymuje też wyciszenie kabiny, które umożliwia swobodną konwersację przy wyższych prędkościach.
Zespół napędowy potrafi wzbudzić wiele uśmiechu. Jednostka V6 nie tylko dysponuje sporym stadem koni, ale też bardzo ładnie brzmi, co szczególnie uwydatniają wysokie obroty. Z kolei skrzynia działa naprawdę płynnie i tworzy zgrany duet z mocnym benzyniakiem. Warto przy tym dodać, że nie zdarza jej się zgubić, nawet podczas gwałtownego wciśnięcia pedału gazu. A co z AWD? Napęd na obie to nie ukłon w stronę off-roadu. QX70 nawet nie próbuje udawać, że ma coś wspólnego z terenem oddalonym od asfaltu. I słusznie. Przenoszenie mocy na wszystkie cztery koła pozwala jednak uzyskać lepszą trakcję w kiepskich warunkach pogodowych, co sprzyja bezpieczeństwu.
Okiem przedsiębiorcy
Przejdźmy teraz do tych największych liczb. Ile kosztuje podstawowe QX70? Dokładnie 252 560 zł. W tej cenie klient otrzymuje wersję bazową, czyli GT, której daleko do topowego wariantu. No właśnie, z drugiej strony cennika znajdziemy odmianę S Design, którą przyszło mi testować. Bez żadnych dodatków oznacza wydatek 288 870 zł. Czy to dużo? Zależy, jak na to spojrzeć. Konkurencja w wielu przypadkach życzy sobie znacznie więcej za porównywalne modele.
Jeśli chodzi o warunki finansowania, japońska marka promuje właśnie ofertę „Infiniti za 1% miesięcznie” skierowaną w stronę wszelkiego rodzaju przedsiębiorców. Przy wpłacie własnej wynoszącej 10%, miesięczny czynsz inicjalny wynosi 1%. Umowa podpisywana jest na 24 miesiące, a po tym okresie klient decyduje, czy chce wykupić pojazd, czy wymienić go na nowy.
Podsumowanie
Infiniti QX70 ma już kilka wiosen na karku, ale wciąż jest dobrą alternatywą dla popularnej konkurencji klasy premium. Dobrze wygląda, świetnie jeździ i skrywa sprawdzoną technologię napędową, która może i ma duży apetyt, ale przynajmniej budzi duże zaufanie.
Tekst i zdjęcia: Wojciech Krzemiński
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!