Zobacz możliwości portalu TurboRebels

Zobacz sesje zdjęciowe, kalendarz imprez, i wiele więcej.
Zaloguj się, włącz tablicę i wyłącz ten komunikat ;)

Poprzedni rok udowodnił nam, że wizyty na nowych torach, wychodzą królowej motorsportów jak najbardziej na dobre. Jak na tym tle prezentowało się Grand Prix Kataru 2021?

Troszę jazdy, troszkę sporów

Weekend rozpoczął się od dalszego ciągu kontrowersji po GP Brazylii. Najpierw Red Bull zaczął głośno mówić o tylnym skrzydle Mercedesa, które wedle nich ugina się dając im dużą przewagę na prostych. Od razu wyjaśniło się też, że jak się spodziewaliśmy, Verstappen nieprzypadkowo oglądał skrzydło Lewisa na Interlagos. Potem sędziowie odrzucili apelację Mercedesa w sprawie incydentu między Maxem, a Lewisem. Jak wspominałem – to wstyd, że sędziowie F1 nie mają odpowiednich danych, by od razu poprawnie rozpatrzyć podobne przypadki. Jednak nie ma nic dziwnego w odrzuconej apelacji. Rozstrzyganie wyścigów przy zielonym stoliku i tydzień po ich zakończeniu to coś, czego nie lubi nikt, a najbardziej fani.

Treningi były bardzo niejednoznaczne, ze względu na zupełnie nowy tor, który zawodnicy musieli dopiero poznać. Jak się okazało obiekt Losail bardzo spodobał się kierowcom i ładnie pokazuje ich możliwości, ale także samych bolidów. To bardzo szybki obiekt z ostrymi łukami, ale nie na tyle, by bolid F1 nie mógł ich przejechać z gazem w podłodze. Jednak minimalna pomyłka i nietrafienie w idealny tor jazdy powodują, że wypada się z rytmu na kolejne kilka zakrętów. Szybko jednak Mercedes i Red Bull wskoczyli w swoje tempo. Poza spodziewaną czołówką, bardzo dobrze wyglądało też tempo zespołu Alpha Tauri. Tak Gasly, jak i Tsunoda zdawali się świetnie panować nad bolidami w sekwencjach szybkich zakrętów. Nieco poniżej średniej prezentowało się Ferrari, podobnie jak McLaren. Dobrze też wypadało Alpine.

Przepaść

Kwalifikacje dla wielu były tak naprawdę kolejną sesją treningową. Ten tor akceptuje tylko idealny balans samochodu, każde jego ruszenie kompletnie zrujnuje czasy okrążeń. Choć w pierwszej części odpadł standardowy skład Haas, Alfa Romeo i Latifi, to w drugiej już mieliśmy zaskoczenia. Poza Russellem z czasówką pożegnali się Stroll, Ricciardo i Leclerc, który nagle stracił do kolegi zespołowego sekundę i na wychładzającym się torze, kompletnie zgubił tempo. Największą niespodzianką było jednak odpadnięcie Pereza, który też miał problemy z odpowiednimi czasami okrążeń. Jednak o tak wczesnym zakończeniu jazdy zadecydowało złe umiejscowienie na torze, pomiędzy gąszczem aut, które dopiero turlały się by rozpocząć pomiarowe okrążenie. Tak więc Verstappen został na przedzie osamotniony w walce z Mercedesem.

Ostatnia część to popis Hamiltona, który wykręcał naprawdę kosmiczne czasy. Choć przez chwilę wydawało się, że Bottas będzie próbował dotrzymać mu tempa, to w końcowym przejeździe zszedł poniżej 1:21 i na to już nikt nie miał konkretnej odpowiedzi. Dość powiedzieć, że jakimś cudem Verstappen doczłapał się na P2, pomimo problemów z tempem i on stracił do Lewisa niemal pół sekundy! Za trzecim Bottasem dziesiątkę uzupełnili: świetny Gasly, również zaskakujący tempem Alonso, Norris, Sainz Tsunoda, Ocon i Vettel. Dobre tempo z treningów się potwierdziło i tak bolidy Alpha Tauri, jak i Alpine były zaskakująco mocne.

Znów zamieszanie

Jednak to nie kwalifikacje zadecydowały o kolejności na starcie, ale to co działo się w ich końcówce. Gasly zbyt ostro zaatakował tarkę, urwał spoiler i przebił oponę, po czym toczył się po torze, by dokończyć okrążenie – całość miała miejsce już po minięciu zjazdu do boksów. W tym czasie swoje okrążenie kończyli Bottas i Verstappen. Panowie nie zwolnili i zostali za to ukarani. Bottas cofnięciem o trzy pozycje na starcie, Verstappen cofnięciem o pięć. Holender dostał dotkliwszą karę, bo jego przewinienie miało miejsce już pod podwójnymi żółtymi flagami, wymagającymi znacznego spowolnienia, umożliwiającego natychmiastowe zatrzymanie. Kary wzbudziły jednak sporo kontrowersji – dlaczego? Ano jeden marshall machał flagami, ale na torze znaki świetlne pokazywały wszędzie zieloną flagę. Mało tego, nie było takiej informacji ani od systemu dyrekcji wyścigu, ani na kierownicy w bolidzie żadnego z ukaranych zawodników.

Przesunięcia wzbudziły spore poruszenie, Christian Horner posunął się nawet do krytyki wspomnianego marshalla. To z kolei wywołało gwałtowną i zdecydowaną reakcję Michaela Masiego, który mocno broni stewardów. W tym konkretnym wypadku, trudno się z nim nie zgodzić. Jeśli ktoś nie zdaje sobie z tego sprawy, to żaden motorsport by nie istniał, bez tych WOLONTARIUSZY. Żaden, czy to lokalny, czy na światowym poziomie. Ponadto elektroniczne systemy mogą zawieść, jeśli jednak człowiek widzi coś, co uzna za niebezpieczne, powinien o tym informować i machać flagami. Pamiętajcie – jeśli on się pomyli, to może wpłynąć na wyniki wyścigu. Jeśli system się pomyli i nie zapali żółtych flag – ktoś może stracić życie. Myślę, że to kończy dyskusję.

W ostatecznym rozrachunku z pierwszego rzędu startowali więc Hamilton i Gasly! Za nimi ustawili się Alonso oraz Norris. Dalej Sainz, Norris, Verstappen, Tsunoda, Ocon i Vettel.

Ciąg dalszy na 4 kółka i nie tylko...

Komentarze (0)