Rozpoczynając test, byłem pełen obaw. Kia do tej pory kojarzyła się z samochodami codziennymi, poczciwymi „wozidłami”, z radiowozami…. 7 letnią gwarancją… Tak, to był i jest wyróżnik, tym Kia obecnie zjednuje sobie klientów. Natomiast nikt nie utożsamia tej marki z autami sportowymi. Z samym sportem może troszeczkę za sprawą Kia Picanto CUP, ale czym innym jest cykliczna impreza, raczej dla początkujących kierowców, a czym innym możliwość zaprojektowania i zbudowania sportowego auta. Zaczynając test, przyznam szczerze, nie dawałem zbyt wiele szans produktowi z Korei. I ten test pokazuje dobitnie, jak bardzo można się pomylić oceniając po pozorach…
Szybko skocz do interesującego Cię aspektu, ale najlepiej czytaj dalej po kolei.
Z zewnątrz, wnętrze, pozycja za kierownicą, multimedia, audio, nawigacja, head-up, systemy wspomagające kierowce, prowadzenie, zawieszenie, układ napędowy, tryby jazdy, silnik, dane techniczne, koszty-spalanie, ceny, podsumowanie, bagażnik.
Z zewnątrz Stinger robi oszałamiające wrażenie. Proporcje zaskakują. Samochód jest niski, szeroki i długi. Karoseria jest postawiona na dużych kołach. Zainstalowane felgi 19 cali niewiele zasłaniają, a w połączeniu z nisko profilową oponą: z przodu 225/40, a tyłu 255/35, prezentują się obiecująco. Wąski przedni grill w połączeniu z masywnym zderzakiem i ostro naszkicowanymi reflektorami, dominują z przodu. Tył znowu jest zaskakujący. Stylistom udało się stworzyć niespotykany wcześniej wzór tylnych lamp. O ile tylny pas przypomina ten spotykany w Audi, o tyle lampa tak daleko wchodząca na błotnik to nowość.
Chwilę później, zanim wsiądziesz do środka
Dopiero po chwili zwracają na siebie uwagę detale stylistyczne, które nadają wyjątkowego charakteru. Wydatne wloty w przednim zderzaku okazują się funkcyjnymi dolotami powietrza chłodzącego wyraźnie widoczne czerwone zaciski marki Brembo. Tuż przed przednimi drzwiami występują „skrzela” – wyloty powietrza z okolic nadkoli, co ważne, nie są to atrapy. Krótki przedni zwis kontra stosunkowo długi tylny, oraz długa maska przesuwa punkt wizualny gdzieś w okolice tylnego koła. Nisko i z wyraźnym spadkiem poprowadzona linia dachu nadaje jej dynamiczności i jednoznacznie sportowego charakteru. Z każdej strony auto przywodzi na myśl, że Stinger to Grand Turismo, jakich na polskich drogach nie ma wiele. Nie bez znaczenia jest kolor. Subiektywnie stwierdzam, że Micro Blue, w połączeniu z dodatkami w kolorze tytanu i czerwonymi zaciskami, prezentuje się wyśmienicie.
Wielka szkoda, że otworowanie maski i chrapy na tylnym zderzaku to tylko atrapy. Mimo to, samochód prezentuje się „mięsiście”. Co ważne, stylistycznie stanowi jedność. Ubogacony jest ciekawymi ale nie przesadzonymi detalami. Tu wspomnę o przedniej szybie, która w górnej swojej krawędzi powtarza wzór grilla, czy też ładnie i nie nachalnie wkomponowane cztery końcówki układu wydechowego.
Podobnie jak z zewnątrz, pierwsze wrażenie jakie budzi wnętrze jest pozytywne. Również tu projekt stanowi całość. Wyjątkiem może jest jedynie wyświetlacz multimedialny, który wygląda jak dorzucony w ostatniej chwili. Podobać się mogą trzy centralnie umieszczone wloty wentylacyjne, trochę przypominające te w Mercedesie. Minimalna ilość guzików również jest dużym plusem. Wnętrze nie przytłacza, wszystko jest w zasięgu ręki. Krótkiego opanowania wymagała jedynie „guzikologia” na kierownicy.
Wykorzystane materiały nie budzą negatywnych emocji. Nad wyraz pozytywnych również. Ot, można tu spotkać to, czego należałoby się spodziewać. Wszystko jest poprawne. Zdziwienie budzi tylko jeden element, o którym niżej.
O minusach wspomnę na samym początku, bo te są wyraźne i niedyskutowalne. Pierwszy to ....
.
.
Jak prowadzi się to auto?
Odpowiedź jest prosta: fenomenalnie.
Zacznę od samego zawieszenia. Zastosowano tu elektronicznie sterowany układ, nazwany ECS. Mimo dużej mocy i sportowego charakteru, Kia Stinger i tu zachowuje maniery rasowego Grand Turismo. Zawieszenie głównie skupione jest na zachowaniu komfortu i bezpieczeństwa zarazem. Nierówności wybierane są dostojnie, jedynie w trybach SPORT i SPORT+ zawieszenie wyraźnie twardnieje. Ale i w tej sytuacji, kierowca ani przez chwilę nie pomyśli, że jedzie twardym jak deska gokartem. Wielkim plusem konstrukcji jest idealnie znaleziony punkt, przede wszystkim komfort, z uwzględnieniem sportowego charakteru i bezpieczeństwa.
Wielki udział w pewności prowadzenia, ma układ napędu na cztery koła AWD. Samochód zaprojektowany jest jako tylnonapędowy, z dołączaną przednią osią. Przeniesienie napędu odbywa się przy pomocy skrzyni rozdzielczej (ATC – Active Transfer Case). Napęd na przód przenoszony przy pomocy sprzęgła sterowanego hydraulicznie. Układ analizuje warunki drogowe przekładające się na opór na każdym kole i przenosi optymalną część siły napędowej. Dzieje się to oczywiście poza świadomością kierowcy. Miałem okazję przetestować jak napęd sprawdza się zarówno na suchym asfalcie ale również pokrytym śniegiem. O ile w pierwszym przypadku wszystko jest jasne, o tyle zima i śnieg perfekcyjnie wykazały wielki potencjał w sposobie napędu samochodu o niebagatelnej mocy. Dynamiczna i w pełni kontrolowalna jazda była możliwa również w warunkach pełnego zaśnieżenia.
Stinger posiada pięć programów, nazwanych tu DMS, między którymi kierowca...
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!