O tym jakie jest Maserati GranTurismo po tym jak zjechało na ulicę prosto z niebios! ;) A poważniej to o tym jak wygląda codzienna jazda kilkuletnim GranTurismo. Co jest w tym samochodzie najlepsze a co najgorsze. Jak jest serwisowane, co się w nim psuje i co najbardziej irytuje. Jaki jest na dłuższą metę, czego można się po nim spodziewać a czego nie należy oczekiwać.
Materiał powstał na podstawie rozmowy z właścicielem Maserati GranTurismo oraz mojej kilkudziesięcio kilometrowej jazdy. Zatem opieram się przede wszystkim na tym co usłyszałem na temat konkretnego egzemplarza. Właściciela poznałem dopiero przy okazji tej rozmowy. Umawiając się uprzedziłem, że najbardziej interesujące dla mnie będą życiowe i przyziemne sprawy związane z posiadaniem i eksploatacją tego samochodu bez wzdychania do pięknego trójzębu na grillu na co właściciel chętnie przystał. Ma on spory dystans do tego samochodu i chyba trochę dość ubóstwiania Maserati przez innych ;)
W tekście będę mieszał słowa właściciela z moimi opiniami i wrażeniami z jazdy ale mam nadzieję, że będzie łatwe do wychwycenia to kiedy w czyim imieniu piszę. Jednocześnie chronologia i porządek z nagłówkami trochę kuleje więc należy przeczytać cały materiał aby nic nie przeoczyć :)
Omawiane Maserati GranTurismo ma silnik o pojemności 4,2 litra czyli jest "zwykłym" GranTurismo, tzn. nie jest to wersja S z większym silnikiem 4,7 litra. Wyprodukowane zostało w 2008 roku czyli ma w tej chwili już 8 lat (GranTurismo produkują od 2007 roku). Obecny właściciel jest drugim właścicielem tego samochodu i kupił go kilka lat temu od swojego znajomego. Jest to jeden z jego wielu samochodów ale na bieżąco eksploatowany. Rocznie ten samochód przejeżdża kilkanaście tysięcy kilometrów. Podkreślam, że ten egzemplarz jest z 2008 roku czyli początku produkcji modelu. Skupiam się na opisie konkretnego egzemplarza więc nie wszystko może pokrywać się z tym co można zobaczyć dzisiaj w salonach Maserati.
Samochód został kupiony dość przypadkowo. Właściciel wcale nie marzył o tym samochodzie, nie "chorował" na niego, nie przyklejał plakatów z Maserati nad łóżkiem ;) Jego znajomy miał ten samochód i jemu też się podobał (czy jest ktoś komu nie podoba się GranTurismo?) i o ile dobrze zrozumiałem rozmowa przez zakupem wyglądała mniej więcej tak:
- dobrze słyszałem, że sprzedajesz Maserati?
- nie wiem, a co, chcesz kupić?
- jakbyś sprzedawał to może bym i kupił...
- to jak chcesz kupić to sprzedaję...
- jak sprzedajesz to kupuję!
Czyli gdyby owy znajomy nie miał tego samochodu i nie chciał go kilka lat temu sprzedać to obecny właściciel by go nie kupił i pewnie do dzisiaj go nie miał. Nie chciał kupować tego samochodu jako nowego, nie chciał kupować używanego z komisu czy od przypadkowego sprzedającego. Samochód mu się podobał ale nie na tyle aby "latać za nim". Tak się złożyło, że był łatwo i wygodnie do kupienia więc go kupił.
Nie było żadnego rozważania czy lepiej kupić GranTurismo czy może Mercedesa SL albo jakieś Porsche 911 czy BMW M6 albo Astona Martina. Nie było żadnych kryteriów wyboru, oceny miękkości plastików czy porównywania pojemności bagażnika. Nie było przeliczania jednego droższego Maserati na dwa "lepsze" auta czyli Skodę Superb i Toyotę GT86 ;)
Jak można wywnioskować z powyższego owe Maserati zostało kupione bez szczególnych emocji związanych z tym, że jest to właśnie Maserati GranTurismo. Oczywiście jakieś emocje musiały być bo ciężko uwierzyć, że ktoś kupuje Maserati jak bułki w piekarni ale po prostu nie różniło się to specjalnie od zakupu każdego innego i bardziej "zwykłego" samochodu jaki został do tej pory zakupiony. Także z tego powodu, że ten samochód został kupiony to zwykłej i codziennej jazdy. Nie miał być i nie był trzymany pod kocem w garażu z oczekiwaniu na słoneczny weekend pozwalający na wyjazd do włoskiej kawiarenki na prawdziwe Espresso ;)
Jak wyżej wspomniałem samochód został kupiony do zwykłej codziennej jazdy i do tego bardzo dobrze się nadaje. Pewnie pod tym względem jest najlepszy ze wszystkich innych dwudrzwiowych aut z silnikiem V8 pod maską (chociaż np. Mercedes SL też nie powinien być zły) Oczywiście nie jest to zbyt uniwersalny samochód ale często jest wybierany do jazdy spośród innych wygodniejszych aut. Właściciel miał czy ma też typowo rodzinne jak i bardziej sportowe i niewygodne samochody.
Napiszę o tym teraz choć powinienem w podsumowaniu ale gdyby ten samochodów został skradziony albo całkowicie rozbity to obecny właściciel nie kupiłby go ponownie. Przy czym aktualne plany wobec tego samochodu są takie, że chce go mieć "do końca życia". Jest z niego bardzo zadowolony, nie widzi powodów dla których miałby się go pozbywać, spełnia on swoją rolę, jest taki jaki ma być. Z tą kradzieżą czy rozbiciem to po prostu potraktowane byłoby jako koniec jakiegoś motoryzacyjnego etapu. W sumie to rzadko się zdarza aby ktoś dwa razy kupił taki sam samochodu nawet jak jest z niego zadowolony więc nie ma co wyciągać specjalnych wniosków z odpowiedzi na tak zadane pytanie.
Po kilku latach od zakupu i przejechaniu kilkudziesięciu tysięcy kilometrów codzienna jazda tym samochodem wygląda zupełnie przeciętnie. Trudno coś konkretnego na ten temat powiedzieć. W rękach obecnego właściciela to po prostu zwykły samochód do zwykłej jazdy. Nie jest to samochód na żadne specjalne okazje. Też nie jest kręcony pod czerwone pole, nie lata się nim bokami po rondzie... a piszę o tym bo przecież jest to bardzo mocne auto z napędem na tylną oś co samo z siebie może zachęcać do takiej a nie innej jazdy.
Owe Maserati GranTurismo nigdy nie było na torze wyścigowym, właściciel nigdy o tym nie myślał i raczej nie wybiera się. Jak mogłem to zachęcałem do wypadu na tor w Poznaniu czy nawet zagranicę ale chyba nie udało mi się go przekonać. Na autostradach oczywiście robił użytek z 405 KM spod maski ale nijak nie można powiedzieć, że jakoś specjalnie wyduszał z niego wszystko co fabryka dała (nie chodzi tutaj wyłączne o samo przyspieszenie i prędkość ale ogólnie obciążającą jazdę dla całego samochodu). Samochód nie jest modyfikowany czy w jakiś sposób tuningowany. To po prostu seryjne zwykłe GranTurismo.
Tyle tytułem wstępu ;)
Serwis
Wbrew pozorom serwis Maserati GranTurismo nie różni się zbytnio od serwisu każdego innego samochodu w naszym kraju. W ASO Maserati obecny właściciel był tylko jeden raz, chwilę po zakupie. Wspomnę, że dzisiaj są już dwa ASO Maserati, jedno pod Warszawą a drugie, niedawno otwarte w Katowicach. Na co dzień samochód jest serwisowany w zwykłym dobrym warsztacie samochodowym który nie ma żadnego problemu z ogarnięciem tego samochodu. Nie jest to serwis specjalizujący się w Maserati, Ferrari, włoskich autach czy mocnych i drogich autach. Z drugiej strony chodzi przede wszystkim o wymianę elementów eksploatacyjnych i prostą diagnostykę która jest wspólna dla wszystkich aut. Do ASO samochód pojechałby gdyby nie było możliwości rozwiązana problemu w aktualnym warsztacie. Nie chodzi tutaj o koszty ale po prostu właścicielowi z wielu względów wygodniej jest serwisować wszystkie swoje samochody w jednym i znanym mu warsztacie.
Nie są robione żadne specjalne okresowe przeglądy. Samochód jest dawno po gwarancji wiec nie ma formalnego przymusu ich robienia aby nie mieć problemów z ową gwarancją. Nie ma żadnego rygoru serwisowego czy jakichś nietypowych czynności. Po prostu wymieniany jest olej, filtry, klocki hamulcowe, itd. Części zamienne są łatwo dostępne. Jednocześnie samochód ma zbyt mały przebieg (ponad 100 tys. km) aby konieczne były do wymiany jakieś grubsze elementy które zużyły się eksploatacyjne, np. amortyzatory, inne elementy zawieszenia, itp. Na dodatek wszelakie używane części do tego samochodu są dostępne na Allegro, włącznie z prawą przednią ćwiartką :)
Podsumowując... nie ma żadnego problemu z serwisem Maserati GranTurismo nad Wisłą. Każdy ogarnięty serwis powinien sobie poradzić z tym samochodem. Części zamienne są łatwo dostępne.
Usterki
Ten akapit miał być najciekawsze z całego materiału. Miał być tutaj opis rozciągającego się łańcucha rozrządu, przepalania oleju, pękania bloków, przecierania się cylindrów czy widowiskowych w skutkach spotkań tłoków z zaworami czyli to z czego ostatnio znane są niemiecki silniki słynące z solidności i niezawodności. Ale "niestety" nic takiego nie dzieje się. Maserati GranTurismo nie psuje się. Nawet elektronika nie chce wariować. Oczywiście chodzi też o to, że samochód nie ma wielkiego przebiegu bo te 100 tys. km to na dobrą sprawę okres w którym co najwyżej wychodzą na jaw wady z którymi samochód wyjechał z fabryki a nie nabyte w trakcie eksploatacji. Pod tym względem jeszcze wszystko jest przed tym GranTurismo ;)
W zawieszeniu nic nie stuka, nic nie puka. Wszystko co ma działać to działa. Nie ma problemów ze skrzynią automatyczną która akurat jest niemiecką 6-biegową skrzynią ZF. Domniemam, że standardowe zawieszenie też jest niemieckie gdyż opcjonalne aktywne zawieszenie (którego ten samochód nie miał) jest właśnie takiej produkcji. Zapewne to nie jedyne zagraniczne podzespoły w tym samochodzie. Nie to abym coś sugerował ;) ale myślę, że gdyby silnik i wygląd pozostał włoski a całą reszta niemiecka to nie byłoby to złe rozwiązanie jeżeli chodzi o kolejny podpunkt pt. zużycie.
Do tej pory owe Maserati raz jechało na lawecie po tym jak... złapało kapcia. Samochód nie ma koła zapasowego ani dojazdowego bo ma różne wymiary kół na osiach. Nie ma żadnych istotnych problemów z tym samochodem i gdyby teoretycznie była potrzeba jutro wsiąść do niego i szybko przejechać po Europie kilka tysięcy kilometrów to właściciel by wsiadł i pojechał nie spodziewając się żadnych problemów.
Co najwyżej przy usterkach można wspomnieć o układzie hamulcowym który jest za słaby i nie daje sobie rady z masą i mocą auta czego skutkiem są bijące z przegrzania tarcze hamulcowe. Chociaż pewnie bardziej należy to traktować jako wadę auta. Opisuję to szerzej w osobnym akapicie.
Zużycie
Pisząc o zużyciu mam na myśli głownie zużycie wnętrza i powiedzmy, że wizualne wrażenia co do tego jak powinien z bliska wyglądać samochód który jako nowy w salonie kosztuje ponad pół miliona złotych a ma przejechane raptem 100 tys. km i 8 lat. Po tak napisanym zdaniu łatwo się domyślić, że nie będzie to pozytywny opis.
Generalnie jest pod tym względem słabo. Gdyby to nie było Maserati GranTurismo to po ocenie zużycia wnętrza nikt nie powinien uwierzyć w to, że ten samochód nie ma skręconego licznika. Ja bym mu dał ze 3 razy większy przebieg i dwa razy więcej lat. Gumy na pedałach są już wytarte do gołej blachy, drążek automatycznej! skrzyni biegów jest cały porysowany "od sygnetu", odklejają się fragmenty tapicerki, niektóre już zostały wymienione na nowe bo się zupełnie zużyły, itd. Na dodatek właściciel dba o stan wnętrza a mimo to nie wygląda to zbyt dobrze.
W ogóle wnętrze Maserati GranTurismo nie jest zbyt dobrej jakości. Nijak nie można tego porównać do wykończenia wnętrza np. niemieckiej trójcy. Trochę wygląda jakby było zaprojektowane do samochodu starszego o 15 lat. Jak do tego dojdzie jeszcze omawiane przedwczesnej jego zużycie to jest już słabo do kwadratu. Właśnie stan wnętrza, jago wykonanie, użyte materiały, to jak się starzeje ten względnie nowy samochód z niewielkim przebiegiem określanej jest przez właściciela jako największa jego wada.
Właściciel określa ten samochód jako już stary, który się widocznie zużywa. Jest zdania, że moc silnika jest już nie jest taka jak 405 KM które wyjechały z fabryki. Przy czym po naszej rozmowie w mojej ocenie bardziej to wynika z tego, że ostatnio jeździ też mocniejszym autem z silnikiem V8 z dwiema turbinami i po prostu teraz ma takie wrażenie. Silnik GranTurismo nie ma bezpośredniego wtrysku więc nie powinien mieć problemów z nagarem i spadkiem mocy z tego tytułu. Jest to typowy wolnossącym silniki który zaczyna "żyć" od połowy skali obrotomierza. Po mojej krótkiej jeździe nie powiedziałbym, że ten samochód nie ma swoich 400 koni. Przy czym oczywiście to tylko moje odczucia i jeżeli właściciel jest pewny, że wcześniej było lepiej a teraz jest gorzej z przyspieszaniem no to nijak nie da się tego kwestionować.
Wracając do wnętrza to nie skupiałem się na tym aby robić kompromitujące zdjęcia ale wierzcie mi, że sporo tego było...
A teraz zaczynamy od początku! ;)
Pod maską
Silnik V8 o pojemności 4,2 litra (4244 cm3) i mocy 405 KM (302 kW) uzyskiwanej przy 7,1 tys. obrotów. Maksymalny moment obrotowy to 460 Nm i jest dostępny od 4,750 obrotów. Silnik jest wolnossący (nie ma turbo) i ma wtrysk wielopunktowy (nie bezpośredni) czyli można powiedzieć, że w dzisiejszych czasach jest już silnikiem dość nietypowym.
Prędkość maksymalna wynosi 285 km/h a przyspieszenie 5,2 sek.
Sam silnik wgląda tak jak całe Maserati czyli znakomicie. Przy czym w ogromnej komorze silnika wydaje się być bardzo mały i ginie w morzu plastikowych osłon. Silnik jest bardzo cofnięty pod szybę a pod tymi osłonami nic ciekawego nie ma więc nie pozostaje nic innego niż takie zakrycie komory. Przynajmniej łatwo jest utrzymać czystość pod maską :)
I właśnie położenie silnika pod maską to mistrzostwo świata. Jest tak daleko, że trudno jest nawet do niego sięgnąć. Rzućcie okiem jeszcze raz na zdjęcie silnika z bliska i zwróćcie uwagę, że przed silnikiem widać metalową belkę która jest rozpórką kielichów amortyzatorów. Cały silnik V8 mieści się za przednią osią! Nie prawie cały jak w BMW tylko zupełnie cały. Jak ciekawostkę dodam, że w Audi cały silnik V8 jest położony przed przednią osią czyli zupełnie odwrotnie. Położenie silnika pod maska ma ogromny wpływ na właściwości jezdne samochodu. Oczywiście w cywilnych autach nie ma to aż tak istotnego znaczenia i nie można powiedzieć, że auta z innym niż wzorcowy układ jeżdżą źle ale jeżeli wszystko jest tak jak należy to jest to wyraźnie wyczuwalne zza kierownicy i takim samochodem po prostu fajniej i przyjemniej się skręca. I tak właśnie fajnie, przyjemnie, zwrotnie skręca się GranTurismo, a szczególnie przy trochę większych prędkościach.
Jest się czym chwalić więc Maserati przygotowało ładne prasowe zdjęcia pokazujące układ silnika i napędu pod maską. Komplet trzech modeli czyli zwykłe GranTurismo, GranTurismo S oraz GranTurismo MC Stradale.
Ponownie zwracam uwagę na przednią oś i linię amortyzatorów i całkowite położenie silnika za nimi. Jest tak jak powinno być w teorii czyli podczas jazdy najpierw koła skręcają a następnie za nimi podąża ciężki silnik i cała reszta samochodu. Przed kołami w zasadzie nie ma nic poza lekką chłodnicą, lampami i innymi drobiazgami.
Na marginesie dodam, że widać różnicę w hamulcach pomiędzy kolejnymi modelami o czym będzie jeszcze mowa.
Fajna jest ta naklejka wskazująca poszczególne wlewy płynów bo trochę jakby zachęcająca do samodzielnego serwisu czy choćby zainteresowania się tematem. Czy wiesz gdzie się wlewa płyn od wspomagania w Twoim aucie? Ponoć teraz na egzaminach na prawo jazdy trzeba umieć szybko zlokalizować te wszystkie kurki więc GranTurismo ze swoją naklejką wydaje się być idealnym autem do zdawania egzaminu :)
W lewym górnym rogu jest napisane, że rekomendowany jest olej Shell Helix Ultra o lepkości 5w40 czyli lepkości odpowiedniej do pewnie 95 proc. silników. Rekomendacja wynika oczywiście ze współpracy Shell z Ferrari więc i siłą rzeczy z Maserati.
Przy czym ten samochód jeździ na oleju Motul 8100 X-clean 5w40.
W tym temacie dodam, że Motul robi prawdziwie-prawdziwe oleje syntetyczne bo z bazą olejową PAO (oleje grupy IV). Popularne oleje zwane syntetycznymi są zwykle olejami mineralnymi po hydrokrakingu ropy naftowej. Przy czym Shell Helix Ultra to jeszcze coś innego gdyż baza tego oleju jest syntetyzowana z gazu ziemnego. Kogo interesuje ten temat niech poklika po blogu bo już wiele razy to omawialiśmy więc nie będę się tutaj ponownie rozwodził chociaż chętnie bym to zrobił :]
Skrzynia biegów
Skrzynia biegów to 6-biegowy klasyczny automat ZF (6HP26). Poza tym, że działa tak jak powinien działać czyli prawidłowo, płynnie i szybko więc nijak nie można zarzucać skrzyni, że ogranicza potencjał silnika i auta to przy ewentualne usterce nie powinno być problemu z diagnostyką i naprawą tej popularnej skrzyni.
Do kompletu ze skrzynią są manetki do manualnej zmiany biegów przy kierownicy. Śmieszne są te podpisy UP i DOWN zamiast samego plusa i minusa... naprawdę trzeba to aż tak podpisywać? ktoś może się pomylić? ;)
Oczywiście można także zmieniać manualnie biegi za pomocą drążka (czego chyba nikt nie robi a już szczególnie mając manetki przy kierownicy) a sama zmiana jest w prawilnym i właściwym kierunku czyli redukuje się biegi popychając drążek a wrzuca kolejne ciągnąc go do siebie. Tak jest po sportowemu! Do kompletu drążek powinien też być skierowany do kierowcy po niewielkim kątem (tak jak ma to miejsce w BMW) co poprawia ergonomię takich zmian. Przy czym jak już wspomniałem ze świecą szukać kogoś kto manualnie zmienia biegi podczas jazdy automatem więc to wszystko co wyżej opisuję nie ma większego praktycznego znaczenia. Z drugiej jak już coś się robi to powinno to być zrobione jak należy! :) Pomijając te + i - to manetki przy kierownicy koniecznie muszą być nawet jak się z nich nie korzysta. Nie wyobrażam sobie auta ze sportowym zacięciem który nie ma manetek przy skrzyni automatycznej.
Koła
Jak zawsze wrzucam zdjęcie z rozmiarówką opon. Jak widać homologowane są dwa komplety kół. Przednie koła są inne niż tylne co oczywiście jest typowe w tego typu samochodach. Zarazem rodzi to problemy związane z kołem zapasowym, tzn. jego brakiem. Jak złapiemy kapcia to musimy dzwonić po lawetę albo zalepiać oponę zestawem naprawczym.
Wracając do rozmiarówki. Jest konkretnie napisane jakie mają być to felgi, jakie opony, o jakich parametrach i koniec tematu. Chyba każdy zgodzi się z tym, że powinno się takie właśnie koła zakładać i zakładam, że każdy by właśnie takie opony do tego samochodu kupował. Dlaczego więc w bardziej "zwykłych" autach panuje już taka dowolność w doborze opon o rozmiarach i parametrach inne niż wprost wskazywane przez producenta? Przecież to Maserati nie pojedzie 300 km/h wiec po co mu opony z indeksem Y? zamiast 245 mm szerokości nie nada się 225? po co takie szerokie 285 mm z tyłu skoro to samochód jest wykorzystywany do spokojnej codziennej jazdy bez latania bokiem? nie wystarczyłyby 265? Przyznacie sami, że takie rozmyślania trochę słabo wyglądają więc dlaczego już w "zwykłych" autach sporo osób nie ma problemów aby zakładać co innego niż wprost wskazuje producent choć wybór właściwych opon jest o wiele większy a różnica w cenie o wiele mniejsza. Nawet nie ma takiej marketingowej rekomendacji jaka jest z olejami, że wskazywana jest konkretna marka a po prostu sama sucha rozmiarówka opon i felg.
Nie ma rekomendacji producenta opon ale wiadomo, że włoskie auto powinno jeździć na włoskich Pirelli! A jak to jest Maserati to oczywiście na większym 20-calowym komplecie kół.
Na powyższym zdjęciu to nie felga jest taka ogromna tylko tarcza hamulcowa jest taka mała. I właśnie hamulce to jeden z największych problemów Maserati GranTurismo.
Hamulce
Tak jak wyżej wspomniałem hamulce są sporym... hamulcem tego samochodu.
Maserati GranTurismo waży około 1900 kg. To swoją drogą absurdalnie duża masa. Obstawiam, że to najcięższe auto z tego segmentu. Astony Martiny ważą ponad 1,6 tony. Lamborghini Aventador waży około półtorej. Huracan o 100 kg mniej. Porsche 911 podobnie. BMW 6er czy Mercedes SL mogą ważyć podobnie do GranTurismo ale będą wtedy z większymi silnikami. Wszelakie Ferrari też około 1,5 tony. Wiem, że trochę wychodzę poza segment GranTurismo ale mają te auta ze sobą wiele wspólnego. Te półtorej tony to też jest spora masa jak na auta o sportowym zacięciu ale wiąże się to z podwyższoną wytrzymałością nadwozi cywilnych aut w których nie można instalować klatek bezpieczeństwa. Taka jest też różnica między wolniejszym na prostej Ferrari a szybszym bo stuningowanym na 500 KM starym kanciastym Volvo czy innym Golfie. Ale dlaczego GranTurismo waży o kilkaset kilogramów więcej? Mniejsza o to.
Samochód waży w sporym zaokrągleniu 2 tony. Ma silnik o mocy 405 KM który gładko rozpędza się do prędkości ponad 200 km/h a maksymalnie jest w stanie pojechać 285 km/h. To jest przecież konkretna prędkość nawet w dzisiejszych czasach w których trochę mocniejszy kompakt bez problemu dobija do 250 km/h. I taki samochód ma najzwyklejsze stalowe przednie tarcze hamulcowe o średnicy... uwaga... 330 mm. W takim aucie taka tarcza jest dobra ale pod warunkiem, że jest zamontowana na tylnej osi. I faktycznie tylne tarcze hamulcowe mają także średnicę 330 mm. Nie przypominam sobie aby jakikolwiek inny samochód miał przednie i tylne tarcze hamulcowe o tej samej średnicy. Wygląda to tak jakby przez pomyłkę zaczęli montować tylne tarcze także na przednią oś. Oczywiście żartuję ale nie potrafię wymyślić racjonalnego wytłumaczenie montażu tak małych tarcz do tak mocnego, szybkiego i zarazem bardzo ciężkiego samochodu.
Jak hamuje Maserati GranTurismo z większych prędkości? Przez chwilę zanim nie powyginają się tarcze hamulcowe to pewnie hamuje przyzwoicie ale po tej krótkiej chwili tarcze tłuką, kierownica i pedał hamulca dostaje Parkinsona i droga hamowania mocno się wydłuża. Tak mniej więcej wyglądały moje przyhamowywania na ekspresówce. Na dodatek tarcze i klocki są całkiem świeże, bez większego zużycia i właściciel z takiego hamowania jest względnie zadowolony bo... wcześniej było o wiele gorzej. Oczywiscie przy mniejszych i bardziej przepisowych prędkościach hamowanie jest w porządku ale tak samo w porządku jest w każdym innym aucie.
Można powiedzieć, że jest jeden plus tej patowej hamulcowej sytuacji w GranTurismo. Po prostu wiadomo, że nic z aktualnymi hamulcami nie da się zrobić więc najlepiej je wymienić na jakiś większy zestaw i zapomnieć o problemach z hamowaniem. Choć może nie zapomnieć bo przy tej masie i osiągach należałoby celować w hamulce ceramiczne za kilkadziesiąt tysięcy złotych. Topowa wersja Maserati GranTurismo MC Stradale ma właśnie tarcze ceramiczne w serii. Wersja GranTurismo S ma większe stalowe hamulce. Zwykłe GranTurismo ma takie hamulce jakie widać na zdjęciach i jakie opisuję. Od 2012 roku (lifting) zmienił się przedni zderzak w którym zrobiono wloty powietrza do chłodzenia hamulców ale to i tak nie może całkowicie rozwiązać problemów z przegrzewaniem się stalowych tarcz.
Podsumowując... jeżeli będziemy jeździli tylko z przepisowymi prędkościami na autostradach to seryjne hamulce nam wystarczą. Jeżeli chcielibyśmy korzystać z drugiej połowy skali prędkościomierza i nie hamować tylko oporem powietrza no to z hamulcami należy coś zrobić, tzn. wymienić seryjne hamulce na większy i wytrzymalszy zestaw.
Próbowałem doszukać się jakichś nagrań z jazd po torze zwykłego GranTuurismo i nic nie znalazłem. Jest za to sporo GranTurismo MC czy GranTurismo S ale właśnie oba te auta mają lepsze hamulce niż w opisywanym modelu (i większe silniki z większą mocą). Wniosek dla mnie jest oczywisty, tj. zwykła wersja GranTurismo będzie miała ogromny problem z hamulcami nawet podczas luźnej jazdy bez patrzenia na czasy okrążeń.
Jazda
Na wstępie muszę zaznaczyć, że trochę zawaliłem testową jazdę bo okazało się, że prawdziwe Maserati GranTurismo zaczyna się dopiero wtedy gdy wciśniemy przycisk SPORT który zmienia dźwięk wydechu i zapewne też reakcję silnika na gaz. Ja niestety dopiero o tym wyczytałem szukając odpowiedzi na pytanie dlaczego w Maserati nie mogłem doszukać się pierwiastka Ferrari które przecież maczało palce w silnikach montowanych w tych autach. Zapewne znaczenie ma też to, że ten model ma podstawowy wydech.
Jak z marszu wsiadłem tak jechałem i w nic nie klikałem. I opisuję taką jazdę. Jeżeli będę miał okazję jeszcze raz przejechać się jakimś GranTurismo to zaktualizuję ten materiał o wrażenia z jazdy po wciśnięciu owego przycisku SPORT.
Pod kątem silnikowym jazda Maserati GranTurismo szału nie robi. Starłem się jak mogłem aby dostrzec to Ferrari w silniku Maserati i nijak nie potrafiłem czegokolwiek się doszukać. Oczywiście silnik kręci się jak V8, dźwięk jest jak z V8, jedzie się jak V8 ale nie ma w nim niczego charakterystycznego czy takiego wyraźnego metalicznego pogłosu wysokoobrotowego silnika wolnossącego z czym mi się kojarzą właśnie silniki Ferrari. Wewnątrz dźwięk silnika jest dość słabo słyszalny (czyli nie leci z głośników ;) Trochę smuto pisze mi się ten akapit bo myślałem, że właśnie tutaj będę mógł się rozpisać ale pod kątem silnika i wrażeń z jazdy to niestety za wiele nie ma co opisywać. Można co najwyżej ogólnie opisać jazdę autem z silnikiem V8 bez turbo. Zatem...
To co jest charakterystyczne i najlepsze w dużych silnikach wolnossących to zupełnie natychmiastowa i wyraźna reakcja na gaz. Małe silniki bez turbo oczywiście też reagują od razu ale głownie przekłada się to wzrost hałasu a nie prędkości :) Wracając do V8 to mając 4 tys. obrotów wciskamy gaz i mamy 5 tys., stopujemy a następnie z 5 tys. rozkręcamy silnik do 6 tys., po chwili z 6 kręcimy do 7 tys. obrotów. Po każdym takim przystanku silnik reaguje od razu i bardzo chętnie kręci się coraz wyżej. Oczywiście towarzyszy temu właściwy dźwięk który nie może się nie podobać.
Kto by nie rozumiał po co o tym piszę to wyjaśniam, że w przypadku silników z turbo zawsze występuje pewna, choćby minimalna zwłoka od momentu wciśnięcia gazu do reakcji silnika. Związane jest to ze spadkiem ciśnienia doładowania gdyż turbosprężarka przy zmniejszonym obciążeniu silnika nie generuje odpowiedniego ciśnienia. Nawet jak się mówi, że w jakimś silniku turbodziura praktycznie nie występuje to rozkręcając go dość wysoko i tak "kombinując" jak to wyżej opisałem da się wyczuć, że jednak jakaś niewielka zwłoka jest, choćby była naprawdę niewielka. To też ma wpływ na to, że podczas jazdy po torze w aucie z silnikiem z turbo ale bez jego podtrzymania (dość zaawansowana modyfikacja niespotykana w autach drogowych) jedzie się bardziej zero-jedynkowo jeżeli chodzi o operowanie gazem. W praktyce jak chce się tylko trochę przyspieszyć to i tak zwykle trzeba wcisnąć gaz w podłogę aby powstało odpowiednie ciśnienie w dolocie i minimalnie wcześniej biorąc pod uwagę wystąpienie owej zwłoki w reakcji silnika.
Przy czym to co wyżej opisałem to dzisiaj na dobrą sprawę jest ciekawostką czy smaczkiem którym można się po cichu cieszyć mając wolnossący silnik V8. Ja bym się tym cieszył :) Przy aktualnych silnikach z turbo i różnorakich zbiegach eliminujących efekt turbodziury oraz drogowej jeździe (nawet bardzo szybkiej) różnice są po prostu ciężkie do wychwycenia i nie dają żadnej przewagi. Na dodatek dzisiaj typowy silnik z turbo jest o wiele bardziej przyjemniejszy w codziennej eksploatacji z racji wysokiego momentu obrotowego od samego dołu a nie dopiero od niecałych 5 tys. obrotów jak w GranTurismo.
Wracając jeszcze do silnikowych wrażeń z jazdy. Także podczas ujmowania gazu czy przy zmianie biegów przez skrzynię (automatycznie czy manetkami) nie ma żadnych przegazówek, strzału z wydechu czy czegokolwiek co robiłoby wrażenie czy zapadało w pamięć. Piszę o tym bo właśnie jadąc tym GranTurismo zwróciłem uwagę jak dzisiaj producenci aut są w stanie symulować sportowe wrażenia poprzez napakowanie do silnika, skrzyni czy wydechu bajerów poprawiających efektowność ich działania. Piszę o symulowaniu bo zwykle ma to jakieś mechaniczne podstawy jak klapki w wydechu czy chwilowe zaprogramowane otwarcie przepustnicy w odpowiednim momencie. Oczywiście może też lecieć dźwięk z głośników albo być w inny sposób atrapowo wzmacniany. I muszę napisać, że mimo iż wrażenia akustyczne w owym GranTurismo ze zwykłym wydechem i bez przycisku SPORT nijak nie można porównać do np. ostatnio testowanych modeli Audi RS6 czy RS3 to jednak ma to swój urok. To właśnie V8 w Maserati jest tym prawdziwym silnikiem który nie chce być lepszy niż jest w rzeczywistości i nie udaje silnika którym nie jest. Może nie do końca wybrałem dobre przykłady bo RS6 też ma V8 więc musi być go słychać a RS3 słynie ze swojego nierównego dźwięku R5. Ale dzisiaj doszło do tego, że Mercedes A45 AMG czy nawet Seat Leon Cupra (oba z 2.0 turbo) pod względem efektów dźwiękowych zostawiają w tyle GranTurismo. Coś tutaj nie gra i chyba ktoś po prostu się wygłupia przygotowująca takie a nie inne silniki i wydechy.
Podejrzewam, że wiele osób w tym momencie jest trochę zdziwionych gdyż to Maserati GranTurismo słynie właśnie ze dźwięku swojego silnika ale niestety nie ta podstawowa wersja z podstawowym wydechem. Wszystko ponad to czyli lepszy wydech czy mocniejsza wersja silnikowa diametralnie zmienia wrażenia i układa Maserati na właściwej sobie wysokiej półce.
Oczywiście to co wszystko opisuję uwzględnia poprawkę na to, że mamy do czynienia z samochodem z danego segmentu więc proszę nie odnieść wrażenia, że dźwięku nie ma żadnego albo jest jakiś wybrakowany. Przeciwnie, cały czas wiemy, że jedziemy V8 z pewnym sportowym zacięciem i zarazem wszyscy w koło nas też to wiedzą. Dźwięk silnika robi o wiele lepsze wrażenie na zewnątrz. I właśnie to co widać z wnętrza auta mocno mnie dziwiło i jeszcze mocniej krępowało.
Tak, jazda Maserti GranTurismo jest niesamowicie krępująca. To nie jest tak, że inni zwracają uwagę na Maserati a po prostu cały czas gapią się na Maserati. Wszyscy, młodzi, starzy, dzieci, kobiety, wszyscy. Gdy mija się przystanek autobusowy to wszyscy którzy na nim stoją jednocześnie śledzą wzrokiem przejeżdżające Maserati. Gdy stoi się na światłach to czuć wzrok wszystko w koło. Gdy jedzie się ulicą i wreszcie znika się z zasięgu wzroku jednych to niestety jest się już w zasięgu wzroku kolejnych zainteresowanych.
Każdy wie, że mając BMW można wyrywać szalone nastolatki spod dyskotek ale mając Maserati GranTurismo chyba można wyrywać mężatki ze szczęśliwych małżeństw podczas weekendowych rodzinnych spacerów.
Z reakcją kierowców innych aut jest podobnie. W GranTurismo nie trzeba włączać kierunkowskazów podczas zmiany pasa bo ten komu moglibyśmy zajechać drogę jedzie z dystansem i z naszą prędkością patrząc się na nas. Nie przypominam sobie aby ktoś mnie wyprzedził po pasie obok a każde kolejne auto starało się jechać jak najdłużej obok mnie. Gdy na dość długo "przysnąłem" na zielonym świetle robiąc powyższe zdjęcie to nie dość, że nikt nie zatrąbił poganiając mnie do ruszenia to nawet auta stojące na pasie obok czekały razem ze mną aż ruszę ;) Z jednej strony jest to śmieszne i pozytywne ale cały czas mocno krępujące jeżeli nie jesteśmy odporni na tak natarczywy wzrok innych.
Właściciel twierdzi, że zupełnie nie zwraca na to uwagi, nijak go to nie rusza, nie krępuje, też nie odpowiada na podniesiony kciuk do góry, nie odmachuje, nie cieszy się tak jak inni z tego, że widzą jego Maserati ;) Co najwyżej czasami jest to irytujące bo trafiają się osoby które spowalniają jazdę chcąc zrobić zdjęcie czy po prostu sobie popatrzeć z bliska. Chociaż można powiedzieć, że pozytywną stroną medalu jest reakcja policji która podchodzi do Maserati jak... pies ;) do jeża. Nie chodzi tutaj o żadne spektakularne przypadki ale po prostu da się odczuć, że policjanci woleliby jednak kontrolować kierowców w trochę tańszych i zwyklejszych autach. Tak jakby nie cieszyli się, że złapali kierowcę na przewinieniu i będą mogli mu wlepić mandat ;)
Co prawda na ekspresówce nie miałem nikogo za zderzakiem ale po tym co zobaczyłem podczas miejskiej jazdy mogę domniemać, że nikt nie miałby nic przeciwko blokowaniu lewego pasa przez Maserati GranTurismo ;) PS. jakby co to przypomniałem sobie, że to nie była ekspresówka tylko niemiecka autostrada ;)
Przyspieszanie, skręcanie, hamowanie...
Bardzo fajnie mi się jechało tym samochodem, bardzo fajnie się nim skręca, szczególnie przy większych prędkościach. Przy czym na drodze nie byłem w stanie wszystkiego sprawdzić a już szczególnie tego jak zachowuje się ten samochód gdy będzie się przesadzać z prędkością w zakrętach. Na tyle na ile swoje rozpoznanie przeprowadziłem to jedzie się bardzo dobrze. Oczywiście to wszystko to próba wybadania tego jak zachowywałoby owe GranTurismo podczas jazdy po torze wyścigowym, najlepiej Nurburgringu. Oczywiście owe fajne, przyjemne skręcanie i dobre czucie drogi związane jest z tym, że ten samochód ma napęd na tylne koła, mocno cofnięty silnik w komorze i dzięki temu właściwy rozkład masy (49/51 proc.). Bardzo dobre opony Pirelli P Zero też mają swój udział w zachowaniu trakcji.
Niestety z racji problemów z hamulcami nie byłem w stanie sobie sprawdzić jak tym samochodem się hamuje, jak zachowuje się podczas wpadania w zakręt z hamulcem, hamowaniu na skręconych kołach, i innych takich "akrobacji" które są podstawowym składnikiem torowej jazdy gdy wszystko idzie z godnie z planem lub nie. Na ile te niemal 2 tony są stabilne podczas hamowania, na ile można sobie pozwolić, czy łatwo jest je wytrącić z równowagi. Podejrzewam, że ze stabilnością byłoby wszystko w porządku bo tak robią te ciężkie samochody ze sportowym zacięciem, że aż tak bardzo ich ogromna masa nie jest odczuwalna. Oczywiście fizyki się nie oszuka ale z wykorzystaniem tych samych praw fizyki zrobione są zawieszenia, napędy i wszystkie inne podzespoły takich samochodów. Z drugiej strony nie ma co oczekiwać cudów jeżeli chodzi o samą skuteczność hamowania ze sporych prędkości gdyż każde cywilne hamulce na dłuższą będą miały z tym problemy. Ceramiczne hamulce też nie wyhamują takiego samochodu na zawołanie.
Wcześniej już wspominałem, że 405 konny silnik bez problemu rozpędza ten ciężki samochód do autostradowych prędkości z 2 na początku ale ponownie z racji słabych hamulców nie byłem w stanie sprawdzić jak wygląda sytuacja przy wskazówce po drugiej stronie prędkościomierza. A przypomnę, że ten samochód może pojechać 285 km/h. W sumie to każda prędkość powyżej przepisowej była wyzwaniem dla hamulców :) Po prostu tarcze nadawały się do wymiany ale problem jest w tym, że po chwili sytuacja wyglądałaby podobnie.
Zawieszenie jest bardzo w porządku. Trochę telepie na kiepskich nawierzchniach ale jak na segment auta to pewnie można powiedzieć, że jest komfortowe. Jak najbardziej nadaje się do codziennej jazdy, nijak nie męczy jazda na 20-calowych kołach. Zarazem mimo owego względnego komfortu zawieszenie zapewniało fajną, sztywną jazdę bez przechyłów w szybkich zakrętach.
Mimo, że jest to samochód mocny samochód z napędem na tylną oś to nie jest łatwo zerwać przyczepność podczas przyspieszania. Na suchej nawierzchni jest to chyba niemożliwe. Przypomnę, że tylne opony mają 285 mm szerokości a przy takich wymiarach nie da się kupić niczego innego niż bardzo dobre markowe opony. Przede wszystkim charakterystyka wolnossącego silnika który dopiero przy niecałych 5 tys. obrotów uzyskuje swoje maksymalne 460 Nm odpowiada za to, że ten samochód nie będzie rwał przepości "jak głupi" podczas codziennej jazdy. GranTurismo ma oczywiście mechaniczną blokadę mechanizmu różnicowego (do 25 procent).
Trudno mi cokolwiek istotnie negatywnego powiedzieć na temat samej jazdy tym samochodem. Jedzie się naprawdę dobrze i ten samochód broni się też tym co znajduje się pod jego nadwoziem. Przy czym też nie jest tak, że jadąc nim czuje się "nie wiadomo co" i zapewnia on niezapomniane wrażenia za kierownicą. Raczej można powiedzieć, że podstawowy model GranTurismo sam z siebie tych wrażeń niespecjalnie wiele daje i trzeba samemu o nie się dopraszać i wyciągać z niego to co najlepsze.
Spalanie
Niestety zapomniałem zresetować komputer przed rozpoczęciem mojej jazdy więc nie wiem jakie miałem spalanie ale jak widać na zdjęciu na dystansie niecałego tysiąca kilometrów spalanie wyniosło średnio 15,6 litra na 100 km. Chyba można powiedzieć, że jest to typowe spalanie silnika V8. Ani na plus ani na minus.
Uzyskiwane spalanie mniej więcej zgadza się ze danymi podawanymi przez producenta. Też to nie jest do końca takie nietypowe (biorąc pod uwagę dzisiejszą sytuację na rynku motoryzacyjnym) gdyż im większy i bardziej paliwożerny silnik tym zużycie paliwa podawane w katalogach jest bliższe rzeczywistości. Pewnie wynika to z tego, że w segmencie takich aut nie ma to na tyle dużego znaczenia aby był sens w jakiś szczególny sposób przygotowywać samochody do testów spalania. Z drugiej strony ponad 20 litrów w katalogu budzi pewien niepokój i nasuwa pytanie czy przypadkiem nie jest to ściema i samochód nie spala w rzeczywistości 30 litrów :)
Wnętrze
Jeszcze raz o wnętrzu. Pomijając to jak wygląda z bliska, jakich użyto materiałów i jak zużywa się wnętrze tego samochodu to jest ono takie jak widać czyli na dobrą sprawę nie ma czego się czepiać. Projekt jest jaki jest, coś tam komuś może się nie podobać, komuś innemu może się podobać, można sobie tak dyskutować. Przy czym na żywo przypomina ono wnętrza amerykańskich aut czyli niby wszystko jest jak należy, jest przecież skóra, z daleka czy na zdjęciach wszystko wygląda w porządku ale z bliska widać, że jednak to nie to czego się oczekiwało. Maserati GranTurismo to ma być i jest luksusowy samochód do jeżdżenia z punktu A do B który kosztuje worek pieniędzy i powinien być jak najlepiej wykonany. A jest wykonany średnio. Generalnie wykonanie nie jest dobre. Może dobre byłoby 15 lat wcześniej.
Na zdjęciach czy z daleka jest wszystko OK...
Pierwszy przycisk od góry to SPORT który należy wcisnąć aby podbić sobie wrażenia z jazdy.
Jest pełna elektryka przy fotelach ale w dotyku taka strasznie gumowa i plastikowa. Przy czym na tym zdjęciu bardziej chodzi o to, że zdążyły już się powycierać strzałeczki czy oznaczenia na tych trzech przyciskach. Niby to taki drobiazg ale oddaje to co chcę przekazać. Niby to czepianie się ale ten samochód ma raptem 100 tys. km przebiegu.
Fajna jest taka gęsta, zegarkowa skala. Klasyczna i analogowa. Ciężko sobie wyobrazić aby mogło być coś lepszego w takim samochodzie.
I to samo po drugiej stronie...
Kierownica jak kierownica. Ja bym wolał coś trochę lepszego. Mimo, że jest całkowicie skórzana to ma trochę taki gumowaty dotyk... taki wrażliwy jestem ;) Ale mniejsza o to bo GranTurismo to chyba najgłębszy samochód w jakim siedziałem. W żadnym innym nie dało się tak nisko ustawić fotela. Co prawda wtedy mało co widać ale pozycja za kierownicą jest rewelacyjna ;) Super się w nim siedzi.
Na przyciski w aucie nie zwraca się uwagi pod warunkiem, że są one dobre albo chociaż neutralne. Na przyciski w Maserati GranTurismo zwraca się uwagą. Tak to ujmę :)
Dla właściciela ogromną zaletą tego samochodu jest to, że jest on w odczuciu bardzo analogowy, mechaniczny, można powiedzieć, że surowy i oddający dobrze to co dzieje się na drodze. Że nie jest przeładowany bajerami, nie jest aż tak luksusowym samochodem jak to może się wydawać. Przy czym na pokładzie jest wszystko co powinno być w autach tego segmentu. Full opcja i ze skórą. Czujniki, tempomaty, elektryczne regulacje, nawigacje, bluetooth, ręczny na przycisk, itd. czyli wszystko to co dzisiaj spotyka się już w lepiej wyposażonych kompaktach ;) Jedyną analogową czynnością jest chyba tylko przekręcanie kluczyka przy odpalaniu silnika ale tak właśnie powinno być w GranTurismo.
Wspominany wyżej klasyczny kluczyk bez zbędnych bajerów. Także stargany życiem jak wnętrze Maserati ;)
Na zewnątrz
Niestety nie zdążyłem porobić pięknych ustawowych zdjęć zaparkowanego samochodu przy włoskiej kawiarence w słoneczny weekend ale mam nadzieję, że każdy wie jak wygląda samochód z jego garażu marzeń ;)
Dla formalności dodam, że zaprojektowany został przez słynne biuro projektowe Pininfarina. Właśnie ten zespól zaprojektował Daewo Nubira a następnie Maserati Quattroporte. Tak było, w tej kolejności, to nie żart! Stąd te podobieństwo.
Wracając do GranTurismo to chyba każdy się zgodzi, że wygląda ten samochód jak milion dolarów. I właśnie właściciel wspomina, że błędne wyobrażenie o jego ogromnej wartości to jeden z głównych mitów jaki funkcjonuje w społeczeństwie. Ludzie myślą, że ten samochód cały czas kosztuje przynajmniej z pół miliona i przez to też trochę się go boją. W rzeczywistości dzisiaj takie Maserati z początku produkcji kosztuje tyle co nowy VW Passat z nawigacją i w skórze.
Swoją drogą bardzo dobrze to świadczy o projekcie tego samochodu bo mało jest takich auto które cały czas wyglądają i będą wyglądać jak nowe. Na dodatek, mimo, że będą wyglądać jak nowe to za jakiś czas będą klasykami ze zlotów. W sumie to już dzisiaj Maserati GranTurismo może wjechać za pilnie strzeżoną bramkę oddzielającą klasyki od "plastików".
Lampa jak lampa, ksenon jak ksenon. Nowsze roczniki mają światła LED do jazdy dziennej.
Najlepsze logo samochodowe! ever! forever! :) I to jeszcze przyczepione w takim miejscu! Sam nie wiem które lepsze, to na słupku czy na grillu. Oba to mistrzostwo świata :)
Podsumowując...
Chciałbym mieć Maserati GranTurismo. Przy czym nie jest to takie samo "chcenie" jakie miałem przed jazdą i poznaniem tego samochodu. Bo podejrzewam, że 5 lat temu raczej bym go nie chciał a 10 lat temu na pewno bym go nie chciał. Wcześniej byłbym rozczarowany tym, że jednak nie wszystko w tym aucie jest tak łatwo i ładnie podane na tacy jak sam jego rewelacyjny wygląd.
Dzisiaj też nie chciał kupować go jako nowego. Po prostu kupując samochód czy cokolwiek za pełną cenę chciałbym aby mi on po każdym względem pasował, podobał się i niejako był równoważny z kwotą jaką trzeba za niego wymienić. Na seryjne i niewystarczające hamulce przymknąłbym oko i wymienił na lepsze ciesząc się z dobrego hamowania ale z całym wnętrzem i tym jak szybko i brzydko się ono zużywa niewiele da się zrobić. Jak ktoś jest "miętki" to pewnie mógłby się załamać widząc jak ten jego samochód marzeń wygląda po kilku latach a przecież Maserati GranTurismo nie kupuje się po to aby sprzedać gdy skończy się mu gwarancja. Dlatego chyba najlepiej kupić ten samochód "po rabacie" jako już używany z rysami, wytarciami i innym zużyciem ale nie specjalnie się tym przejmować.
Nie chciałbym tego samochodu tylko dla samego wyglądu, pięknego logo czy dźwięku silnika (gdyby miał ten lepszy dźwięk) czy z innych podobnych powodów oderwanych od twardej motoryzacyjnej mechanicznej rzeczywistość ;) Też bardzo nie lubię samochodów które przede wszystkim maja za zadanie coś mówić czy świadczyć o właścicielu i na tym ich główne zalety się kończą. Na szczęście GranTurismo broni się jazdą i swoimi techniklamiami choć jak już wspomniałem nie są one tak rzucające się w oczy jak sama bryła nadwozia. Nie chcę się kreować na nie wiadomo jakiego motoryzacyjnego konesera bo sam się śmieję jak to pisze ale jeżeli do tego samochodu podejdziemy zbyt powierzchownie i zarazem z wielkimi oczekiwaniami potęgowanymi jego wyglądem i tym, że "musi być super bo każdy by go chciał mieć" to możemy być nim bardzo rozczarowani. Na dobrą sprawę to po prostu normalny dwudrzwiowy samochód z wolnossącym silnikiem V8 pod maską. Nie jest on taki prosty w odbiorze jak np. Audi RS3 w którym po minucie jazdy wiadomo o co chodzi czyli o strzelanie z wydechu jak z karabinu i błyskawiczne przyspieszanie. Jak najbardziej wyobrażam sobie, że ktoś mógłby o GranTurismo powiedzieć, że "fajny, podoba mi się ale więcej frajdy miałem z jazdy Focusie RS".
Co prawda nigdy nie jeździłem BMW M3 V8 ale z tego co widziałem przy torach wyścigowych czy w sieci to oceniając samą jazdę nie wydaje mi się abym mógł przedstawić obiektywne argumenty za tym, że GranTurismo to lepszy samochód i powinienem go chcieć zamiast tego M3. Przeciwnie, jest wiele argumentów z BMW M3 a samo to, że w Maserati silnik jest jeszcze trochę bardziej cofnięty niewiele zmienia w tej konfrontacji. Oczywiście nie są to samochody bezpośrednio ze sobą konkurujące i nikt nie wybiera między nimi ale prześwietlając nadwozie niczym Superman będziemy widzieli mniej więcej to samo. Po prostu mi podoba się owe M3 V8 i dlatego o tym wspominam.
Pozytywne jest to o czym wspominał właściciel, tj. że ten samochód nie jest przeładowany bajerami, jest względnie prosty i w pewnym sensie surowy, klasyczny, niezbyt elektroniczny. Też mi się to podoba i podobnie na to patrzę. Z drugiej strony to jak najbardziej, szczególnie dzisiaj, może być uznane za sporą wadę. Szczególnie, że nie jest to typowo sportowy samochód a bardziej luksusowy i komfortowy.
Po prostu fajnie się w nim siedzi i jeździłbym nim sobie w nocy gdy już wszyscy śpią kręcąc silnik trochę wyżej ;)
* * *
Nie zrobiłem zdjęć całego auta podczas mojego testowania więc wrzucam te jakie do tej pory zrobiłem innym egzemplarzom GranTurismo.
Maserati GranTurismo MC Stradale
oraz...
Maserati GranTurismo S
Zwykłe GranTurismo trochę takie nie doskładane do kupy ;)
I jeszcze GranCabrio które wg katalogu waży niemal równe 2 tony!
* * *
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!