Jakoś rok temu natchniony zimową aurą napisałem tekst o YETI SNOW MX KIT, czyli porąbanym (bo jak nazwać coś tak szalonego?!) zestawie gąsienica+płoza do motocykla cross/enduro. Idea takiego kitu jest prosta – zmienić bike’a ze sprzętu na sezon letni w sprzęt całosezonowy. Dzisiaj ten temat na moim blogu powraca, a wszystko za sprawą mojego kolegi Marcina z Enduro Krzeszowice, który wrócił właśnie z Austrii, gdzie miał możliwość polatania tym psycho-cudem inżynierii! Jak tylko się o tym dowiedziałem, musiałem z nim pogadać, żeby zestawić to, co o swoim sprzęcie mówi producent (na czym bazowałem piszą zeszłoroczny tekst), z odczuciami niezwiązanego z firmą ridera.
Marcina Malczyka z Enduro Krzeszowic nie trzeba nikomu przedstawiać. Mówisz Marcin Malczyk – myślisz Enduro Krzeszowice. I odwrotnie. Już jakiś czas temu zapowiedział on, że tej zimy YETI MX będzie testowane. Słowa dotrzymał i testował – w Turracherhöhe wraz z zakręconą ekipą Enduro – Snowmobiles Tours, którą śnieżną bestię imieniem Yeti – że tak się wyrażę – posiada na stanie.
Razem z chłopakami z Enduro – Snowmobiles Tours minione dni spędziliśmy na testowaniu zestawu Yeti. Sprzętem, do którego podczepił się Yeti była Husqvarna FE 501. Huska posiadała zestaw o długości gąsienicy 129 przeznaczonej raczej na głeboki śnieg i bardzo trudne warunki. Drugim ze sprzętów był KTM 450 EXC-F 2017 z zestawem Yeti 120 – a więc krótszym i zwinniejszy.
Minione testy tych zabawek nie były moimi pierwszymi w karierze. Po raz pierwszy styczność z tym czymś miałem w roku 2014, ale był to zupełnie inny zestaw (Jaki? Taki! – dop. red.) Kit z 2014 miał inną wagę, inaczej się prowadzenił, posiadał inne przełożenia. Nowe zestawy dają dużo więcej możliwości. Przede wszystkim są zwrotniejsze oraz lżejsze i można w nich zmieniać przełożenia, a to ważne, bo można furę dostosować do cross country lub hillclimbingu zmieniając tylko zębatkę.
Pogoda nam dopisała. Na 2000 m.n.p.m. świeciło słońce, ale co ciekawe więcej śniegu jest u nas w Polsce. Warunki mogły być lepsze, bo Yeti zostało opracowane do walki z naturalnym śniegiem w terenie, a my mieliśmy do dyspozycji sztucznie naśnieżony stok. – Marcin Malczyk
Jak pisałem rok temu chłopaki z C3 (producent YETI) to pasjonaci, którzy kochają wszystko co WYSOKOOKTANOWE i mają taką dewizę – robić coś dobrze, albo nie robić wcale. W takim nastroju opracowywali Yeti. Nim ich śnieżny potwór trafił w oficjalnej wersji do sprzedaży, w ciągu 29 miesięcy został przetestowany w wielu wersjach na wiele sposobów. Projektantom przyświecał jeden cel – stworzyć coś, co zadowoli wszystkie grupy wiekowe, będzie uniwersalne, czyli będzie pasowało do szerokiej palety modeli oraz zadowoli zarówno amatora, jak i PRO ridera, który nie będzie obchodził się z Yeti zbyt pieszczotliwie. Mimo to nasuwało mi się wówczas kilka pytań, na które odpowiedzi nie mogłem uzyskać, a jedynie mogłem mieć jakieś przypuszczenia. Aż do dzisiaj.
Kwestia pierwsza. Jak ma się sprawa z mocą? Czy taka moja 250-tka uciągnęłaby Yeti? A może 300-tka? Czy raczej dla uzyskania pełni funu w grę wchodzi tylko duży czteropak?
I jak się okazuje odpowiedź brzmi raczej duży czteropak. Jak mówi Marcin, który w życiu nie jeden motor objechał (i pewnie zajechał) moc 500 można porównać do 250 EXC-F.
Stary zestaw, na którym jeździłem w 2014 wykończył mnie fizycznie. Ciężko się prowadził. Tu jest inaczej. Jednak co do mocy, to moc 500 można porównać do 250 4T EXC-F (nie SX-F). Powiedziałbym, że moto traci połowę mocy. Z czego to wynika? To proste. Opona dotyka podłoża małą powierzchnią, a tutaj masz dużą gąsienicę. Do wyboru są ich różne długości i to jest progres. Najkrótsza ma chyba 120 i fajnie się prowadzi. Sprzęt jest na niej zwinny i poręczny, natomiast 129, to… krowa. – dodaje Marcin.
Istotną kwestią, o której w sumie wcześniej zbytnio nie myślałem, jest kwestia biegów. Crossówka nigdy nie będzie skuterem śnieżnym. Choćby dlatego, że tutaj trzeba operować biegami i sprzęgłem.
Urządziliśmy sobie również test Yeti, które zestawiliśmy z moto na kolcach oraz skuterem śnieżnym. Jak wyszło? Dość blado. Od skutera okazał się szybszy motocykl z kolcami 501 FE, który prowadził kilkukrotny motocrossowy Mistrz Niemiec. Odpowiadając jednak na Twoje wcześniejsze pytanie o 300 EXC i Yeti. Nie mieliśmy tam takiego zestawu, ale według mnie odpada. Jeden gość mówił mi, że jeżdżą na nich – to fakt – ale dokładają zestawy z turbinami i wtedy mocy jest już wystarczająco.
A jak Yeti radzi sobie w śniegu? Wiadomo, śnieg śniegowi nie równy, więc zapytałem Marcina jaką jego zdaniem warstwę śniegu Yeti realnie pokona.
Na najkrótszej gąsienicy, to możesz się bawić tak do 20 cm. Na pół metra śniegu musisz już mieć długą gąsienicą. Reguły takie same jak w skuterze śnieżnym, z tym że skuter jest bardziej praktyczny no i szybszy. Ten zestaw tylko wyglądanie zgrabnie i fajnie. Kiedyś już opracowano połączenie skutera śnieżnego i moto – Snowhawk – wyglądało to owszem super, ale finalnie w dużym śniegu nic nie przebije skutera śnieżnego.
No nie przebije, to fakt. Ale na pewno daje nowe możliwości i przyczynia się do rozwoju nowej dyscypliny, w którą zaczął się już nawet bawić Colton Haaker, mianowcie SnowBikeCross!
A jakie jest Twoje zdanie na temat tego typu kitów? Jeśli jeszcze go nie masz, to na początku roku będziesz miał niepowtarzalną okazję je sobie wyrobić! Jak zapowiada Marcin, na początku roku ekipa KTMSKLEP.PL zorganizuje testy w Polsce! Jeśli jesteś więc zainteresowany, to nie czekaj, tylko zapisz się już teraz! Zapisy przyjmuje Marcin. Jeśli czas pozwoli, to mnie na pewno tam nie zabraknie! Oby tylko zima zbytnio się nie wystraszyła!<img draggable="false" class="emoji" alt="
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!