Nie da się ukryć, że jest to mega gadżet, który idealnie wpisuje się w
to, jak ja (w wielkim uproszczeniu) postrzegam markę Audi.
Samochody jak samochody – mają tak i genialne technikalia (quattro, pozycja za kierownicą), jak i żenujące zakamarki konfiguratorów (252-konne A6 Avant z napędem na przód za ćwierć miliona zł) – ale bez wątpienia adresowane są głównie do ludzi, którzy noszą niebieskie koszule z białymi kołnierzykami, mają laptopy cieńsze niż margolciowy zeszyt do przyry i jak raz do roku nie zmienią telefonu na większy i cieńszy, to swędzi ich pod kolanami.
To samochody będące wielkimi gadżetami. Mają być szybkie, by móc każdemu na autostradzie siedzieć na zderzaku. Mają mieć wielkie ekrany, gładziki i łopatki za kierownicą, by nadmiar ficzerów aż się ulewał. Mają mieć najlepsze materiały zmontowane tak, by nawet taksówkarz z dziada pradziada nie dał rady nigdzie długopisu na sztorc wetknąć. Mają mieć ogromne grille i ledowe światła, by nikt z Superbem ich nie pomylił.
Ogólnie coraz bardziej lubię Audi i coraz rzadziej się już z nich nabijam, ale nie ma co ukrywać – te wozy o wiele mniej są, moim zdaniem, nastawione na dostarczanie przyjemności z jazdy i poczucia zespolenia z mechaniką niż współczesne BMW, Mercedesy czy nawet Lexusy. Audi stawia na gadżety, tak to widzę. I bardzo słusznie, to dobry kierunek – zamożny klient ma w dupie zachowanie w zakręcie i łatwość wywołania nadsterowności – gdzież miałby z tego korzystać – na trasie Warszawa-Poznań?
Nie wiem, czy widzieliście kiedykolwiek, jak na bramkach opłat zachowuje się kierowca Audi A6? Kierowca czegokolwiek innego, jak podnosi się szlaban, to powoli rusza jednocześnie chowając bilon i kwitek (które przed chwilą dostał), zamykając szybę, poprawiając majciory na fotelu. Po prostu rusza.
Tymczasem kierowca A6… ja nie wiem, czy oni się gdzieś na to umawiają, czy mają jakieś swoje głęboko ukryte w sieci TOR fora z rankingami… on wychodzi z progu pełną bombą jak tylko szlaban drgnie. Przechodzi pod nim na milimetry. Nim podniesie się całkowicie, on jest już daleko poza szeroką rozbiegówką.
Nie mam jakoś specjalnie szybkiego auta, ale ogólnie daje radę. Kilka razy z nudów (autostrada Wwa-Poznań to najnudniejsze miejsce we wszechświecie) ścigałem się z kimś od szlabanów. Wszyscy ruszaliśmy podobnie – gdy się szlaban uniósł, gdy była 100-procentowa pewność, że nam dachu nie przerysuje.
Dwa raz ścigałem się z Audi A6. Wątpię, by ci kierowcy w ogóle wiedzieli, że się z nimi ścigam, bo gdy ja czekałem jeszcze na pełne otwarcie szlabanu, oni już daleko z przodu, na lewym pasie, siedzieli komuś na zderzaku – mimo tego, że to mój szlaban jako pierwszy zaczął się podnosić.
Ale o czym to ja pisałem… a, o gadżetach. No i teraz pojawiło się coś, co – prawdę mówiąc – mogło pojawić się tylko w Audi – pływające kierunkowskazy zwane Dynamic Turn Signals. Co o nich sądzę peroruję w poniższym filmiku.
Dla tych z Was, którzy mają awersję do mojej dykcji i ogólnie twarzy, streszczę to w jednym zdaniu: bezsensowny gadżet, który przykuwa uwagę innych kierowców w chwilach, gdy ta ich uwaga powinna być skupiona na obserwowaniu otoczenia. Kropka.
– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
Kurde! Kręcę film, montuję go, wklejam prawem cytatu jakieś podwędzone z jutuba materiały, robię obrazek tytułowy, renderuję, aplołduję… a to wszystko, te desperacko poszukujące atencji wywody, te skreślające mą prywatność dywagacje… wszystko to da się w jednym zdaniu streścić. Łapię doła za 3, 2…
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!