Tak, kolejny vlog. Do czego to doszło, by na blogu zajawiać vlogi. Toż to pomieszanie z poplątaniem. Ale prawda jest taka, że troszkę mi się już blogowa… ale to temat na oddzielny wpisvlog.
W dzisiejszym odcinku jest o tym, że chcą mnie w „Ugotowanych”, jest o odbieraniu Infiniti Q30 na kilkudniowe testy oraz o parkingowych skillsach pewnych pań, wobec których konkretnie przy-rycerzyłem. Acha, jest też Wasz ulubiony wątek kołczingowo-motywacyjny pogłębiony grafem oraz patelnią.
Tak na szybko coś a propos tego Infiniti Q30: to jest 2,0T (silnik ponoć z Mercedesa) o mocy 211KM. Ma 7-biegowy automat, waży prawie jeden koma pięć tony, mam go do poniedziałku, setkę robi w 7,2 i jeździ na absurdalnych 235/45 R19. Er kuźwa dziewiętnaście.
Siedzi się w nim trochę za wysoko, ale idzie przywyknąć. Wnętrze wygląda ładnie, materiały są wyborne, ale obsługa tego centralnego ekranu kiepska. Tak samo jak jego grafika. Fotele są fajne – czarne z białymi akcentami, więc wiadomix, na propsie. Skrzynia to nawet nie wiem, bo jeszcze nie miałem okazji pobawić się łopatkami. Jak się jedzie na normalnym jej ustawieniu i się nie pociska, to ciężko przekroczyć 2000 obrotów. Z wyglądu Q30 to jakoś tak… no nie wiem. Tragiczne nie jest, wstydu nie ma, może się podobać, ale zdecydowanie jest to najbrzydsze Infiniti.
Kosztuje coś około 160 koła, jeździ zrywnie, ale nie powiedziałbym, że jest nad wyraz zwarte. Czegoś mi w tym wozie brakuje, ale jeszcze nie umiem tego nazwać. Być może to wina pozycji za kółkiem – w najmojszej siedzi się niżej i głębiej, więc pierwsza jazda Q30, zaraz po przesiadce, była taka w stylu „ups, bo jak ostro zahamuję, to wylecę przez przednią szybę”. Ale przywyknę.
Silnik neutralnie warczy, wydechu nie słychać, powietrze zbytnio nie szumi, opony nie wyją – da się vlogować. Inne ciekawostki:
- za kierownicą po prawej stronie nie ma żadnej dźwigienki (normalnie powinna tam być ta od wycieraczek);
- drążek zmiany biegów jest mniejszy niż ten bździąg-wybierak w Priusie;
- deska rozdzielcza miejscami obszyta jest czarną alcantarą tak przezajebistą, że jak tylko mogłem, to puszczałem kierownicę i po niej smyrałem.
Więcej potem. Wkrótce. Jak zawsze.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Ponowię prośbę z końcówki vloga – rzućcie się nazwami potraw, które brzmią motoryzacyjnie, co nieco mówią o zawartości oraz nie obrzydzają. Sprawa pilna.
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!