Kobieca W Series już od momentu pierwszej publicznej informacji budziła wątpliwości i skrajne emocje. Okazuje się, że z czasem kontrowersji tylko przybywa.
O W Series i szumie jaki wywołało jej ogłoszenie pisałem całkiem niedawno. Już wtedy nawet same zawodniczki wyrażały zupełnie sprzeczne opinie. Teraz jednak nie mamy do czynienia z zapowiedziami, ale toczącym się procesem selekcji, a pytań jest coraz więcej.
Loteria
Swoje wątpliwości wyraziła ostatnio Pani Charlotte Poynting, czyli zawodniczka z Australii, która odpadła z rywalizacji o fotel za kierownicą bolidu W Series. Oczywiście łatwo skontrować każde jej słowo mówiąc, że każdy kto odpadł będzie wielce niezadowolony. Warto jednak posłuchać co mówi (tłumaczenie moje):
"Będąc w pełni szczerą, stwierdzenie, że jestem zawiedziona, byłoby niedopowiedzeniem, ale nie jestem zawiedziona sobą.
Cisnęłam najmocniej jak umiałam, ukończyłam wyścig mistrzów na piątej pozycji z 54 startujących i miałam w pozostałych modułach lepsze wyniki od innych, którzy przeszli dalej, ale z jakiegoś powodu ja nie awansowałam.
[...]
W Series zrobiło świetną robotę z organizacją tej imprezy, miałyśmy sporo zabawy, wiele się nauczyłam i mam nadzieję, że ta świetna inicjatywa odniesie sukces. Jednak chciałabym by od samego początku imprezy lepiej wyjaśniono proces kwalifikacji, bo wciąż jest on kompletnie niejasny."
Zawodniczki konkurowały ze sobą w kilku dziedzinach. Poza jazdą na torze były także moduły weryfikujące ich umiejętność pracy w zespole, z inżynierem wyścigowym, sprawność przy kontaktach z mediami, sprawność fizyczną i inne. Charlotte nie awansowała, bo... no właśnie nie wiadomo, bo organizatorzy mogą sobie wybierać jak chcą i nie muszą się z tego tłumaczyć. Skoro jednak jesteśmy przy tej konkretnej Pani, to może na jej przykładzie przyjrzyjmy się, jak to wszystko się prezentuje.
Sama śmietanka?
Osiemnastoletnia Charlotte ma za sobą sześcioletnią karierę wyścigową. Na początku ścigała się kartami, by potem przesiąść się na Aussie Racing Cars, czyli małe pojazdy na ramie przestrzennej, z silnikami motocyklowymi. Ostatnio jeździ także w SuperUtes oraz SSangYong Racing Series. Oba cykle to torowe wyścigi... pickupów. Nie pytajcie, Australii nie zrozumiecie.
Charlotte nigdy wcześniej nie jeździła bolidami jednomiejscowymi, ale przygotowała się do rekrutacji do W Series, przed wylotem do Europy testując bolid F3. Bądźmy jednak uczciwi i porównajmy jej ścieżkę z jedną z łatwiejszych wśród męskiej części, z którą przecież docelowo kobiety wypromowane przez W Series mają rywalizować. Porównajmy ją z karierą Lewisa Hamiltona. Brytyjczyk siedem lat startował w kartingu, konkurując w najlepszych seriach świata, po czym przeniósł się do Formuły Renault. Po wygranym sezonie pojawił się za kierownicą bolidu F3. Widzicie pewną różnicę w stosunku do naszej australijskiej zawodniczki? Troszkę to bidnie wygląda w zestawieniu z hasłem, że rekrutacja do W Series obejmuje śmietankę żeńskich kierowców wyścigowych na świecie.
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!