Zespół WRT w składzie z Robertem Kubicą odniósł drugie z rzędu zwycięstwo w tegorocznym sezonie ELMS. Tym razem zadanie było jednak sporo trudniejsze i poza tempem, także świetna strategia pozwoliła finiszować na pierwszej pozycji w rywalizacji na Red Bull Ring.
Rozgrzewka
Podczas weekendu na Red Bull Ring nie tylko stawka, ale i pogoda zapewniała niezłe atrakcje. Już treningi odbywały się w zmiennych warunkach pogodowych, a potem i kwalifikacje dostarczyły niezłych emocji. Szczególnie w klasie LMP3, której zawodnicy wyjechali na slickach na tor nad którym chwilę później się rozpadało.
Większość stawki została na slickach, co zakończyło się kilkoma piruetami. Część jednak zjechała po opony na mokrą nawierzchnię, w tym załoga #14 polskiego zespołu Inter Europol Competition, w której debiutował Mateusz Kaprzyk. Była to opcja bezpieczna, ale ostatecznie lepszy czas dało się uzyskać na slickach. W czołówce natomiast WRT z Kubicą w składzie wywalczyło piąte pole startowe, ale nikt w teamie nie ukrywał, że ich celem znów było zwycięstwo.
Ciasno, ciasno
Wyścig również zapowiadał się nieźle jeśli chodzi o pogodę, od jego połowy zapowiadano przelotne opady. Start przebiegł nad wyraz gładko i właściwie wszystkim udało się bezproblemowo przejechać ciasny, pierwszy zakręt. Jednak właśnie ten brak miejsca spowodował, że wiele aut musiało wyraźnie zwolnić, by uniknąć kontaktu. Było więc sporo wygranych i przegranych pierwszych metrów. Do wygranych z pewnością zaliczała się załoga G-Drive #25, która już na pierwszym zakręcie zaatakowała z drugiego rzędu i objęła prowadzenie. Tym samym G-Drive wyprzedziło Racing Team Turkey, którego zawodnicy wywalczyli swoje pierwsze pole position oraz Algarve Pro Racing. Zespół z Algarve jest o tyle ciekawy, że jeździ w nim Ferdinand Habsburg, czyli dobry znajomy Kubicy, z którym startował w jednym zespole podczas 24h of Daytona. Ferdinand wraz z zespołem mają wspólną inicjatywę, w ramach której są zaangażowani m.in. w Green Future Project. Tam choćby kupują lasy równikowe, by zmieniły właściciela i tym samym nie zostały wycięte. Mówiąc wprost – ekipa Algarve Pro Racing udowadnia, że można ścigać się autem z potężnym, czterolitrowym V8 za plecami i jednocześnie dbać o planetę, robiąc dla niej więcej niż niejedna osoba wsiadająca co dzień, do swojego luksusowego elektryka. Fajna inicjatywa, zachęcam do poczytania o niej więcej.
No dobra, ale wracając do wyścigu. G-Drive na starcie sporo zyskało, ale jeszcze więcej stracił zespół WRT, który spadł z 5., na dziewiątą pozycję. Za plecami czołowej klasy także się działo, bo niektóre auta GT w tłoku na starcie wmieszały się w stawkę prototypów LMP3 i narobiły im sporo problemu. Ściganie potrwało jednak tylko dwa okrążenia, bo na kolejnym jeden z Ligierów LMP3 obrócił się na dojeździe do trzeciego zakrętu (słynny nawrót) i z impetem wleciał w dwa inne, już się w nim znajdujące, auta. Safety car wyjechał na tor i rozpoczęło się sprzątanie.
Kiedy samochód bezpieczeństwa w końcu zjechał znów rozpoczęło się ściganie na całego. Prowadzące G-Drive nie miało wcale komfortowo, bo szybko zostało dogonione przez obie załogi zespołu United Autosports, które ich przeskoczyły i rozpoczęły ucieczkę liderów. G-Drive coraz bardziej spadało w dół stawki, aż w końcu zdecydowali się na zjazd.
Walka liderów
Za liderami United #32 i #22 szybko zameldowała się załoga #41, czyli „nasz” zespół WRT z Yifeiem Ye za kierownicą. Młody Chińczyk wprawdzie mocno stracił na starcie, ale dbał o to, by auto wyprowadzić z tłoku w jednym kawałku. Potem ruszył do ataku i łoooo… to był dobry atak! Przeskakiwał auta konkurencji właściwie po jednym na okrążenie, jakby były samochodami niższej klasy, a pamiętajmy – tu nie ma do pomocy DRSu, czy innych mechanizmów. W końcu wskoczył na podium i trzymał stratę do lidera na poziomie około ośmiu sekund. Przyszedł czas na pierwsze zjazdy czołówki.
United #32 zjechało i poza oponami zmieniali także kierowcę, #22 chyba podobnie, G-Drive zdecydowało się chyba na podobny układ choć zjechali najwcześniej, a WRT zmieniło kapcie. Skutek? Na czele… pojawiła się inna załoga G-Drive z numerem 26. Panowie zdecydowali się nie zmieniać opon i po dolewce paliwa szybko wrócili na tor, a że wcześniej też podróżowali całkiem szybko, to po zjazdach zameldowali się na czele przed WRT.
Tymczasem United #22 otrzymała karę za przekraczanie limitów toru. Z resztą kary za podobne przewinienia sypały się ostro. Identyczne otrzymały obie załogi LMP3 polskiego Inter Europol Competition. Wszyscy od razu grzecznie zjeżdżali, by je odbyć i nie było żadnych wątpliwości. Można? Można. Później #22 dogonił siostrzaną ekipę i obie załogi walczyły ze sobą na korzyść WRT Orlen Teamu jadącego przed nimi.
Dawid Karasek napisał:
Ciekawe kto wygra w tym sezonie...
Patryk Bojarski napisał:
Niesamowite zdjęcia!