Zobacz możliwości portalu TurboRebels

Zobacz sesje zdjęciowe, kalendarz imprez, i wiele więcej.
Zaloguj się, włącz tablicę i wyłącz ten komunikat ;)

Grand Prix Chin 2019. Tysięczny wyścig Formuły 1! To dopiero coś! Coś, co niestety w pigułce podsumowało wszelkie bolączki F1 ostatnich lat...

Sesje treningowe zapowiadały całkiem ciekawy weekend wyścigowy.... Nie. Nie ma co się rozpisywać. Serio. Nie mogłem się zebrać do napisania czegokolwiek o tym wyścigu i wreszcie zrozumiałem dlaczego: po prostu nie ma o czym pisać.

Co by tu...

Jak to możliwe? Cóż... mówimy o wyścigu, którego główną atrakcją był nieudany atak Verstappena na Vettela i fakt, że tym razem (jak to miało miejsce rok temu) Max nie skasował Ferrari. Do innych atrakcji należał jeszcze podwójny pitstop Mercedesa i znów zbłaźnienie się Ferrari poleceniami zespołowymi na rzecz Vettela oraz robienie wszystkiego co możliwe, by zepsuć wyścig Leclerca. Przewiduję tylko taką opcję, bo jeśli to co robili naprawdę miało być taktyką pracującą na dobry wynik obu kierowców, to znaczyłoby, że w Ferrari taktyką zajmują się świnki morskie. Z drugiej strony minione sezony i początek tego dają do myślenia, czy przypadkiem naprawdę tak właśnie nie jest.

To tyle. Nie ma czym więcej się emocjonować, nie ma o czym więcej pisać. Wygrał Hamilton po wyprzedzeniu na starcie Bottasa i to właściwie zakończyło emocje w czołówce. W środku stawki było jeszcze nieco tasowania się z użyciem DRSu, ale nic wartego rozpamiętywania.

Symboliczny jubileusz?

To smutne, jak wyglądał 1000. wyścig Formuły 1. Tak wyglądał w TV, a osoby przebywające na miejscu dodatkowo jeszcze wspominały, że celebracje tej rocznicy były nad wyraz skromne, żeby nie powiedzieć, że pomijalne.

Z drugiej strony - może to i dobrze? Może kogoś wreszcie olśni? Ten wyścig był przecież F1 ostatnich lat w pigułce. Wyścigi robione w lokalizacjach, gdzie akurat leje się kasa, tak by reszta świata, widząc to w telewizji, myślała, że jest wspaniale, podczas gdy pobyt na miejscu to klapa dla kibica. Pomyślcie tylko: Baku, Walencja, Turcja, Chiny, Korea, niedługo Wietnam i długo by tak jeszcze wymieniać. Widzieliście tam kiedyś tłumy kibiców na torze? Widzieliście w ogóle trybuny poza główną prostą? Nie ma ich tam za wiele, a czasem w ogóle. To nie są wyścigi dla kibiców, to są wyścigi dla telewizji i władz, a głównie dla kasy od wyżej wymienionych.

Ciąg dalszy na 4 kółka i nie tylko...

Komentarze (3)

4 kółka i nie tylko
26.04.2019
10:43

4 kółka i nie tylko napisał

Maciek > Niestety coraz bardziej tak to wygląda...

Maciek T.
25.04.2019
11:44

Maciek T. napisał

Przyznam szczerze, w biurze, w którym pracuję jest sporo fanów motoryzacji i motosportu, a ja trochę wstydzę przyznać się, że oglądam F1. Bo chyba robię to bardziej z przyzwyczajenia, niż jakiejś pasji.

Bartek  Zięba
25.04.2019
10:47

Bartek Zięba napisał

Bardzo cierpkie słowa i... w cholerę prawdziwe. Gdzieś zaginęła prawdziwa rywalizacja, liczy się kasa i głaskanie najbogatszych. Aż smutno się to ogląda.

POZOSTAŁE KOMENTARZE (3)